Neodemokracja

Dawna opozycja, mająca obecnie parlamentarną większość, lubiła podkreślać, że jest opozycją demokratyczną. Ba, zaraz po wyborach w 2015 roku powstał wszakże Komitet Obrony Demokracji. Straszenie, że demokracja upada, odbywało się zresztą do ostatnich przedwyborczych godzin. PiS miał przesunąć wybory, sfałszować wyniki, a jak i to nie pomoże – przeprowadzić zamach stanu.

Tymczasem już w dniu głosowania okazało się, że w komisjach wydaje się karty referendalne na wyraźne życzenie (!) wyborcy. Odbywały się też ciekawe pielgrzymki do komisji w innych miejscowościach. Przeczytałem niedawno, że w jednej z komisji na Podlasiu głos oddał jeden mieszkaniec, a ponad 1400 pozostałych głosów było oddanych na podstawie oświadczenia…

Po wyborach niewiele się zmieniło. Owa do bólu demokratyczna opozycja wprowadza swoje neodemokratyczne porządki. PiS mający prawie dwustu posłów ma „dostać” przewodniczenie w pięciu na 29 komisji sejmowych. Po raz pierwszy największy sejmowy klub nie ma swojego wicemarszałka, a umowa koalicyjna zapowiada m.in. unieważnienie wyroków Trybunału Konstytucyjnego. A nowy marszałek „showman” Hołownia pozwala sobie na niezbyt subtelne żarciki w rodzaju mylenia słów procedować i procesować z komentarzem, że „słowo proces tak ciśnie mi się na usta, że nie mogę się powstrzymać”. Umowa koalicyjna, która ma przecież stanowić podstawę rządów nowej koalicji, to zresztą osobny temat. Poza podkreśleniem liberalno-lewicowej ideologii nie ma w niej praktycznie żadnych konkretów, bo trudno za takowy uznać np. zapowiedź jakiejś podwyżki dla budżetówki. Liderzy koalicyjnych ugrupowań także gubią się w interpretacjach swoich wyborczych obietnic. Dla przykładu – szef PSL chce zastąpić 13. i 14. emeryturę, zwolnieniem emerytów z podatku dochodowego, twierdząc przy tym, że to będzie jak 13., 14., a może i 15. emerytura. Przeliczmy. Dzisiaj 13. i 14. emerytura to znacząca  pomoc przede wszystkim dla tych, którzy mają niską i przeciętną emeryturę. Emeryt pobierający 2,5 tysiąca złotych już teraz nie płaci podatku, a w 2023 roku wzbogacił się dodatkowo o ponad 4 tysiące złotych. Ten z 6-tysięcznym uposażeniem dostał tylko trzynastkę, a więc niecałe 1600 złotych. A jak będzie w przypadku realizacji obietnicy lidera PSL? Ano ten pierwszy emeryt nie dostanie nic, ten drugi wzbogaci się o ponad 5 tysięcy złotych w ciągu roku. Na sowity dodatek mogą więc liczyć m.in. byli esbecy, którym mają być przywrócone wysokie emerytury sprzed pisowskiej reformy…

Co jeszcze nas czeka w nowym „demokratycznym” porządku świata? Pewnie próby likwidacji niewygodnych instytucji, jak Centralne Biuro Antykorupcyjne czy Instytut Pamięci Narodowej. To chichot historii, że wracający po latach nieobecności do rządów postkomuniści na swoim sztandarze wypisali właśnie takie hasła. W trybie przyspieszonym odwołani zostali wszyscy członkowie Komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w latach 2010–2022, a być może zlikwidowana zostanie także sama komisja. Wszystkie te ruchy nie przeszkadzają w gromkich zapowiedziach brukselskich  urzędników, że teraz (dodajmy – jak rządzą swoi) to już w grudniu uruchomione zostaną pierwsze środki z Krajowego Planu Odbudowy. Jednym z tzw. kamieni milowych, których realizacja miała przybliżyć wypłatę środków na KPO, była realizacja dyrektywy w sprawie europejskiej adekwatnej płacy minimalnej. Warto to przypominać i pilnować. W kolejnych numerach „Magazynu” pisze o tym obszernie Sławomir Adamczyk, ekspert Komisji Krajowej.

Ciekawie może być także w sferze edukacji, szczególnie jeśli wpadnie ona w ręce lewicy. Po wyborach, ku pokrzepieniu serc, po raz kolejny sięgnąłem po prozę Sienkiewicza. Przypomniałem sobie „Potop” czy „W pustyni i w puszczy”. Warto było pochylić się nad  rolą obrony Częstochowy w antyszwedzkim  potopie czy przypomnieć Stasia Tarkowskiego, który odrzucając przejście na islam pyta się Mahdiego, co by mu przyszło z wyznawcy nawróconego siłą? A przecież być może te powieści już niedługo jako niezgodne z polityczną poprawnością znikną z szkolnych lektur, a później – któż to wie – może także z półek w księgarniach i bibliotekach? Z przekonaniem graniczącym z pewnością można przecież powiedzieć, że niemożliwa byłaby dzisiaj Nagroda Nobla w dziedzinie literatury za powieść o początkach chrześcijaństwa „Quo vadis”!

Demokracja, tak jak niepodległość, nie jest dana raz na zawsze. Te wartości są wpisane w rodowód „Solidarności”. Dlatego warto ich pilnować, warto wyrażać własne poglądy i przekonywać do nich innych. Szczególnie tych, którzy za jakiś czas być może przekonają się, że zostali „wpuszczeni w kolczaste maliny” przez Tuska, Czarzastego i im podobnych.

Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej