1944: Rzeź mieszkańców Woli i Ochoty. Sprawcy bezkarni. Adwokat – burmistrz – kat…
Latem 1944 roku w centrum Europy ulice Warszawy zamieniły się w ludzką rzeźnię! Czterdzieści tysięcy kobiet, dzieci, starców – mieszkańców kamienic z Woli i Ochoty oraz ranni partyzanci, lekarze, pielęgniarki, dzieci z sierocińca, zostało zamordowanych od piątkowego świtu 4 sierpnia do niedzieli 6 sierpnia 1944 r. Szczególny upust szaleństwa i grozy niemieckich żołdaków i policjantów a Kraju Warty oraz degeneratów z formacji pomocniczych, rekrutujących się spośród rosyjskich, ukraińskich i kaukaskich renegatów nastąpił w sobotę 5 sierpnia 1944 r.
Rozkaz „oczyszczenia Warszawy z ludności cywilnej” wydał Adolf Hitler, a uściślił Reichsführer SS Heinrich Himmler. Ich zamiarem było starcie w pył miasta, stolicy narodu, który od bitwy pod Grunwaldem stał Niemcom na drodze na Wschód. 1 sierpnia 1944 roku wieczorem Himmler meldował wodzowi III Rzeszy, niedawno ocalałego z zamachu w Wilczym Szańcu:
„Mein Führer, z punktu widzenia historycznego jest błogosławieństwem, że ci Polacy to robią. W ciągu 5-6 tygodni pokonamy ich. Ale wtedy Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego niegdyś szesnasto-, siedemnastomilionowego narodu Polaków – będzie starta. Tego narodu, którzy od siedmiuset lat blokuje nam Wschód i od pierwszej bitwy pod Tannenbergiem ciągle nam staje na drodze. Wtedy polski problem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet już dla nas – nie będzie dłużej żadnym wielkim problemem historycznym”.
Nocą z 4 na 5 sierpnia 1944 r. rozpoczęła się rzeź. Kamienice, w gęsto zamieszkałych dzielnicach stały się areną niewyobrażalnych zbrodni. Podobnych w bestialstwie tylko tym z Wołynia z lata 1943 r.
Osobny rozdział okrucieństwa to dzieło grupy kryminalistów i zboczeńców, zebranych pod rozkazami SS-Oberführera Oskara Dirlewangera. Brygada SS, nosząca nazwisko swego dowódcy „Dirlewanger” to przykład perwersji czasu wojny. Wprawiła się w morderczym rzemiośle mordując, paląc, gwałcąc i rabując na Polesiu i w okolicach białoruskiego Mińska w latach 1942–44 (obraz okrucieństwa starał się pokazać film „Idź i patrz”).
Nieliczni żołnierze podziemia stanęli na Woli i Ochocie przeciwko SS-manom, niemieckim policjantom przyslanym z Whartegau (Wielkopolska) i zdemoralizowanym szumowinom z sił pomocniczych – z formacji złożonych z rosyjskich i ukraińskich degeneratów: z Brygady Szturmowej SS „RONA”, kozaków i Azerów z batalionu policyjnego „Rolland” (we wrześniu 1944 r. do Warszawy przybyło też 400 „rezunów” dowodzonych przez Petra Diaczenko, „Kwitka” – zmarł w 1965 r. w Filadelfii) z Ukraińskiego Legionu Samoobrony (31 Schutzmannschafts-Bataillon der SD). W czasie Powstania Warszawskiego ci „legioniści” masakrowali ludzi na Czerniakowie i w Puszczy Kampinoskiej.
Minęło cztery dni od „Godziny W”. Mieszkańcy domów na Woli i Ochocie byli całkowicie bezbronni. Powstańcy po nierównych zmaganiach z żołnierzami frontowymi z Dywizji Pancernej „Hermann Göring”, nie osiągnąwszy wyznaczonych celów, praktycznie wycofali się z tych dzielnic.
Na zdjęciu po lewej oprawcy dowodzeni przez SS-Oberführera Oskara Dirlewangera maszerują z Ochoty do Śródmieścia, po prawej narada SS-RONA, kozaków i niemieckich policjantów
Żołdacy wypędzali z domów ludność cywilną. Domy podpalali, ludzi zapędzali na miejsca masowych mordów, wrzucali granaty do piwnic.
Ludobójstwa na warszawskich cywilach pod okiem Wehrmachtu i SS dokonali też siepacze z batalionu 3. pułku kozaków rotmistrza Jakuba Bondarenki, renegaci z SS-RONA pod dowództwem Bronisława Kamińskiego (Kamiński stanął przed sądem polowym i został rozstrzelany przez Niemców za niesubordynację i kradzieże prawdopodobnie 4 października 1944 r.; niedobitki RONA zostały wcielone w szeregi tzw. Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej ROA gen. Andrieja Własowa). Powstańcy, w swych nielicznych sukcesach bojowych, tych zbrodniarzy do niewoli nie brali. Za to żołnierze Wehrmachtu byli przez nich traktowani godnie.
Nieskuteczne okazały się próby pociągnięcia do odpowiedzialności głównodowodzącego siłami niemieckimi na Woli i Ochocie SS-Gruppenführera Heinza Reinefartha, policjanta, a po wojnie adwokata i notariusza, burmistrza na wyspie Sylt (Schleswig-Holstein).
Społeczność bogatej wyspy Sylt w kraju Schleswig-Holstein zdobyła się na ufundowanie i umieszczenie na ratuszu tablicy. 10 lipca 2014 parlamentarzyści Szlezwika-Holsztyna w przyjętej jednogłośnie uchwale wyrazili ubolewanie, że zbrodniarz wojenny Reinefarth, mógł zostać posłem landtagu i poprosili ofiary o wybaczenie. 31 lipca 2014 r. na budynku ratusza umieszczona została dwujęzyczna tablica poświęconej Powstaniu Warszawskiemu: „Zawstydzeni pochylamy się nad ofiarami z nadzieją na pojednanie / Beschämt verneigen wir uns vor den Opfern und hoffen auf Versöhnung”.
Heinz Reinefarth
Nie zmienia to faktu, iż przez dwie dekady do zakończenia II wojny światowej sprawcy, ich sąsiedzi i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie tylko niemieckiego, „cierpiało na historyczną amnezję” rozciągnietą na lata 1933–1945.
Policyjne oddziały Heinza Reinefartha zostały włączone do tzw. Korpsgruppe Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, który dowodził tłumieniem Powstania. Zelewski (później pod nazwiskiem von dem Bach) urodził się w Lęborku (wówczas Lauenburg), część jego rodziny oparła się germanizacji. Skazany na dożywocie 12 lat po wojnie za mordy polityczne w szregach SA i SS przed 1939 r. zmarł w więzieniu w Monachium.
Mec. Reinefarth po wojnie pracował w RFN jako adwokat, został burmistrzem Westerland na wyspie Sylt oraz deputowanym do Landtagu Szlezwiku-Holsztyna. Mimo wielu starań, nigdy nie udało się pociągnąć go do odpowiedzialności.
Dr nauk politycznych Oskar Dirlewanger „żołnierzy” do Brygady Szturmowej SS (określanej też jako 36 Dywizja Grenadierów Waffen SS „Dirlewanger”), rekrutował zrazu spośród drobnych przestępców, z czasem spośród zwykłych kryminalistów, osadzonych w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Zezwalał mu na to „glejt” szefa SS Himmlera, który niczym średniowieczny cesarz Henryk I Ptasznik, wydał okólnik łagodzący kary przestępcom – pod warunkami odkupienia win walką dla Rzeszy (Dirlewander sam był skazany za gwałty na nieletnich dziewczętach w latach 30; wojnę przeżył, w 1945 r. został rozpoznany przez dwóch Polaków służących w amerykańskiej MP i zatłuczony na śmierć w obozie jenieckim. Jedyny, który poniósł zasłużoną karę.
SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth (pierwszy od lewej) w czapce „kubance” oraz członkowie 3 Pułku Kozaków płk. Jakuba Bondarenki – okolice ul. Wolskiej w Warszawie
Ustalenie dokładnej liczby zamordowanych osób nie jest możliwe. Niemcy zacierali ślady, mordowali całe rodziny, wszystkich mieszkańców danej kamienicy.
Wstrząsające relacje o zbrodniach (ich opis w tym miejscu pominiemy) pozostawił Niemiec Mathias Schenk, saper z oddziałów szturmowych SS, w Powstaniu Warszawskim przydzielony do wysadzania piwnic i burzenia kamienic oraz powstańczych barykad. W kolejnych dniach Powstania na mniejszą skalę ale nadal dochodziło do zbrodni popełnianych na ludności cywilnej Warszawy.
Muzeum Powstania Warszawskiego pieczołowicie gromadzi m.in. dane osobowe ofiar, osób cywilnych, które zostały zamordowane oraz poległych powstańców. Strona www.1944.pl