Nie taki zły początek nowego roku
Ceny paliw nie wzrosły wraz z nowym rokiem! Zdaniem opozycji – to skandal! Jak to możliwe, że ceny nie wzrosły? Przecież powinny po tym, jak Matka Bruksela zakazała temu wstrętnemu rządowi obniżać dalej podatek VAT na paliwo. Tak, tak. To nie noworoczny prima aprilis, tylko rzeczywista narracja opozycji na początek roku. Różni eksperci chodzą i wietrzą oszustwo – zapewne Orlen w ostatnich miesiącach nabijał sobie kabzę, a teraz udaje głupiego… Nic to, że podobno żyjemy w gospodarce wolnorynkowej i pozostałe koncerny powinny w takiej sytuacji obniżyć ceny i zgarnąć rynkową śmietankę. Bo przecież, mimo patriotycznych uniesień, gdybym na jakiejś BP czy stacji innego światowego koncernu mógł zatankować złotówkę taniej, to bym to zrobił. Przypominam, że gdy w okresie wakacyjnym Orlen wprowadził program zniżkowy o 30 groszy, w ślad natychmiast poszły inne koncerny. Tak działa konkurencja. Nie wierzę przecież, że takie potęgi jak Shell nie mogą zapewnić sobie innych dostaw hurtowych. Swoją drogą, łatwo mogę sobie wyobrazić, że gdyby paliwo zdrożało wraz z początkiem roku, ta sama opozycja i ci sami eksperci rozdzieraliby szaty, że okropny rząd doprowadzi do nędzy miliony Polaków. Nawet nie zająkując się przy okazji, że ten sam okropny rząd blisko rok temu wprowadził niespotykane w Europie tarcze, rezygnując z miliardowych wpływów do budżetu, który i tak wg danych za jedenaście miesięcy wykazał się pokaźną nadwyżką.
Tymczasem podczas kryzysu dekadę wstecz ówczesny premier mówił wprost, warto zacytować dokładnie: Ci, którzy rozumieją elementarną gospodarkę, wiedzą, że gdyby rząd miał guziki: na jednym byłoby napisane niskie ceny żywności, a na drugim – wysokie, to ja bym nic innego nie robił, tylko bym naciskał ten guzik niskie ceny, tylko takich guzików nie ma.
No cóż, guzików wówczas nie było, za to mafie paliwowe miały się świetnie. Stąd m.in. budżet 2015 roku, pisany rękoma ówczesnej koalicji, przewidywał wpływy poniżej 300 miliardów złotych, a procedowany obecnie w parlamencie budżet na rok 2023 przewiduje, że do publicznej kasy wpłynie ponad 600 miliardów. Sto procent więcej! Mimo gigantycznych kosztów najpierw pandemii, a później rosyjskiej agresji na sąsiada.
Oczywiście, wpływy napędza też inflacja, ale ta w przywołanym okresie zapewne niewiele przekroczyła 20 procent. Na dodatek – to już dla opozycji zupełny dramat – w grudniu 2022, liczona rok do roku, niespodziewanie spadła. Jednak, biorąc pod uwagę noworoczny wzrost cen choćby za prąd, trudno będzie zapewne zepchnąć inflację na koniec roku bieżącego poniżej dwucyfrowego poziomu. A to oznacza, że większość z nas realnie będzie miała nieco mniej w portfelach. Na szczęście nic na razie nie zapowiada dramatycznego wzrostu bezrobocia. Nadal polski rynek pracy skutecznie broni się, utrzymując bezrobocie na poziomie jednym z najniższych w UE. I to mimo chłodzonej stopami procentowymi gospodarki oraz masowego napływu pracowników z pustoszonej wojną Ukrainy. Niestety, maleje liczba ofert pracy, co oznacza także, iż mniejszy będzie wybór i mniejsza presja płacowa.
Lata 2020 i 2021 – to czas pandemii, rok 2022 – to pierwsza od blisko osiemdziesięciu lat pełnoskalowa wojna na wschodzie Europy. Wojna w jakiejś mierze sprowokowana niefrasobliwością (oby tylko) wielu europejskich krajów pchających kontynent w uzależnienie od rosyjskich surowców. Tu też należy podkreślić, że dziś rządzący polscy politycy szli od dawna pod europejski prąd i ostrzegali przed scenariuszami, które dzieją się na naszych oczach. Jednym z nich był już nieobecny wśród nas Lech Kaczyński. Co więc przyniesie rok 2023? Życzyć by sobie należało, żeby przyniósł pokój. Za nim przyjdzie uporządkowanie na rynku surowców i żywności. Może przyniesie nam też realizację naszych zeszłorocznych związkowych postulatów? Płaca minimalna w lipcu wzrośnie do poziomu 3600 zł, szykuje się też pokaźna marcowa waloryzacja rent i emerytur, ale brak realnej podwyżki w tzw. sferze budżetowej może oznaczać, że część tam pracujących znajdzie się niemal w strefie ubóstwa. A przecież oni, na równi z pracownikami przedsiębiorstw produkcyjnych, budują siłę naszego kraju. Siłę i przyszłość państwa. Rok 2023 przyniesie nam też pierwsze z cyklu rozstrzygnięć wyborczych.
Warto o tym pamiętać, słuchając kolejnych wiadomości, że jak ceny nie wzrosną – to oszustwo, a jak wzrosną – to katastrofa.
Jacek Rybicki