Pensje co prawda rosną, ale ceny rosną jeszcze szybciej, tak więc mimo, ze w naszych portfelach przybywa pieniędzy to niestety możemy za nie w tym roku mniej kupić niż rok wcześniej.

Jeszcze w grudniu 2020 roku inflacja w Polsce wynosiła 2,4 proc., tak więc każda podwyżka wynagrodzenia sprawiała, że stawaliśmy się bogatsi. Jednak już rok później wzrosty cen spowodowały, że inflacja podskoczyła do 8,6 proc. W tym roku w listopadzie wynosiła już 17,5 proc.

Oczywiście jedną z głównych przyczyn tak wysokiej inflacji w wielu krajach jest wojna w Ukrainie, która spowodowała drastyczny wzrost cen nośników energii, co z kolei wpłynęło na wzrost cen żywności.

Stale rosną również pensje, i tak dwa lata temu w grudniu średnia krajowa wynosiła 5411,45 zł brutto, w 2021 – 5888,80 zł , w tym roku w listopadzie było już 6687,92 zł .

Przez ostatnie lata stale rosła również płaca minimalna. W 2015 roku pod koniec rządów PO-PSL najniższa krajowa wynosiła 1750 zł, obecnie jest to  już 3010zł. Jednak znaczący wzrost będzie w 2023 roku, kiedy to czekają nas dwie podwyżki – jedna w styczniu, kiedy to minimalna wzrośnie do 3490 zł, druga w lipcu do poziomu 3600 zł. Ostatecznie płaca minimalna od lipca 2023 będzie nominalnie o 19,6 proc. wyższa niż w 2022 roku. Podwyżka będzie znacząca, ale nie wiadomo, czy taki wzrost płacy minimalnej przynajmniej zrekompensuje inflację.

Według raportu OECD w 2021 r. płaca minimalna w Polsce osiągnęła u nas pułap 0,55 mediany zarobków (połowa osób zarabia od niej mniej, połowa więcej). Taki poziom minimalnej plasował nas na 11 miejscu w zestawieniu 38 krajów należących do OECD.

Jeśli jednak porównamy wzrost płacy minimalnej do inflacji, to okazuje się, że realna płaca minimalna w tym roku spadła o 6,4 proc. co daje nam dopiero 23 miejsce. W Polsce nie jest najgorzej. W Estonii  spadek realnej płacy minimalnej wyniósł 15,4 proc., a w Stanach Zjednoczonych spadek wynosi 12,2 proc., a w Holandii to 11,1 proc.

(mk)