Mrugająca rzeczywistość
Mruganie okiem do widza przy okazji reklamowania piwa „bezalkoholowego” stało się niewątpliwie symbolem omijania prawa i to symbolem akceptowanym. Drodzy widzowie, wprawdzie „oni” zakazali reklamowania alkoholu, ale przecież każdy wie, o co chodzi i co kupować… Takie podejście w ostatnich latach stało się modne i popularne, o dziwo, także w kręgach władzy.
Oto z jednej strony załamuje się ręce nad emigracją pokoleniową, ale z drugiej skwapliwie wykorzystuje się ten fakt w optymistycznych statystykach bezrobocia czy nagłaśnianych rzekach waluty przysyłanej do Polski przez pracujących na obczyźnie. Kolejni ministrowie zabierają się za naprawę publicznej opieki zdrowotnej, ale po cichu zachęca się – u prywatnych nie ma kolejek, zapłać i będziesz miał z głowy. Co bogatsze firmy proponują swoim pracownikom współfinansowanie takiej opieki. Paradoksalnie – im gorzej, tym lepiej, bo więcej Polaków zaakceptuje wykładanie dodatkowej kasy na prywatne leczenie, jeżeli w tym publicznym będą dwa lata czekali na wizytę. Oczywiście, będą to ci, których stać na wysupłanie dodatkowej kasy. Gdzie nie spojrzeć, to wszyscy mrugają porozumiewawczo. Nie zabierzemy wam Karty nauczyciela – zdaje się mówić minister – i mruga do samorządowców – oddawajcie szkoły w prywatne ręce, to będą zatrudniali nauczycieli poza Kartą. Wisienkę na owym mrugającym torcie odsłonił niedawno profesor Jakub Stelina, nazywając polską politykę społeczną – polityką półspołeczną. Dlaczego? Bo spod kodeksowych zapisów prawa pracy wyłącza się kolejne grupy pracujących. Według niektórych źródeł, już ponad 50 proc. zatrudnionych stanowią ci, którzy pracują na zasadach umów cywilnoprawnych, na samozatrudnieniu itp. Nie mają oni prawa do urlopu, lekarskich zwolnień, funduszu socjalnego, odpraw etc., bo… pracując nie są pracownikami. Od lat modne jest też kontraktowe zatrudnianie prezesów – wszak można wtedy ominąć ZUS płacony wcześniej od wysokiej prezesowskiej pensji. A że system ubezpieczeń trzeszczy? Zapłacą biedniejsi. I tylko rodzi się pytanie – czy państwo zbudowane na takich mrugających fundamentach może być stabilne, bezpieczne i przyjazne? Czy może dawać szansę kolejnym pokoleniom na samorealizację i godne życie? Czy też będzie uczyło, jak okiwać innych i wyjść na swoje? Na to ostatnie zdawałyby się wskazywać słynne nagrania z warszawskiej restauracji – pokazujące już bez mrugania jak wygląda nasza rzeczywistość.
Jacek Rybicki