Wolność i Solidarność głęboko osadzona w duchu narodu

31 sierpnia ks. bp Wiesław Szlachetka przewodniczył mszy św. w intencji Ojczyzny w 43 rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ „Solidarność”. W koncelebrze uczestniczyło wielu kapłanów związanych posługą z ludźmi pracy, m.in. ks. dr Sławomir Decowski i ks. kanonik Ludwik Kowalski, proboszcz parafii św. Brygidy. Odprawiona została ona w świątyni wyjątkowej, bo nierozerwalnie związanej parafią ze Stocznią Gdańską i stoczniowcami,  w której pomoc uzyskiwali ludzie represjonowani, m.in. rodziny internowanych w stanie wojennym, działacze opozycji w PRL, od prawa do lewa. Drzwi świątyni od 1980 roku są otwarte dla naszego Związku.

Tego dnia świątynię wypełniły związkowe sztandary i poczty sztandarowe oraz członkowie NSZZ „Solidarność” z Regionu Gdańskiego i innych regionów.

W homilii ks. bp Wiesław Szlachetka nawiązał do Ewangelii z której zaczerpnął myśl, że na ostateczne rozstrzygnięcie dziejów ludzkich nikt nie oczekuje w izolacji od innych, ale  z innymi. To oczekiwanie nie polega na bezczynności, ale na czuwaniu i wzajemnej służbie w trosce o dom, o dobro wspólne, gdyż jak przypomniał kapłan: „Człowiek jest z natury wolny i może stawać się takim, jakim chce. Jednakże nie wszystko przynosi korzyść w perspektywie Sądu i absolutnie pewnego powtórnego przyjścia Chrystusa”.

– Każdy społeczny organizm, żeby normalnie funkcjonował, potrzebuje gospodarza, sługi wiernego i roztropnego, który troszczy się o swoich domowników, o ich dobro materialne, duchowe i wychowanie. Ta służba jest pożyteczna, gdy dokonuje się na wzór Chrystusa, gdy zachowywane są Boże prawa, gdy szanowana jest godność każdego człowieka i jego prawo do życia. Zwłaszcza gdy uwzględni się sytuację owych domowników, których gospodarzem był ów zły sługa. W podobnej sytuacji znalazł się nasz naród w okresie zaborów, następnie podczas II wojny światowej i później, pod panowaniem sowieckim, będącym konsekwencją tej wojny. To w zaborcach, następnie w nazistach, a potem w komunistach odsłaniał się przypowieściowy obraz owego gospodarza, złego sługi, który bił, jadł i pił z pijakami – mówił biskup Szlachetka i dodał, że nasz naród – mimo że znalazł się pod pręgierzem gospodarza uzurpatora „nie dał się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężał”.

– Drogą do zwycięstwa stała się „Solidarność”, która zrodziła się tu, na polskim Wybrzeżu, ze słów Chrystusa – odczytanych mądrością serc ludzi pracy. To dzięki „Solidarności” odzyskaliśmy wolność. Dzięki „Solidarności” runął mur berliński. To dzięki „Solidarności”  narody Europy Środkowo-Wschodniej rozpoczęły wyjście z niewoli komunizmu. Na znaczenie „Solidarności” wskazywał nasz wielki rodak, św. Jan Paweł II, gdy na gdańskiej Zaspie w 1987 roku wołał do nas i za nas: „Solidarność” to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu”. Trzeba pielęgnować tę cenną wartość, której na imię Solidarność, a która jest owocem wiary w Chrystusa, którego nasz naród 1057 lat temu zaprosił do siebie wraz z Jego Matką – puentował ks. bp Szlachetka.

Nie można pozwolić, aby idea „Solidarności” miała zostać wypaczona.

– Innej solidarności nie ma jak tylko ta, która jest z ducha Ewangelii, a którą zdefiniował św. Jan Paweł II swoją modlitwą i nauczaniem, a w czasie swych apostolskich podróży rozpalał jej szlachetny płomień. Jej etos – pod względem filozoficznym – usystematyzował ksiądz Józef Tischner. Za nią ksiądz Jerzy Popiełuszko oddał życie. Zjednoczyła ona miliony ludzkich serc czerpiących siłę z Chrystusowego krzyża, w którym jest Zmartwychwstanie, prawdziwe zwycięstwo – mówił biskup Szlachetka i definiował:

– Solidarność to wzajemna służba w trosce o wspólne dobro. Solidarność to stawanie po stronie tych, którzy sami się obronić nie mogą. To właśnie inspirowany jej Duchem, który odnawia oblicze ziemi, św. Maksymilian Maria Kolbe oddał swoje życie za brata, a rodzina Ulmów, małżonkowie wraz z siedmiorgiem dzieci, ponieśli męczeńską śmierć za pomoc i udzielenie schronienia prześladowanym Żydom (24 marca 1944 r. w Markowej niedaleko Łańcuta, Józef i Wiktoria Ulmowie, ich dzieci oraz ukrywani przez nich Żydzi – rodzina Goldmanów, zostali zamordowani przez Niemców w wyniku donosu – dop. red.).  

Słowa gdańskiego biskupa spotkały się z owacyjnym przyjęciem zgromadzonych w świątyni – wśród nich – oprócz związkowców z NSZZ „Solidarność” byli przedstawiciele życia publicznego: były lider „S” i prezydent RP Lech Wałęsa, byli przewodniczący Krajówki Marian Krzaklewski i Janusz Śniadek, samorządowcy, politycy, oficerowie WP, MW i policji.

Obchodom towarzyszyła związkowa relikwia – sztandar MKS z 1980 r. Dodatkowe splendoru dodawał Ołtarz Ojczyzny, piękne wotum za odzyskanie wolności po 50 latach zniewolenia.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej