A jednak węgla nie zabrakło

Na przełomie grudnia i stycznia rozpętała się afera, jak to prezes Obajtek „kantował” społeczeństwo. Bo nie podwyższył cen paliwa, mimo że wróciło (na polecenie Komisji Europejskiej) opodatkowanie. A tu ceny nie drgnęły. Szwindel.

Na przełomie stycznia i lutego – następny skandal. Węgiel będzie na składach do wiosny. A przecież miało go zabraknąć. Przez pół poprzedniego roku opozycja grzmiała jak Polska długa i szeroka, że węgla – oczywiście z powodu nieudolności rządu – zimą zabraknie, a Polacy będą marznąć. Niejaki Jerzy Markowski, były senator SLD i wiceminister w rządzie lewicy, wyliczył nawet dokładnie, że będzie to in minus 4 miliony ton. I ogłosił to w październiku AD 2022 w „Rzeczpospolitej”. No i poszło. „Węgla zabraknie. Trzeba to ludziom powiedzieć, a nie kłamać” – to Bogusław Ziętek, szef Sierpnia ’80. „Szacujemy, że do końca tego roku zabraknie nam ok. 4 do 6 mln t węgla, przy czym ok. 2,5 mln t wyniesie niedobór w sektorze opałowym” –  to z kolei Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. „W trzech milionach domów zabraknie węgla? Rządzący oblewają wielki test na solidarność społeczną” – to z kolei tytuł jednego z autorskich komentarzy. Cytaty można by mnożyć w nieskończoność.

Nic to, że wojna, pandemia i polityka klimatyczna UE razem wzięte, że kazano nam zamykać kopalnie, bo jak nie, to pożałujecie. Dziś ręka wskazywała nieubłaganie jednego winnego, to wredny i bezmyślny rząd, który nie jest w stanie zapewnić ciepła na zimę. A gdy okazało się, że węgiel jest, a polityka państwa (prawda, że we współpracy ze zdecydowaną większością samorządów gminnych) jest w stanie owo ciepło Polakom zimą zapewnić, to źle, że zostanie. Rozrzutny rząd marnuje pieniądze. Wszystkie chwyty dozwolone, byle przestraszyć, zastraszyć i wystraszyć. Zasiać panikę. I w końcu – obalić. A później – najlepiej wsadzić. Oczywiście w imię obrony demokracji.

Inny wielki działacz opozycyjny zarzuca, iż importujemy jeszcze ropę z Rosji. 10 procent. Do 5 lutego, kiedy to wejdą kolejne sankcje na rosyjskiego agresora, które Polska postulowała od wielu miesięcy. Tenże działacz zapewne już zapomniał, że za jego światłych rządów był to import rzędu 90 procent. I prawie całkowite uzależnienie od wschodniego kierunku. Dziś okazuje się, że gdański Naftoport będzie ratował niemiecką rafinerię dostawami ropy. Czasy się zmieniają, bo zmienił się kilka lat temu sposób myślenia o polskim bezpieczeństwie.

Parlament przyjął budżet. Upadła więc kolejna nadzieja opozycji, że spory wśród parlamentarnej kruchej większości dadzą szansę na skuteczne włożenie kija w szprychy. Piszemy zresztą szerzej o budżecie na dalszych stronach. Ja też już pisałem, że imponujące są założenia ponad 604 miliardów budżetowego wpływu. Przewidywana średnioroczna inflacja na jednocyfrowym poziomie (9,8) też optymistycznie oznacza, że w drugiej połowie roku (wybory!) będzie ona znacząco spadać. Zakłada się, że na plusie będzie także Produkt Krajowy Brutto. Według szacunkowych danych rok 2022 zakończymy wzrostem PKB na poziomie 4,9 procent, co będzie nas sytuowało w europejskiej czołówce.

Niemniej na horyzoncie pojawiają się też ciemniejsze chmury – lekki wzrost bezrobocia (5,4 procent) czy spadek realnej wartości średnich wynagrodzeń. A przecież średnie wynagrodzenie to tak naprawdę średnie wynagrodzenie wybranej grupy pracowników. Ale na budżetowym tle warto – niestety – pokazać jeszcze jeden problem. Jak mianowicie poważnie traktować rozmowy o realnym wzroście płac w sferze finansów publicznych wyrażonym też zmianą systemów wynagradzania, jeżeli budżet został przyjęty, a wzrost wynagrodzeń w tej sferze określony na 7,8 procent? Podnosiłem to w grudniowym „Spojrzeniu”, pisząc, że jeżeli związkowo-rządowe negocjacje nie zakończą się przed ostatecznym przyjęciem budżetu państwa, okażą się – przynajmniej w tym temacie – grą pozorów. Dotyczy to zresztą także innych wydatków koniecznych choćby przy zmianie uchwały o Radzie Dialogu Społecznego i zbudowaniu nowego Urzędu Generalnego Dyrektora Dialogu Społecznego, którego projekt właśnie ujrzał światło dzienne. Zakłada on przede wszystkim wzmocnienie autonomii Rady Dialogu Społecznego, jej możliwości eksperckich etc. A na to trzeba przecież tzw. kasy.

Na koniec – w ostatnich dniach zatrzymany został szef reprezentatywnej organizacji pracodawców i zarazem były minister w rządzie PO-PSL. To już drugi z szefów pracodawców, któremu postawiono zarzuty prokuratorskie. Pierwszy usłyszał je pod koniec zeszłego roku prezydent Lewiatana. Adwokat zatrzymanego, Przemysław Rosati,  podkreślił, że „pan Rafał Baniak (zgodził się na podawanie nazwiska) na dziś nie ma sobie nic do zarzucenia.” Na dziś nie, a na wczoraj?

Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej