Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej Sp. z o.o. Co roku negocjujemy podwyżki

Stanisław Kotyński

Rozmowa ze Stanisławem Kotyńskim, przewodniczącym Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Gdańskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej Sp. z o.o.

– W Gdańskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej Sp. z o.o. funkcjonuje zakładowy układ zbiorowy pracy. Kiedy został on podpisany?

– To już będzie 20 lat od podpisania zakładowego układu zbiorowego pracy. Byłem jednym z uczestników negocjacji. Później był on zmieniany, bo zmieniało się prawo. Trzeba więc było układ dostosować do tych przepisów. Udało się nam jako związkom zawodowym zawrzeć wiele korzystnych dla naszych pracowników rozwiązań. Miedzy innymi w naszym układzie jest zapis o Pracowniczym Programie Emerytalnym. Obecnie pracodawca dla każdego pracownika płaci 4 procent miesięcznie od wynagrodzenia na fundusz emerytalny, pracownik może też zadeklarować swoją składkę. Pieniądze z funduszu są wypłacane po przejściu przez pracownika na emeryturę.

– Czyli wyprzedziliście obowiązujący obecnie program Pracowniczych Planów Kapitałowych?

– Tak u nas funkcjonuje program emerytalny od około 15 lat.

– Czy jest on opłacalny dla pracowników?

– Na pewno. Te pieniądze to własność pracownika. Można je wybrać nawet jednorazowo i wielu pracowników tak właśnie robi. Pracownik dostaje emeryturę z ZUS-u i musi zadeklarować, co ma się stać z pieniędzmi zgromadzonymi w Pracowniczym Programie Emerytalnym. Ostatnio rozmawiałem z koleżanką, która odchodziła na emeryturę i  z funduszu emerytalnego otrzymała ponad 80 tysięcy złotych. To już są realne pieniądze, za które można czy to wyremontować mieszkanie, czy kupić samochód.

– Czy w waszym układzie zbiorowym pracy znajduje się zapis dotyczący negocjowania podwyżek?

– Mamy zapisane, że rozpoczynamy negocjacje nad podwyżkami na przyszły rok w listopadzie. Muszą się one zakończyć przed 31 marca. Tak jest co roku. Wiadomo, że są różne skutki tych negocjacji. Nie jesteśmy jedynym związkiem zawodowym, jest jeszcze OPZZ i jeszcze jeden związek.

– Jakie podwyżki udało się wam wynegocjować  na ten rok?

– W marcu wynegocjowaliśmy 5,5 procent. Jednak z powodu gwałtownego wzrostu inflacji niedawno wystąpiliśmy do pracodawcy o przystąpienie do ponownych negocjacji. Niestety dostaliśmy od niemieckich właścicieli odpowiedź, że rozmowy mogą co prawda trwać, ale właściwe negocjacje rozpoczną się od listopada. Oczywiście, nie o to nam chodziło, ale o to, żeby w tym roku dostać jeszcze wyrównanie, przynajmniej inflacji. Niestety, pomimo tego że to właśnie strona niemiecka jest w dużej mierze winna kryzysowi, który obecnie panuje, jednak nasz niemiecki właściciel nie uważ, że powinien w jakiś sposób zrekompensować polskim pracownikom szkody spowodowanych przez ten kryzys.

– W Niemczech prawa pracownicze są na dość wysokim poziomie, czy odczuwacie to, że waszym właścicielem jest Niemiec. Czy negocjacje przebiegają łatwiej?

– My negocjujemy z zarządem, który jest w Polsce, ale wiadomo, że wytyczne zarząd dostaje z Niemiec i ściśle się tego trzyma. Jeżeli się sprzedaje firmę komunalną, to trzeba pamiętać, że niestety strona niemiecka dyktuje warunki, a nie gmina Gdańsk. Nas nie kupił prywatny właściciel, tylko gmina niemiecka – miasto Lipsk.

– A jak się mają warunki pracy i płacy polskich pracowników do tych, jakie są w Niemczech?

– Na pewno niemieccy pracownicy mają lepsze warunki pracy, wyższe płace, a my co roku pytamy, kiedy dorównamy ich płacom. W odpowiedzi słyszymy tłumaczenia, że przecież są inne warunki, inne państwa, zawsze właściciel tłumaczy się w ten sam sposób. Firma osiąga ogromne zyski, które idą do niemieckiego właściciela.

– Wróćmy do corocznych negocjacji. Czy jako strona związkowa przygotowujecie się jakoś do nich?

– Oczywiście. Dane takie jak wysokość wynagrodzeń, zatrudnienie, zyski – to wszystko zarząd musi nam przedstawić. My patrzymy, jaki jest zysk, jak to się przedstawia w Polsce, trzeba też przyjrzeć jaka jest prognoza inflacyjna. W tym roku nikt nie przewidział, że będzie aż tak wysoka. I teraz w listopadzie będziemy chcieli, aby tegoroczna inflacja została uwzględniona w podwyżkach. Jakie będą rozmowy, i co z tego wyniknie, zobaczymy. Mamy czas do marca.

– Kto bierze udział w negocjacjach?

– Zawsze wybieramy minimum dwie osoby z każdego związku, od nas zazwyczaj są trzy osoby, ponieważ jesteśmy najliczniejszą organizacją w zakładzie. Dodajmy jeszcze, że w naszym układzie zbiorowym mamy jeszcze dodatkowy urlop. Normalnie jest 26 dni urlopu, a my mamy 30 dni. Ludzie szybko przyzwyczajają się do wygód, zapominają, kto to wynegocjował. „Solidarność” zawsze walczy o poprawę warunków, o bezpieczną pracę, ale niestety, dzisiaj młodzi pracownicy, którzy przychodzą, chcą tylko kasy i uważają, że związek nie jest im potrzebny. Tym bardziej że zarząd firmy podejmuje działania, żeby nowi pracownicy nie zapisywali się do „Solidarności”.

– No i takie podstawowe pytanie: czy związek zawodowy powinien negocjować dla wszystkich pracowników, czy tylko dla swoich członków?

– Bardziej bym się przychylił do praktyki amerykańskich związków zawodowych, którzy negocjują wyłącznie dla swoich członków. I to by było sprawiedliwe. U nas negocjujemy dla wszystkich. Koszty naszej pracy są finansowane przez członków związku, a z efektów korzystają wszyscy. Niektórzy przypominają sobie o związku dopiero, gdy grozi im zwolnienie.

Rozmawiała Małgorzata Kuźma

Zdjęcie: grupagpec.pl

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej