Tajemniczy pałac

O Pomorzu można powiedzieć, że jest kopalnią zabytków. Co miesiąc, od prawie dziesięciu lat, odwiedzamy wspólnie z Państwem miejsca ważne na mapie turystycznej, ale i te mało znane. Wydawałoby się, że wreszcie powinien nastąpić koniec naszych wędrówek, bo liczba turystycznych atrakcji jest jednak policzalna, a tymczasem stale odkrywamy coś nowego i nie zawsze opisywanego w przewodnikach lub tylko wzmiankowanego. Tym razem zapraszamy do gminy Gniewino, na jej południowo-zachodnie obrzeża, gdzie znajduje się owiana tajemnicą wspaniała budowla, ostatnio pięknie odrestaurowana przez prywatnego właściciela.

Jadąc z Wejherowa do miejscowości Żelazno, przejeżdżamy przez wieś Kostkowo. Właśnie tam, tuż za szkołą, należy skręcić w lewo, do miejscowości Chynowie, założonej przez Krzyżaków pod koniec XIV wieku. Żyła w niej ludność kaszubska, nazywając wieś Chinowié lub Chinowiô. Od XV wieku Chynowie było gniazdem rodowym Chynowskich (Chinan Chinowski), znanej pomorskiej rodziny rycerskiej. To oni wybudowali rycerski zamek, o czym świadczą zachowane do dzisiaj fundamenty. Niewiele wiemy o tamtych czasach, poza faktem, że w XVI wieku dobra Chynowskich obejmowały też Salinko, częściowo tereny Mierzyna i Dąbrówki, a nawet Tadzino i część Jęczewa. Chynowscy, jeden z najbogatszych rodów w powiecie lęborskim, byli właścicielami majątku do początku XVII wieku. Po nich słuch zaginął, a dobra przejęli Przebendowscy, ewangelicy z okolic Słupska. W pierwszej połowie XVIII wieku Chynowie znalazło się w rękach rodziny Rexinów wywodzącej się z Rzechcina koło Słupska. To oni, na gotyckich fundamentach, wybudowali barokowy pałac. Niestety, nieznany jest jego budowniczy. Niewiele też wiadomo o samym pałacu. Może dlatego, że jak twierdzą obecni mieszkańcy Chynowia, wieś była nie kaszubska, a niemiecka, gdyż granica Polski, utworzona po I wojnie światowej, przebiegała wzdłuż zachodniego brzegu Jeziora Żarnowieckiego i wpadającej do niego rzeki Redy, a Chynowie zostało po stronie Niemiec. Jeszcze po II wojnie światowej miejscowe dzieciaki, zanim poszły do szkoły, mówiły biegle po niemiecku.

Z powodu tej niemieckiej przeszłości, a także położenia na uboczu głównych traktów komunikacyjnych, pałac wzbudza niewielkie zainteresowanie. Historycy nie dotarli do dawnych dokumentów mówiących o świetności budowli. Wiadomo tylko, że Rexinowie, a raczej ich potomkowie, i to w linii żeńskiej, byli dziedzicami Chynowia do XIX wieku W latach 1822-1884 posiadłość znalazła się we władaniu rodziny Hoene, następnie przejęli ją hrabiowie Konrad i Heinrich von Brockdorff-Ahlefeldt. W 1904 roku właścicielem majątku został Emil Bloch, który w 1922 roku rozbudował swoją siedzibę, dostawiając nowe skrzydło. Projekt przebudowy wykonali dwaj niemieccy architekci z Berlina: Carl Mohr i Paul Weidner. I to z tego okresu zachowało się kilka fotografii.

Ostatnim przedwojennym właścicielem był Gerhard Bloch. Pod koniec stycznia 1945 roku majątek chynowski został wykorzystany na miejsce postojowe dla esesmanów i kilkuset Żydówek ewakuowanych z podobozów Stutthofu. Po wyzwoleniu więźniowie – lekarze zorganizowali tam prowizoryczny szpital dla około 600 osób. Po II wojnie światowej dobra chynowskie przejął PGR, a po transformacji politycznej Agencja Własności Rolnej i jej następczyni Agencja Nieruchomości Rolnej. To od niej ruiny pałacu oraz XIX-wiecznej gorzelni, obory, stajni, kuźni oraz całkowicie zdewastowany park w 2009 roku kupił wejherowski deweloper.

Dzisiaj pałac z zewnątrz prezentuje się okazale. Wnętrza nie można zobaczyć, bo jest to prywatna rezydencja. Niemniej to, co widać z drogi, wzbudza podziw. Od południa jest to barokowa budowla, jednokondygnacyjna, przykryta łamanym ceramicznym dachem. Poddasze pierwotnego pałacu, z mansardami i lukarnami, wykorzystano na cele mieszkalne. Dostawione w XX wieku skrzydło stworzyło monumentalny dwukondygnacyjny pałac z wysokim poddaszem i masywną wieżą. Elewacje obu skrzydeł są zróżnicowane. W dwukondygnacyjnym ryzalicie partii barokowej, a także na wschodniej i zachodniej elewacji północnego skrzydła nad otworami okiennymi pierwszej kondygnacji umieszczono dekoracyjne medaliony przełamujące masywność owej budowli.

Po rozległym pałacowym parku z dwoma stawami też nie wolno chodzić, ale całość można obejść brukowaną drogą otaczającą posiadłość. Jest to spory, ale sympatyczny spacer.

Tekst i zdjęcia  Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej