Główczyce. Wieś, w której „zaduszono mowę tych, co ją zbudowali”

Przy drodze wiodącej ze Słupska do Łeby, niemal w połowie trasy, leży spora gminna wieś o nazwie Główczyce, która przypomina małe miasteczko. Kiedy Remus, bohater powieści Aleksandra Majkowskiego, dotarł tam pod koniec XIX wieku, dowiedział się, że podczas mszy świętej w ostatnią niedzielę ksiądz zapowiedział, iż więcej nabożeństw w języku kaszubskim nie będzie. Nawet dla starych ludzi, a dzieciom w szkołach już od 1842 r. nie pozwalano uczyć się po polsku ani mówić po kaszubsku. Wieś jest stara, wzmiankowana już w 1252 r., chociaż według legendy tamtejsza parafia powstała w 1026 r. Pierwotny kościół był drewniany, „budowany z dużych pni”. Niestety, spłonął w 1889 r., ponoć od uderzenia pioruna w kilka dni po odprawieniu ostatniej kaszubskiej mszy św. Świadkiem tego wydarzenia był właśnie Remus. Dzisiaj Główczyce mają murowany, neogotycki kościół z 1891 r. Warto go zobaczyć, zresztą nie tylko kościół.

Majkowski, ustami Remusa, wspomina, że w Główczycach wokół kościoła znajdował się cmentarz, gdzie między grobami kwitły kwiatki. Dzisiaj pozostało tam zaledwie kilka XVIII–XIX-wiecznych tablic nagrobnych tworzących swoiste lapidarium. Można na nich znaleźć „nazwiska kaszubskiego rycerstwa: Będzemirów, Domarusów, Borków, Żyżewiczów, Wilków, Strojentinów, Rekowów, Zastrowów, Nadzmirów”. Cmentarz przeniesiono poniżej kościelnego wzgórza. Jedynym niemym świadkiem dawnego cmentarza jest kamienno-ceglana kaplica z 1869 r. A sam kościół? To obecnie katolicka świątynia pw. św. Piotra i Pawła, która do 1945 r. była kościołem ewangelickim.

Zanim jednak do Główczyc dotarło chrześcijaństwo, istniała tam świątynia, w której być może czczono Swarożyca, słowiańskiego boga ognia. Bowiem już od połowy VI, a na pewno w VII wieku tereny te były zasiedlone przez ludność kaszubską.

Podaje się, że pierwszy kościół chrześcijański powstał w XI wieku i był drewniany, a w 1062 r. dobudowano do niego wieżę. Sam kościół był wzmiankowany w 1577 r. Niestety, ten pierwotny spłonął w 1662 r., ale niemal natychmiast został odbudowany. Wieżę dobudowano dopiero w 1699 r., kilkanaście lat później, bo w 1712 r., spłonęła od uderzenia pioruna i już jej nie odbudowano. W 1733 r. świątynię (i to siłą) odebrano kaszubskim katolikom, wprowadzając rządy ewangelików augsburskich. Parafia główczycka była największą parafią na Pomorzu Zachodnim, jej dochody były bardzo wysokie, toteż wzbudzała zainteresowanie wśród niemieckich ewangelików. Po jej odebraniu katolikom pastorem został Petrus Schimansky, jak się twierdzi, zniemczony Mazur. Kiedy po 40 latach swojego funkcjonowania chciał wprowadzić kazania w języku niemieckim, został przez Kaszubów z Główczyc wypędzony. Nabożeństwa i kazania po kaszubsku w Główczycach prowadzono do 1889 r. W tym samym czasie kościół spłonął. Udało się z niego uratować kilka sprzętów, ale wraz z kościołem spłonęło małżeństwo kaszubskich staruszków, którzy do końca życia modlili się, śpiewając w ojczystej mowie: Rzekł Pan do Pana mego łaskawym Swym głosem: siądź mi przy boku prawym, aż twoje wszystkie zuchwałe wrogi dam za podnóżek pod twoje nogi

W miejscu starego, drewnianego katolickiego kościoła wzniesiono kościół ewangelicki. Fundatorami nowej świątyni, istniejącej do dzisiaj, byli Puttkamerowie. Jest to budowla murowana z cegły i kamienia na planie krzyża łacińskiego, orientowana z wydzielonym prezbiterium. Przy nim znajduje się czterokondygnacyjna wieża wysoka na 42 metry.  Wnętrze świątyni jest pozornie trzynawowe, utworzone dzięki drewnianym balkonom usytuowanym wzdłuż północnej i południowej ściany. Kościół nie ma ceglanego sklepienia typowego dla budowli neogotyckich, za to jest drewniany strop, nad nawą główną kolebkowy. Do dzisiaj zachowało się oryginalne, ewangelickie wyposażenie z końca XIX w.: skromny dębowy ołtarz i dębowa ambona, prospekt organowy, ławki, a nawet witraże przedstawiające sceny religijne oraz herby szlacheckich rodów związanych z regionem.

Główczyce znane były również z okazałego, neogotyckiego pałacu wzniesionego w połowie XIX w. przez rodzinę Puttkamerów. Ród ten był właścicielem Główczyc od połowy XV w. Ostatnim dziedzicem był Gerhard von Puttkamer. Po II wojnie światowej pałac został skonfiskowany i przeznaczony na siedzibę PGR-u. Budowla jest (a raczej była) usytuowana w rozległym parku, w południowej części wsi. W latach 1910–1911 rozbudowano ją o południowe skrzydło. Do lat 90. XX wieku zachowało się sporo elementów oryginalnego wystroju wnętrza. Niestety, w 1995 r. wybuchł pożar, który poważnie uszkodził obiekt. Kolejny pożar w 2020 r. dokończył zniszczenia pięknej rezydencji. Policja ustaliła, że oba pożary były celowym podpaleniem nieznanych sprawców.

Tekst i zdjęcia Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej