Czy wobec wojny w Ukrainie można być neutralnym?

Papież Franciszek po raz kolejny wypowiedział się na temat rosyjskiej agresji na Ukrainę. W dniu, kiedy mijało pół roku od 24 lutego. Mówiąc, że sieroty nie mają narodowości, po raz kolejny, jak się wydaje, zrównał katów i ofiary. Trudno bowiem porównywać śmierć rosyjskiego żołnierza agresora ze śmiercią bezbronnego ukraińskiego dziecka czy gwałconej i zastrzelonej kobiety. Oczywiście, jak powiedział papież, wojna jest szaleństwem. Ale to szaleństwo ktoś rozpętał. I ktoś się broni. Gdyby dosłownie potraktować słowa papieża, Ukraina powinna 25 lutego skapitulować, podobnie jak każdy następny kraj zaatakowany przez marzącą o imperium Rosję. Zresztą w takim wypadku szybko ziściłaby się teza ideologa Dugina o mocarstwie od Władywostoku po Lizbonę. Papież Franciszek poszedł jednak dalej, nazywając przestępcami wszystkich, którzy produkują i sprzedają broń. Przestępcami są więc Turcy wspierający Ukrainę bezzałogowymi dronami, ale także pewnie i Polska, i USA, które tejże broni Ukrainie dostarczają.

Oczywiście, można wyjaśniać stanowisko Watykanu kategorycznym i zerojedynkowym sprzeciwem wobec wojny jako takiej. Każdej wojny. Ale w obecnej sytuacji trudno się spodziewać, że ktoś to wołanie usłyszy, a jeśli – to na pewno ręce zacierają na Kremlu. Szczególnie jeśli uzupełnimy to o słynną już wypowiedź sprzed kilku miesięcy, że być może jedną z przyczyn wojny jest szczekanie NATO u rosyjskich drzwi. W tym kontekście – wg danych ukraińskich – dwa europejskie kraje zachowały się zgodnie z oczekiwaniami papieża i nie przekazały walczącej Ukrainie ani karabinu – Węgry i Austria. Ta ostatnia powołuje się na swoją neutralność, ale nasi bratankowie w końcu korzystają z natowskiego parasola… Oczywiście, Orban uzależniony od rosyjskiego gazu, ropy i atomu, jest w dużo gorszej sytuacji wewnętrznej niż na przykład Polska, która już od kwietnia radzi sobie bez gazu ze Wschodu. Powiedzmy od razu – radzi sobie dzięki mądrej, długofalowej polityce dywersyfikacji dostaw. To, co dla wielu wydawało się zbędną fanaberią, a więc rurociąg z norweskiego szelfu czy gazoport w Świnoujściu, okazało się w tych niespokojnych czasach kołem ratunkowym. Podobnie jak polskie kopalnie, których miało już dawno nie być.

Niemniej na rządzących spadają plaga za plagą. Po dramacie pandemii, przyszła wojna i załamanie cen energii, za nią inflacja drenująca kieszenie, a niedawno Odrą napłynęły „złote algi”. Zawiodła się gorzko opozycja sugerująca niemal, że to PiS rtęcią potraktował wody naszej granicznej rzeki. Trzeba przyznać, że wobec wszystkich tych plag rząd nie pozostaje bierny. Jak słusznie powiedział niedawno premier Morawiecki, nadwyżki budżetowe pozwalają starać się przynajmniej, by osłabić ich zgubne działanie. Pamiętamy tarcze osłonowe wobec pandemicznego kryzysu, które pozwoliły ocalić rynek pracy czy tegoroczne działania osłabiające skutki inflacji, w tym dramatyczny wzrost rat kredytów hipotecznych,  a ostatnio – dopłaty rekompensujące w jakimś stopniu szalejące ceny węgla, gazu czy energii elektrycznej. Strach pomyśleć, co by było, gdybyśmy w ten czas weszli z gigantycznym deficytem budżetowym. Na horyzoncie pojawiają się kolejne problemy – m.in. dotyczące protestującej sfery budżetowej, w tym nauczycieli. Nie chcę się powtarzać, ale doprawdy trudno pojąć, dlaczego powołujący się na etos „Solidarności” rząd w ten sposób traktuje „swoich” – przynajmniej w części – pracowników. Piszę to przed kolejną rocznicą Sierpnia 1980, podczas której wielu przedstawicieli rządu zapewne będzie o tym etosie mówiło. Powtarzam jeszcze raz, rządzący wiele zrobili, aby więcej kasy wpłynęło do budżetu, z którego można wspomóc najsłabiej uposażonych, młodych (zwolnienie z PIT-u), rodziny (500+), emerytów (trzynastka i czternastka). Przykładów jest oczywiście dużo więcej. Ale dlaczego po macoszemu traktuje nauczycieli czy całą armię pracowników tzw. sfery finansów publicznych, od których przecież zależy także kondycja i siła państwa? Może przy okazji sierpniowych uroczystości warto o tym rządzącym przypomnieć.

Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej