Tarcza na inflację, czy liberalne zbałwanienie?

Rozmowa z prof. Witoldem Modzelewskim, prawnikiem i ekspertem problematyki podatkowej, w tym podatku od towarów i usług, nauczycielem akademickim, wiceminister finansów w latach 1992–96, gdy wprowadzono podatek od towarów i usług, podatek akcyzowy, banderolowanie, ulgi inwestycyjne w podatkach dochodowych i przepisy o identyfikacji podatników NIP,

Witold Modzelewski

– Widmo inflacji krąży po Polsce, po całej Europie. Inflacja w Polsce, według GUS, w listopadzie 2021 r. wyniosła 7,7 procent, rok do roku. To najwyższy wzrost cen od grudnia 2000 r. Czy inflacyjne widmo zagraża naszym oszczędnościom i musimy nasze zarobki lokować wszędzie, byle poza systemem bankowym?

– Polityka stóp procentowych, prowadzona przez banki w ciągu ostatnich lat, nie sprzyjała gromadzeniu oszczędności. Te były i są oszczędnościami nieoprocentowanymi. Tak, ich oprocentowanie wynosiło tak naprawdę zero. Jeszcze te warunki pogorszono. Oszczędności były i są oprocentowane poniżej poziomu inflacji. Podlegały i podlegają deprecjacji. To nie jest patologia będąca udziałem tylko naszego kraju.  Rzecz ma swoją historię, niezwiązaną z obecnym impulsem inflacyjnym. Oszczędzanie w bankach w Polsce jest nieopłacalne od co najmniej dwóch lat. Mieliśmy rekordowe kwoty, liczone w dziesiątkach miliardów złotych, wycofywanych oszczędności. Polski boom nieruchomościowy jest tego wynikiem. Mamy ucieczkę od oszczędności, polegającą na ucieczce w inwestowanie na rynku nieruchomości, w zakupy mieszkań, czyli efekt nieopłacalności oszczędzania. Realnie tracąc od dłuższego czasu, w związku z impulsem inflacyjnym problem się pogłębił. Nagrodą pocieszenia i ciasteczkiem na osłodę jest to, że inni też mają ten problem, w innych krajach jest podobnie.

– Jak zareagują ludzie?  

Zareagują tak, jak zareagują. Jeżeli będą mieli alternatywę o charakterze inwestycyjnym, każdy ją oceni. Niewielu z nas stać, by z dnia na dzień wyjąć oszczędności i kupić atrakcyjny grunt. Mamy za mało oszczędności. Duże oszczędności przynosić będą duże straty realnie i nominalnie. Od dużych kwot spadek jest realnie większy niż od małych. Mniej stracą ciułacze. Jesteśmy bowiem narodem biednym. Nie tak biednym, jak w latach 80, ale ciągle mamy świadomość biedaków. Emeryci nie wycofają swoich oszczędności. Potentaci będą starali się je wycofywać. To się częściowo dzieje, o ile znajdują alternatywne miejsca do lokowania, o wyższej dochodowości, lub inaczej – o mniejszych stratach. Wzrosły ceny nieruchomości, co nie jest jedynym, ale ważnym, tego skutkiem.

Teraz to gra gigantów tego świata i ich spisek oraz ceny nośników energii i Władimir Władimirowicz Putin, są winni polskiej inflacji wyższej niż ta w strefie euro? A może winny jest pusty pieniądz? Money for Nothing? Liberałowie mówią o rozdawnictwie.   

Wszystkie czynniki, które pan wymienił, obiektywne i mierzalne, są obecne. Poczynając od tego, że mieliśmy inflację popytową (wzrost przeciętnego poziomu cen, spowodowany wzrostem popytu, ekspansywna polityka monetarna banku centralnego, deficyt budżetowy państwa i jego finansowanie drukiem „pustego pieniądza” – dop. red.). Ona była związana z „pieniędzmi covidowymi” i tak zwanymi tarczami. Te pieniądze już wydaliśmy. Mamy teraz inflację importowaną. Nie zajmuję się już cenami ropy naftowej. Zajmowałem się też ceną złota. Wiem, jaka jest przy tym wiedza. Nie należy udawać, że wielu się na tym zna  i że się zna na wszystkim. Ci, którzy się zajmują tymi sferami nie ostrzegli nas, lub nie potrafili przewidzieć, albo problem zbagatelizowali. I mamy kilkukrotną podwyżkę cen gazu. Rzecz bez precedensu. Nie ma w tym spisku. Spiskują, by wywołać ruchy cen. To oczywiste. Ale nikt nie jest aż tak silny.

Ceny ropy naftowej odbijają się na cenach gazu ziemnego, indeksowanych do produktów ropopochodnych. Są czynniki geopolityczne, makroekonomiczne

Ale nie ma aż tak silnych graczy by podbić cenę kilkukrotnie. Nawet OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową – dop. red.). potrafił u szczytu swych wpływów podnieść ceny o kilkanaście, góra o kilkadziesiąt, punktów procentowych. Powstał efekt lawiny. Mamy do czynienia ze zjawiskami bezprecedensowymi, ze zjawiskami nieoczekiwanymi. Zmienia się paradygmat współczesnego świata. Zakładano, że będzie biedne Południe, które surowcami będzie wzmacniało bogatą Północ, ale biedne Południe się buntuje i zaczyna odbierać swoje. Mamy wielki reset jeśli chodzi o wycenę aktywów. Sprawdzi mnie pan za pół roku, czy miałem rację.

– Chętnie. Wielki reset brzmi, w różnych kontekstach, niepokojąco. Tymczasem premier Morawiecki uniósł tarczę antyinflacyjną z działań podatkowych, mających złagodzić wzrost cen paliw i energii. Tarcza antyinflacyjna składa się z obniżki akcyzy i VAT na gaz i paliwa, z 23 na 5 i 8 procent, na trzy miesięcy.      

 Obniżka akcyzy na paliwo ma zmniejszyć koszty dla rodzin i przedsiębiorców. To dotyczy inflacji importowanej. Jeśli się uda rządowi, czego jemu i sobie życzę, bo to jest polski rząd i polski jest obywatel, więc chcę by się rządowi udało powstrzymać wzrost cen wtedy i nam się uda. Nie ma przy tym zgody z „totalistami”. Z kolei liberałowie się na tym nie znają. Niech się nie wypowiadają. Życie jest za skomplikowane dla liberała. Wojakowi Szwejkowi udało się nazwać podobne liberalnym przekazy „bałwanieniem” („bałwanieniem do kwadratu” Szwejk nazywał przemowy oberfeldkurata na pobojowisku – dop. red.)    

Mało kto dziś liberałów słucha, bo świat potoczył się inaczej. Jest inna ekonomia, choć może nie nowa?

Ależ my nadal jesteśmy pod presją. Jeśli nie myślimy w schematach, podpartych liberalnym trajkotaniem, to zbyt powszechnie uznaje się, że wyrażamy poglądy niestosowne. Ja takie niestosowne poglądy wyrażam. Konieczne jest rozwiązanie prawne, nie prośby, nie apele, które spowoduje, że obniżka stawek VAT i akcyzy nie będzie oznaczała dodatkowego zysku sprzedawcy, tylko będzie oddana w sensie ekonomicznym, kupującemu. Jeśli się tego nie zrobi, zmarnujemy pieniądze budżetowe, napchamy pieniędzmi kieszenie spekulantów, a  efektu antyinflacyjnego nie będzie, nie osiągniemy go. Jako człowiek starej daty pamiętam lata 80 we Francji. Ta nigdy liberałów, w znaczeniu ekonomicznym, u władzy nie miała. Nie zapomniała więc jak się rządzi inflacją. Nie jest to proste. Nie wystarczy manipulować stopami procentowymi.

– Jaki zapis jest potrzebny, tak najprościej?

– Zapis prawny, iż zastosowanie stawek obniżonych jest uzależnione od tego, że korzyść wynikająca z obniżonej stawki podatkowej, zmniejszy cenę. Zatem urobek uzyskany ze zmniejszonej stawki, nie będzie korzyścią sprzedawcy, lecz w takim zakresie nastąpi obniżenie ceny wyrobu, którego ten przywilej dotyczy.

Rozmawiał Artur S. Górski  (rozmowa za: Gazeta Gdańska 2 grudnia br.)

fot. Wikipedia

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej