W cieniu wojny

1 lipca. Wakacje. Ponad trzydzieści stopni w cieniu. I 128 dzień wojny w Ukrainie. Wojny, która miała trwać kilka dni. Jak co dzień kolejne komunikaty o ostrzelanych miastach, zrujnowanych domach, zabitych cywilach. Zastanawiam się, co czują ci, którzy z w miarę bezpiecznych samolotów czy okrętów wciskają spust, by wystrzelić gigantyczne pociski na bloki mieszkalne oddalone o tysiąc kilometrów. Czy to możliwe, że mają satysfakcję, oglądając później płonące centrum handlowe i pogrzebanych pod jego gruzami ludzi? Oszalałe imperialne ambicje rosyjskich władców, a być może także części rosyjskiego społeczeństwa, już kosztowały tysiące ludzkich istnień i zachwiały globalnym porządkiem. A przecież końca nie widać. Jedno wszak jest pewne – nie będzie powrotu do sytuacji sprzed wojny. Przeliczył się Putin w swoim przekonaniu o podzieleniu Zachodu i słabości Ameryki. Ba, jak nigdy od kilku dekad potwierdził jedynie potrzebę istnienia NATO i sojuszu Stanów z Europą. To, co być może mógł osiągnąć, wkładając stopniowo kij w europejskie szprychy – patrz gazociągi do Niemiec – zaprzepaścił w jednym momencie. Rosja w miejsce strategicznego sojuszu z Sojuszem, stała się strategicznym zagrożeniem, a Putin, zamiast odsunąć NATO od granic Rosji, spowodował błyskawiczny akces do Sojuszu Szwecji i Finlandii.

Rzeczywistość w najbrutalniejszy sposób przyznała rację Polsce i prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, który przecież czternaście lat temu w dramatycznym wystąpieniu na placu w gruzińskim Tbilisi przestrzegał przed imperialnymi ambicjami Rosji. Wielu dzisiejszych prominentnych polityków opozycji wówczas naśmiewało się z gruzińskiej eskapady polskiego prezydenta, a teraz – zamiast posypać głowy popiołem – usiłują cynicznie wykorzystać kryzys do osłabienia rządu i w konsekwencji przejęcia władzy. Jakże bowiem inaczej rozumieć obarczanie rządzących rosnącymi kosztami wojny i jej konsekwencjami w postaci galopujących cen surowców i rosnącej inflacji? Zresztą na to liczy także Putin, sądząc, że zmęczone zachodnie społeczeństwa w końcu zmuszą swoje władze do rejterady w myśl znanego trójwersu Wyspiańskiego: Niech na całym świecie wojna,/byle polska wieś zaciszna,/byle polska wieś spokojna. Tymczasem ani polska, ani europejska wieś spokojna nie będzie. Ponosimy koszty tej wojny, a od władz trzeba oczekiwać mądrej polityki zapewniającej ich łagodzenie i zapewnienie bezpieczeństwa. Zdają się to rozumieć także na Zachodzie, choć to Polska od lat postawiła na dywersyfikację dostaw surowców i dziś czerpie z tego korzyści. Rządzący właśnie po to są, by przewidywać i zabezpieczać, uprzedzać potencjalne zagrożenia i chronić najsłabszych. Warto o tym pamiętać, szczególnie jak się słucha lamentów i oskarżeń opozycji, która będąc przy władzy dbała przede wszystkim o to, by grzecznie iść w europejskim szeregu i nie wychylać się, bo są możniejsi tego świata, którzy wiedzą lepiej i widzą dalej.

Na naszym lokalnym podwórku – lato. Zbliża się sierpień, kolejna rocznica ważna dla Związku, której obchody rozpocznie jak zwykle Maraton Solidarności. Niestety, bez jego twórcy i charyzmatycznego lidera – Kazimierza Zimnego. Dzisiaj odszedł od nas w gdańskim szpitalu. Pracował do końca. Kilka dni temu odszedł także Władysław Dobrowolski, patriota, żołnierz AK. Obaj byli niewątpliwie ludźmi „Solidarności”. Szkoda.

Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej