Ministra pisze historię najnowszą:  nie będziemy upamiętniać Józefa Kurasia „Ognia” i NSZ

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk „ministra” Rodziny Pracy i Polityki Społecznej ogłosiła ministerialne „NIE” dla Józefa Kurasia „Ognia” oraz Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. Wokół tych osób i formacji trwają dyskusje nie tylko badaczy-historyków, narosło wiele legend – tych białych i tych czarnych. Wojna – i ta partyzancka, nie jest czarno-biała. Ba! bywa pełna okrucieństw i krok w niej dzieli szaleństwo od bohaterstwa.

Tymczasem 16 lutego br. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podjęła decyzję o zaprzestaniu organizacji wydarzeń upamiętniających Józefa Kurasia „Ognia” oraz żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Organizował je podległy kierowanemu przez nią resortowi Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Urząd podlega resortowi właściwemu dla zabezpieczenia społecznego na mocy ustawy z 24 stycznia 1991 r. o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego.

Od wielu lat podhalańskie środowiska kombatantów Armii Krajowej, mieszkańcy regionu nowotarskiego, społeczność żydowska i słowacka oraz polscy historycy domagali się zaprzestania kultywowania pamięci o „Ogniu” jako niezłomnym bohaterze, wskazując, że dowodzone przez niego oddziały mają na sumieniu mordy na polskiej i słowackiej ludności cywilnej oraz ocalałych z Holocaustu Żydach. Kuraś, dowódca niepodporządkowanego jakiemukolwiek zwierzchnictwu politycznemu oddziału zbrojnego, a także funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, na pewno nie należy do postaci, które powinny być wzorcami dla młodych pokoleń. Tymczasem Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych cyklicznie czcił pamięć o „Ogniu”, organizując m.in. uroczystości upamiętniające rocznicę jego śmierci.

W podobny sposób upamiętniano członków Brygady Świętokrzyskiej NSZ, skrajnie prawicowej formacji, która podczas II wojny światowej podjęła współpracę z hitlerowcami. Jeszcze w trakcie wojny przedstawiciele Polskiego Państwa Podziemnego informowali o niej rząd londyński

– argumentuje MRPiPS.

– Zbiorowa pamięć wskazuje moralne wzorce dla przyszłych pokoleń; nie może być w niej miejsca na hagiografię osób, które ze względu na swoje czyny zasługują na potępienie. Dlatego jako ministra nadzorująca działalność Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych podjęłam decyzję o zaprzestaniu organizowania przez tę instytucję wydarzeń gloryfikujących postać Józefa Kurasia „Ognia” oraz Brygadę Świętokrzyską Narodowych Sił Zbrojnych – zaznacza minister Dziemianowicz-Bąk.

Przywołany jest na stronie ministerstwa na zdjęciu: „Zbiorowy grób zamordowanych cywilów przez oddział „Ognia” Kurasia 2 maja 1946 r. pod Krościenkiem, który znajduje się na nowym cmentarzu żydowskim w Krakowie przy ul. Miodowej 55. Na grobie w języku hebrajskim napisano: „Szacunek dla świętych!/Nagrobek pamięci świętych wygnańców./Tu znajduje się grób – braci, których ambicją była budowa ich kraju i po ucieczce/z pieca niemieckiego piekła/zostali zamordowani przez morderców z NSZ w Nowym Targu/w ich drodze do kraju w wiośnie ich życia”.

– Pani Minister w ogóle wie, dlaczego Józef Kuraś miał pseudonim „Ogień”? To ja Pani powiem. Temu „niemieckiemu kolaborantowi” 29 czerwca 1943 r. Gestapo zamordowało ojca, żonę Elżbietę i 2,5-letniego syna Zbyszka, a następnie spaliło jego dom – zwrócił się do minister Dziemianowicz-Bąk dr n. prawnych Bartosz Lewandowski z Collegium Intermarium (uczelnia Ordo Iuris).

Józef Kuraś „Ogień”, kim był?

Józef Kuraś „Ogień” m.in. w otoczeniu górali – żołnierzy i współpracowników jego oddziałów z lat 1945-46. Instytut Pamięci Narodowej

Podhale, podobnie jak Ziemia Wileńska, Nowogródczyzna czy Lubelszczyzna, stało się w latach okupacji niemieckiej i sowieckiej, terenem walk partyzanckich o dużym rozmachu i z zaangażowaniem poważnych sił zbrojnych (np. Operacja Ostra Brama, Lasy Janowskie, Wykus w Górach Świętokrzyskich).

Józef Kuraś „Ogień” to jedna z najbardziej znanych na Podhalu postaci związanych z podziemiem. Urodził się w 1915 r. w Waksmundzie, wsi nieopodal Nowego Targu. W czasie II wojny światowej walczył w szeregach 1. Pułku Strzelców Podhalańskich. Po zakończeniu wojny obronnej we wrześniu 1939 r. wrócił do rodzinnej wsi. Działał w Konfederacji Tatrzańskiej.

29 czerwca 1943 r. Niemcy (w odwecie za zabicie na Turbaczu dwóch „granatowych” policjantów) zamordowali mu ojca, żonę Elżbietę i dwuletniego synka Zbyszka, spalili jego rodzinny dom. Kuraś przyjął nowy pseudonim – już nie był „Orzeł”, ale „Ogień”.

W walce z Niemcami i kolaborantami – rodakami i Słowakami, którzy byli wówczas sojusznikami hitlerowskich Niemiec (faszystowski reżim ks. Josefa Tiso), jego ludzie wykonywali m.in. wyroki podziemnych sądów specjalnych. Wspólny z AK partyzancki obóz o kryptonimie „Wilk” przetrwał w górach do stycznia 1944 r. Mimo tej – tymczasowej, współpracy z AK „Ogień”, mający się za ludowca (zwolennik PSL/SL), nie podporządkował się oficerom z AK. Nawiązał zaś współpracę z grupą dywersyjną Ludmiły Gordijenko ps. „Tania”.  

Co ciekawe, ten późniejszy antykomunista w styczniu 1945 r., wspólnie z AL., rozbił kolumnę niemieckich samochodów pod Klikuszową i współpracował z Armią Czerwoną w opanowaniu Nowego Targu. Po zajęciu Nowego Targu przez Sowietów komendantura miasta rozkazała mu sformowanie Milicji Obywatelskiej. Pojechał do Lublina (miał uzyskać protekcję Zofii Gomółki), a 10 marca 1945 r. otrzymał w Krakowie nominację na szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu. Zorientowawszy się w rzeczywistym charakterze UBP wiosną tegoż roku, z częścią swoich ludzi, zdecydował o przejściu do podziemia.

Wojna i jej okrucieństwa pozostawiły  moralne spustoszenie: pijaństwo, gwałty, złodziejstwo,   bandytyzm, nawet ze strony tzw. organów ludowego porządku. Utrzymanie dyscypliny żołnierzy i samodyscypliny w takich warunkach wymaga wyjątkowej siły charakteru. Relacje świadków z lat 1945-46 różnią się od siebie.

Co do milicjantów: „Ogień” nakazywał im pilnować porządku i bronić ludność przed bandytyzmem, wielu z nich mu sprzyjało, jednak jego drużyny i plutony w powiecie nowotarskim rozbroiły wszystkie posterunki MO – oprócz Zakopanego i Szczawnicy.   

Po powołaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z Podhala wycofano jednostki NKWD. W powiecie nowotarskim nie było jednak żadnej komunistycznej tradycji. Przybyli tam ludzie z zewnątrz, w tym większość funkcjonariuszy UBP, aby umocnić władzę PPR. 13 kwietnia 1945 r. „Ogień” przeprowadził odprawę podkomendnych w górach, zapowiadając walkę przeciw Sowietom i „własnym” komunistom.

„Herkules” (adiutant „Ognia”) wspominał, że poszli na Turbacz, a tam „Ogień” powiedział m.in.: „walkę musimy zacząć od początku i teraz będziemy się bić za Polskę bez komunistów”. Zgrupowanie „Ognia” przyjęło nazwę Oddział Partyzancki „Błyskawica” i zorganizowane było według wzorów wojskowych. Z podziemiem poAK-owskim (NIE, WiN) miało niewiele wspólnego.

„Ogień” od wiosny 1945 r. atakował posterunki UB i MO. Jego ludzie zlikwidowali co najmniej 60 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i 27 funkcjonariuszy NKWD. W walce ginęli tak partyzanci jak i żołnierze KBW i milicjanci. Oddział specjalny (ok. 47 ludzi) wykonywał też wyroki na cywilach.

Rozpoczęli akcje w nocy z 17 na 18 kwietnia 1945 r. gdy grupa „ogniowców” pod dowództwem Józefa Książka „Jastrzębia” rozbiła PUBP w Nowym Targu, zabijając czterech UB–eków.

Kuraś wydał „wojnę” ludziom współpracującym z NKWD i Urzędem Bezpieczeństwa i z PPR. Na jego celowniku znaleźli się Polacy, Słowacy, Żydzi (zastrzelony w 1946 r. Dawid Grassgrün, który był wójtem gminy żydowskiej i działaczem PPR) i Ukraińcy. Nie ginęli z racji narodowości, lecz dlatego, że byli członkami PPR, UBP, NKWD lub dopuszczali się nadużyć, czy stanowili zagrożenie jako donosiciele. 

Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego szacowało, że partyzantów „Ognia” przebywających w oddziałach leśnych było nie mniej niż 500. Sieć wywiadu, łączników i informatorów była   rozbudowana. W roku 1946 pod dowództwem „Ognia” znalazła się część najaktywniejszych jednostek partyzanckich z województwa krakowskiego.

Podobnie, jak działający w Polsce północno-wschodniej i północnej mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, Kuraś podzielił oddział na kilkudziesięcioosobowe grupy, kolejno numerowanych (od 1 do 9) kompanii. Sztab, oprócz „Ognia” jako komendanta, tworzyli oficerowie: Jan Kolasa „Powicher”, Jan Batkiewicz „Śmigły”, Kazimierz Kuraś „Kruk”, Franciszek Dróżdż „Szpak” i Antoni Wąsowicz „Roch” pełniący funkcje dowódców Komisji Szybko–Wykonawczej oraz Stanisław Ludzia „Harnaś” i Bogusław Szokalski „Herkules”.  Operowali w rejonie Ochotnicy i masywu Turbacza, na terenie Gorców, na Starych Wierchach oraz na Lubaniu.

21 sierpnia 1945 r. wszedł w życie dekret amnestyjny, jednak „Ogień” nie uwierzył:

Sprawa złożenia broni: jako Polak i stary partyzant oświadczam: wytrwam do końca na swoim stanowisku. Tak mi dopomóż Bóg. Zdrajcą nie byłem i nie będę. Daremne wasze trudy, mozoły i najrozmaitsze podstępy. Gwarancje wolności wydajecie więźniom, których katujecie jak barbarzyńcy. Wstyd i hańba. Swoim postępowaniem doprowadzacie do zguby samych siebie.

21 lutego 1947 r. otoczony przez UB i KBW we wsi Ostrowsko, Jan Kuraś próbował popełnić samobójstwo. Śmiertelnie ranny, zmarł następnego dnia w szpitalu w Nowym Targu. Jego zwłoki przewieziono do WUBP w Krakowie. Co się z nimi dalej stało – nie wiadomo.

Przez lata wydarzenia obrastały błędnymi interpretacjami i legendami. Wojna nieregularna, partyzancka niesie szczególne wyzwania.  

Propaganda w PRL zrobiła z „Ognia” i jego podkomendnych bandę rabunkową, ich dowódcę uczyniła najczarniejszym charakterem o rękach splamionych krwią niewinnych. Mimo tego, pamięć i legenda „Ognia” przetrwała. Nie podporządkował się po 1945 r. żadnej organizacji, nie był pod niczyją komendą. Harnaś? Watażka? Bohater?

Przytrafiła się wówczas sytuacja warta „literata” – PPR w powiecie nowotarskim, od połowy 1945 r., organizował propagandzista Władysław Machejek z Komunistycznego Związku Młodzieży Polski, od 1942 r. współorganizator Gwardii Ludowej i działacz PPR. On we wrześniu 1944 r. dostał się do niewoli Brygady Świętokrzyskiej NSZ i jako jeniec wstąpił nawet w jej  szeregi, by po tygodniu zbiec. Po wojnie Machejek był redaktorem naczelnym „Głosu Pracy”, „Echa Krakowa”, „Dziennika Literackiego”, a do 1989 r. „Życia Literackiego”. W 1955 r. wydano jego kłamliwą, ale sugestywna i przez lata cytowaną, książkę o „Ogniu” pt. „Rano przyszedł huragan”, wraz ze spreparowanym, rzekomym dziennikiem „Ognia”. Publikacja zawarzyła na „czarnej” legendzie partyzanta z Podhala.

(Przydatne opracowania m.in. Maciej Korkuć, Zostańcie wierni tylko Polsce… Niepodległościowe oddziały partyzanckie w Krakowskiem (1944 – 1947); Maciej Korkuć, Zgrupowanie Partyzanckie „Błyskawica” [w:] Zeszyty Historyczne WiN (Nr 5/1994); O ideach obozu narodowego oraz NSZ pisaliśmy nieraz. Do tematu powrócimy. ASG)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej