Hopowo. Wieś z Golgotą

Przy głównej trasie wiodącej z Gdańska do Kościerzyny, tuż za Wyczechowem znanym z dobrej restauracji i XIX-wiecznego dworu, o którym już pisaliśmy, leży niewielka wieś Hopowo. Jadąc na zachód, po prawej stronie, w głębi wsi wznosi się spory, neogotycki kościół z czerwonej cegły, swoim kształtem niezbyt zachęcający do obejrzenia. Rzeczywiście ta poewangelicka świątynia nie wzbudza zbyt dużego zainteresowania turystów, chociaż warto ją odwiedzić. Ponadto we wsi znajduje się kilka innych ciekawostek, o których przewodniki milczą.

Kaszubskie Hopòwò zalicza się do stosunkowo młodych miejscowości. Powstało około 1600 roku jako osada przy „bitym trakcie gdańsko-kościerskim” na ziemiach przyległych do Wyczechowa. W XIX w. w osadzie tej mieszkało kilku rolników o nazwisku Hoppe, od którego wzięła się nazwa miejscowości. Z różnych zapisków dowiadujemy się, że w XIX w. istniał tam niewielki drewniany kościółek, aczkolwiek nie wiadomo, czy był wzniesiony jeszcze dla katolików, czy po wprowadzeniu reformacji na te tereny – dla ewangelików. Jedynie podaje się, że mieszkańcy przynależeli do parafii w Goręczynie. Samodzielna parafia (katolicka) w Hopowie powstała dopiero w 1975 r. Wiadomo jednak, że Ewangelicka Gmina Wikariuszowska (zapewne luterańska, chociaż w jednym ze źródeł znajduje się informacja, że był to Kościół unijny, czyli luterańsko-kalwiński) powstała w 1895 r., a w 1902 r. przekształciła się w Ewangelicką Gminę Kościelną i tak było do zakończenia II wojny światowej. W latach 1911–1913 ewangelicy wybudowali ceglany kościół, a stary drewniany został zaadaptowany na stodołę.

Ostatni duszpasterz ewangelicki August Weber, z pochodzenia Niemiec, ponoć człowiek wyjątkowo szlachetny, w marcu 1945 r. przekazał klucze do kościoła w Hopowie katolickiemu proboszczowi z Goręczyna ks. Antoniemu Prissowi. Od maja 1948 r. poświęcony poewangelicki kościół stał się świątynią katolicką pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest to spora budowla z prostokątną wieżą i wydzielonym prezbiterium. Elewacje wieży zdobione są bielonymi blendami nawiązującymi do wysokich, gotyckich okien biforialnych. Podobne blendy, wzorując się na gotyku nadwiślańskim, zastosowano w szczycie elewacji prezbiterium. Wnętrze kościoła jest jednoprzestrzenne, skromne, z drewnianymi balkonami typowymi dla kościołów ewangelickich, przykryte półkolistym drewnianym stropem. Zarówno strop, jak i balkony, a także ściany wokół okien są dekorowane malowidłami ze stylizowanymi motywami geometryczno-roślinnymi. W wydzielonym prezbiterium zastosowano sklepienie krzyżowo-żebrowe. Do dzisiaj zachowały się drewniane ławki z początku XX w., a także XX-wieczny prospekt organowy.

Po przeciwnej stronie szosy rozdzielającej wieś na dwie części znajduje się poewangelicki cmentarz ze zniszczonymi już nagrobkami, ale częściowo jeszcze widocznymi. Rosną tam dwie lipy drobnolistne, mające około 220 lat, uznane za pomniki przyrody. Idąc przez wieś dalej, na południe (ul. Leśną), dochodzi się do Hopowskiej Golgoty wzniesionej w 2000 r. „Na pamiątkę 2000-lecia chrześcijaństwa, 1000-lecia ewangelizacji Pomorza przez św. Wojciecha, VIII pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Polski”. Stoi tam kapliczka z Matką Boską i św. Wojciechem, nad którą góruje krzyż z Ukrzyżowanym Jezusem, autorstwa nieżyjącego już miejscowego twórcy ludowego Jerzego Walkusza. Krzyż ten zdobił ołtarz papieski w czasie wizyty papieża Jana Pawła II w Sopocie. Ponoć wiąże się z nim ciekawa historia sięgająca roku 1930. Wokół kapliczki znajduje się rzeźbiona Droga Krzyżowa. Całość usytuowano na ziemi Walkuszów, działce dzisiaj przynależnej do „duchaków”, czyli Zakonu Kanoników Regularnych od Świętego Ducha, gdzie jednym z zakonników jest syn pana Jerzego, misjonarz pracujący w Afryce.

Najciekawszym miejscem we wsi jest dom rodziny Walkuszów, szachulcowy, kryty strzechą, usytuowany przy ul. Floriana. To typowa chata kaszubska z kapliczką Matki Boskiej przy drzwiach wejściowych, tuż pod okapem. Wewnątrz, jak to w chacie – kuchnia, pokoje, a nawet łazienka. Jerzy Walkusz był nie tylko twórcą ludowym, założycielem Zespołu Folklorystycznego Hopowianie, ale i kowalem, wykonywał też instrumenty muzyczne: diabelskie skrzypce, burczybas, a nawet bazunę – to długa, wąska trąba wykonana z drewna. Właśnie taka wisi pod sufitem, tuż nad kanapą, gdzie leży akordeon, a dalej stoi pianino. W domu Walkuszów, jak twierdzi jego wnuczka, podczas rodzinnych spotkań nikt nie plotkuje, bo wspólny czas wypełnia się śpiewem. Naprzeciwko Walkuszowej Chaty stoi murowana z cegły, wzniesiona w 1927 r., Walkuszowa kuźnia. W jej wnętrzu znajduje się czynne wyposażenie: palenisko, kowadło, narzędzia kowalskie…

Tekst i zdjęcia Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej