Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” w Gdańskich Usługach Komunalnych. Pojemnikiem na śmieci w związkowców

Trzech działaczy NSZZ „Solidarność” zostało zwolnionych dyscyplinarnie po tym, jak nie tylko założyli związek zawodowy, ale i ośmielili się zgłosić pracownicze postulaty. Prezesem GUK jest Bartosz Piotrusiewcz, który wcześniej zasłynął agresywnymi wpisami pod adresem politycznych adwersarzy PO (swojej formacji), a po ostatnich kampaniach wyborczych dawał upust emocjom, lżąc wyborców PiS i zwolenników Andrzeja Dudy. Tym razem trafiło na związkowców.

17 października ubiegłego roku grupa pracowników Gdańskich Usług Komunalnych założyła związek zawodowy. Zaczęło się  przenoszenie związkowych działaczy na inne rewiry, zmiana pojazdów i kontrole.

Znaleźć haka!

– Odbieramy odpady od mieszkańców i firm z rejonu VII Dwór, Brętowo, Piecki-Migowo, Suchanino, Siedlce, Ujeścisko-Łostowice. Trzeba dobrze znać topografię, trasy, podjazdy, lokalizację rozmaitych przeszkód. Pracujemy skrupulatnie i na czas – opisują swoją pracę związkowcy.

Trzech członków Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” ulokowano na jednym pojeździe. Jak sądzą związkowcy, by ich łatwiej sprawdzać, w myśl zasady, że „dobre jest zaufanie, ale kontrola lepsza”. Jak się wnet okazało, był w tym cel – znalezienie haka – pretekstu do pozbycia się nienagannie pracujących, cieszących się dobrą opinią, związkowców. Trzeba było znaleźć kogoś, kto wcieli się w rolę wywiadowcy – detektywa, by wykonał z ukrycia i z oddali filmik rejestrujący przebieg pracy przy zabieraniu odpadów z posesji.

Pretekstem do rozprawy z działaczami „S” okazało się zabranie przez ekipę sprzątającą odpadów zabezpieczonych w pojemniku. Właściciel posesji, który ma odpowiednią umowę na odbiór odpadów, w celu ułatwienia załadunku worków ze śmieciami, które nie mieściły się w pojemnikach (by nie uległy rozerwaniu przez zwierzęta, posesja graniczy z niezagospodarowanym terenem zielonym), umieścił je w kontenerze, który dostarczył obsłudze śmieciarki. Jednemu z ładowaczy zarzucono też przyjęcie „korzyści majątkowej” za odebranie tych śmieci z posesji. Dowodów brak, ale prezesowi spółki determinacji nie zabrakło.

Na pytania naszej redakcji dotyczące sprawy otrzymaliśmy 28 marca odpowiedź, w której Zarząd (niestety nikt tego pisma nie podpisał z imienia i nazwiska) twierdzi, że Przyczyną dyscyplinarnego rozwiązania umowy było udokumentowany zeznaniami świadków oraz materiałem audiowizualnym, a także potwierdzony przez zarząd zakładowej organizacji związkowej fakt odbierania przez tych pracowników odpadów przemysłowych od jednego z przedsiębiorców z niezarejestrowanego pojemnika. Przedsiębiorca ten nie jest klientem GUK ani nie złożył wymaganej deklaracji odpadowej.

Jednak zwolnieni pracownicy posiadają oświadczenie właściciela posesji, który zapewnił, że ma złożoną deklarację w Urzędzie Miasta na odbiór odpadów ze swojej posesji.

– Zostaliśmy zadysponowani na jeden pojazd, tzw. śmieciarkę, kierowca i dwóch ładowaczy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasz zespół będzie pod szczególną, ze względu na aktywność związkową, uwagą. Zdarzenie z 23 lutego br. nie zapowiadało takiego finału, jak zwolnienie, bo działaliśmy w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Też widzieliśmy, iż ktoś z odległości około stu metrów nas obserwuje. Nie jesteśmy pazernymi idiotami – relacjonuje wiceprzewodniczący komisji w GUK Piotr Boguszewicz, kierowca, od pięciu lat w spółce, akta pracownicze – bez nagan, uwag, upomnień.  

Wtóruje mu Adam Heliński, ładowacz, cztery lata w GUK, papiery pracownicze czyste, opinie o pracy – wyróżniające.

– To było logiczne działanie i nie przypuszczaliśmy, że można je przeciwko nam wykorzystać wraz z nagraniem, jak opróżniamy pojemnik. Pojawił się haniebny zarzut przyjęcia za to korzyści majątkowej. Po co? Przecież właściciel posesji ma umowę i płaci za wywóz śmieci – stawia pytanie Heliński.  

„Dowody” oceni sąd

Zdarzenie miało miejsce 23 lutego br. 14 marca br. do NSZZ „S” dotarła informacja o zamiarze zwolnienia, 22 marca br. wręczono wypowiedzenia trzem pracownikom, a 24 marca br. ktoś wypytywał mieszkańców o kamery monitoringu na miejscu, w którym miało jakoby dojść do złamania dyscypliny pracy.

– Zwolniono nas z pracy, a następnie szukano dowodów przeciwko nam – puentują związkowcy, którzy złożyli już  pozwy do sądu pracy oraz noszą się z zamiarem wytoczenia powództwa cywilnego. Nie chcą uchodzić za tych, których „złapano na gorącym”.

– Zostaniemy przywróceni do pracy. Nie zrezygnujemy. Nie można zwalniać pracownika, pracującego wydajnie, znającego swój fach, bez nagan, bez mandatów, szargać jego opinii – oceniają związkowcy. I dodają: – Nie ma prywatnej odpowiedzialności urzędników i prezesów za skutki błędnych decyzji i za szykanowanie pracowników. Zapłacą mieszkańcy w cenach usług.

Kłopoty się zaczęły, gdy związkowcy przybyli do prezesa z konkretnymi postulatami.

– Pierwsze spotkanie z prezesem GUK rokowało dobrze. Kolejne było ze strony prezesa zdecydowanie na „nie”. Chcieliśmy rzeczowej rozmowy o zasadach premii uznaniowej oraz podniesienia płac do warunków panujących na rynku. Prezes pokazał, że na dialogu mu zupełnie nie zależy – wspomina Piotr Boguszewicz.

Niechęć polityczna

Prezesem GUK jest Bartosz Piotrusiewicz, wytrawny polityk Platformy Obywatelskiej. Swych poglądów nie zostawia przed drzwiami gabinetu. W rozmowie z członkami komisji oraz Romanem Kuzimskim, wiceprzewodniczącym Zarządu Regionu Gdańskiego, w grudniu ubiegłego roku wskazywał na – jego zdaniem – powiązania związku z PiS, mimo że nikt z grona jego rozmówców do żadnej partii nie należy, a „wachlarz usług dla mieszkańców metropolii trójmiejskiej, w tym odbioru i transportu oraz utylizacji odpadów komunalnych” – jest apolityczny.  

– Trudno dociec wszystkich motywów, którymi kieruje się w walce ze Związkiem prezes spółki, ale najwyraźniej jest to jego osobista niechęć do „Solidarności”, która powoduje, że jakiejkolwiek formy dialogu ze Związkiem nie potrafi prowadzić – mówią zgodnie trzej członkowie Komisji Zakładowej.

Ochrona pogwałcona

Bez zgody związku zawodowego nie można rozwiązać z jego członkiem umowy o pracę w drodze wypowiedzenia ani w drodze tzw. zwolnienia dyscyplinarnego. Po zwolnieniu trzech z czterech członków komisji związek nie przestaje istnieć. W myśl art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy o związkach zawodowych pracodawca bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej nie może wypowiedzieć ani rozwiązać stosunku pracy z imiennie wskazanym uchwałą zarządu jego członkiem lub z innym pracownikiem, który jest członkiem danej zakładowej organizacji związkowej, upoważnionym do reprezentowania tej organizacji wobec pracodawcy albo organu lub osoby dokonującej za pracodawcę czynności w sprawach z zakresu prawa pracy. Norma ta ustanawia zakaz o charakterze ochronnym.

Czekamy na odpowiedzi, co sądzi o poczynaniach prezesa Piotrusiewicza Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, zastępca prezydenta ds. usług komunalnych Piotr Kryszewski oraz Rada Nadzorcza GUK, której przewodzi Emilia Kosińska, zastępca skarbnika miasta Gdańska, jej zastępcą z kolei jest pomorski wicemarszałek Leszek Bonna, na co dzień mieszkaniec Chojnic.

Pożyczka z socjalu

Na wniosek Regionu Gdańskiego NSZZ „S” w GUK przeprowadziła kontrolę Państwowa Inspekcja Pracy. Wśród nieprawidłowości i wniosków pokontrolnych jest i ten o „pożyczeniu” pieniędzy z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Inspekcja oceniła, że „od 6 września 2022 r. do 6 grudnia 2022 r. spółka skorzystała z pożyczki z pieniędzy będących na koncie ZFŚS w kwocie 76 333,66 zł na zakup nieruchomości”. Do pracodawcy (Gmina Miasta Gdańska) PIP skierowała wniosek o wydatkowanie środków zgromadzonych na koncie ZFŚS zakładu na działalność socjalną na rzecz osób uprawnionych. „W stosunku do osoby odpowiedzialnej zastosowano środki karno-wychowawcze” – napisał inspektor PIP, sporządzając listę nieprawidłowości.

W Gdańsku – Mieście Wolności i Solidarności – jeśli wierzyć sloganowi reklamującemu miasto nad Motławą – zakładając NSZZ „Solidarność” w miejskiej spółce trzeba liczyć się z opresją. Czekamy na wyniki finansowe GUK za ostatni rok oraz odpowiedzi prezesa na nasze pytania, w tym o jego stosunek do dialogu społecznego, podstawy społecznej gospodarki rynkowej, podstawy ustrojowej RP. 

Artur S. Górski, (mk)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej