Gostomie. Wieś u stóp Łysej Góry

Na głównej drodze wiodącej przez Stężycę w stronę Klukowej Huty, niemal naprzeciwko kościoła, znajduje się drogowskaz prowadzący do miejscowości Gostomie. Aleksander Majkowski na początku XX wieku pisał, że we wsi tej mieszkała kaszubska szlachta. Niestety, dosyć uboga, bo tamtejsze ziemie nie są urodzajne, więc zwano je „pustymi” albo „czystymi polami”. Może właśnie dlatego ponoć okolice Gostomia, a zwłaszcza Łysej Góry, potocznie zwanej Łyską, u stóp której rozlokowała się wieś, wybrały czarownice, urządzając swoje sabaty. Teoretycznie w Gostomiu nie ma nic interesującego dla turystów. No, może jedynie pracownia rękodzieła, ale czy na pewno?

Z „Historii Porównawczej Geografii Prus” wydanej w 1858 roku dowiadujemy się, że Gostomie w dawnych czasach, a więc do 1412 roku, należało do Komturii Gdańskiej. Przypomnijmy, że Krzyżacy Gdańskiem i Pomorzem Gdańskim władali od pierwszych lat XIV wieku i, niestety, nie zapisali się najlepiej w pamięci miejscowej ludności – zasłynęli z „rzezi gdańszczan” w 1308 roku. Stare dokumenty dotyczące Gostomia nie zachowały się, a ponieważ nie było we wsi kościoła, to trudno też szukać opisów z wizytacji biskupich. Obecna świątynia pw. Poświęcenia Krzyża Świętego została wzniesiona i poświęcona w 1992 roku. Jest filią parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Stężycy.

W tradycji kaszubskiej uważa się, że wieś ta jest bardzo stara. I wiąże się z nią, a raczej z Łysą Górą, wznoszącą się nad nią, kilka legend. Warto też wiedzieć, że Łyska jest drugą co do wysokości górą na Kaszubach (225,3 m n.p.m.). I, podobnie jak Wieżyca (329 m n.p.m.), ma swoją jasną i ciemną stronę, chociaż tylko jeden wierzchołek, za to rozległy. Niektórzy wręcz twierdzą, że to na Łysce znajduje się miejsce spoczynku Smętka (słowiańskie bóstwo smutku; symbol zła; symbol niemieckiego okupanta). Inni dodają, że w czasach przedchrześcijańskich było to miejsce nie tylko sabatu czarownic, ale i kultu słowiańskiego bóstwa. 

Według tradycji w wigilię św. Jana, czyli w najkrótszą noc roku, chociaż niektórzy twierdzą, że działo się to raczej w czasie zrównania dnia z nocą, czyli 21 marca, na Łysce obchodzono stary obrzęd szukania kwiatu paproci, palenia ognisk, a przede wszystkim ścinania kani (kania to ptak, który w kaszubskiej tradycji jest symbolem zła). U podnóża góry odbywały się też miejscowe sądy. Wierzchołek Łyski był niegdyś łysy, niczym nieporośnięty, więc wzbudzał respekt, ale i strach. W okolicznych miejscowościach mówiło się, że to miejsce przeklęte, bo nie chciało na nim rosnąć żadne drzewo. Dzisiaj wszystko się zmieniło i rośnie tam gęsty las.

Zmiany zaczęły następować w okresie międzywojennym, kiedy ziemie te znalazły się w granicach Państwa Polskiego. Otóż w roku 1935 na Łysej Górze rozpoczęto budowę Pomorskiej Szkoły Szybownictwa Ligi Obrony Przeciwpowietrznej i Przeciwgazowej. Miejsce to odkrył Szczepan Grzeszczyk, jeden z ojców polskiego szybownictwa, gdyż w tamtych czasach szybowce (samoloty bezsilnikowe) wystrzeliwano z lin gumowych, podobnie jak kamień z procy. Właśnie warunki topograficzne Łyski o stromych zboczach, ale i klimatyczne o sprzyjających szybownictwu prądach powietrznych, znakomicie się do tego nadawały. Inicjatorem budowy był wicestarosta kościerski Paszkiewicz. Powstały tam wówczas wielkie hangary na osiem szybowców. O nazwie Łyska zapomniano, bo zaczęto ją zwać „Bezmiechową Północą” w odróżnieniu od Bezmiechowej Góry w gminie Lesko na Podkarpaciu.

Podczas okupacji, a więc po 1939 roku, Niemcy wykorzystywali to miejsce do prowadzenia kursów szybowcowych dla pilotów Luftwaffe. Po II wojnie światowej wydawało się, że wszystko powróci do stanu poprzedniego. Niestety, szkoła funkcjonowała jedynie do 1950 roku. Potem cały ten teren zajęło wojsko. Utworzono stację radarową z olbrzymim bunkrem (dawnym hangarem) niewidocznym z góry. Stacjonowała tam 221 kompania radiotechniczna wchodząca w skład 22 batalionu radiotechnicznego spod Chojnic. Ponoć jednostka była wyposażona w stacje radiolokacyjne typu JAWOR-M2. Niedaleko wzgórza znajdowały się koszary wojskowe. Jednostka została zlikwidowana pod koniec lat 90. XX wieku.

Do dzisiaj zachowała się metalowa brama, a za nią droga okalająca teren szkoły szybowcowej i spory wykop, z którego wchodzi się do betonowych hangarów, od góry zasypanych ziemią, na których rosną drzewa. W najwyższym punkcie wzgórza rozlokowano rowy, okopy i niewielkie bunkry (może z okresu wojny), a także okrągłą wieżę. Wszystko to wygląda tajemniczo, a zimą, kiedy spadnie śnieg, niezwykle malowniczo.

Tekst i zdjęcia Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej