Wykuwanie naszych granic: generał Józef Haller odzyskuje Pomorze dla Polski
Artur S. Górski, 10 lutego 2025
Na mocy Traktatu Wersalskiego, podpisanego 28 czerwca 1919 r. przez mocarstwa Ententy i państwa sprzymierzone z pokonanymi Niemcami, Polska oficjalnie i zgodnie z Układem oraz prawem międzynarodowym, odzyskała dostęp do Morza Bałtyckiego na odcinku 147 km: brzegi Półwyspu Helskiego – 74 km, morze otwarte 24 km i brzeg Zatoki Puckiej 49 km. Gdańsk, jako Wolne Miasto, został poddany pod protektorat Ligi Narodów. Pod Traktatem widnieją podpisy m.in. delegatów pełnomocnych Ignacego Jana Paderewskiego i Romana Dmowskiego.
Województwo pomorskie (ze stolicą w Toruniu) powstało 12 sierpnia 1919 r. z części dawnego zaboru pruskiego, na podstawie ustawy z 1 sierpnia 1919 r. o tymczasowej organizacji zarządu b. dzielnicy pruskiej. Dopiero w styczniu 1920 r., czyli po wkroczeniu na Pomorze wojsk generała Józefa Hallera, mogła się tutaj organizować polska administracja. Większość kwestii dotyczących relacji Polski z Wolnym Miastem Gdańskiem została uregulowana Konwencją Paryską 9 listopada 1920 r.
Nim pierścienie w akcie zaślubin zostały rzucone w wody Zatoki Puckiej, cztery miesiące wcześniej, w październiku 1919 r., generałowi Hallerowi powierzono dowództwo Frontu Pomorskiego, utworzonego w celu pokojowego i planowego zajęcia Pomorza, przyznanego Polsce na mocy ustaleń Traktatu Wersalskiego. Przejmowanie ziem pomorskich rozpoczęło się 18 stycznia 1920 r. od przejęcia Torunia przez oddziały 16 Pomorskiej Dywizji Piechoty.
Generał Józef Haller, Wódz, Polak, Katolik
10 lutego 1920 r. generał Haller (wł. Józef Haller von Hallenburg) wraz z ministrem spraw wewnętrznych Stanisławem Wojciechowskim oraz nową administracją przybył do Pucka, gdzie dokonał symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem. Tego dnia rano, w drodze z Torunia, w Gdańsku gen. Haller powiedział do zgromadzonych Polaków:
Obywatele Wolnego Miasta Gdańska, a jednocześnie obywatele Rzeczypospolitej Polskiej! Serdecznie Wam dziękuję w imieniu żołnierzy polskich, którzy idą tam, gdzie ich miłość ojczyzny wzywa, prawo i obowiązek, dziś stało się zadość prawu i sprawiedliwości – stajemy nad wybrzeżem morskim! Niech żyje niepodległa Polska!
Z Gdańska towarzyszyli gen. Józefowi Hallerowi komisarz generalny RP dr Maciej Biesiadecki, prawnuk Józefa Wybickiego, który wręczył mu „dwa platynowe pierścienie dla zaślubin Rzeczypospolitej Polskiej z Bałtykiem”, dar Polaków gdańskich.
Józef Haller, „Błękitny Generał” podczas swej amerykańskiej działalności przemówienia zwykł kończyć słowami: „Na miłość Boga i Ojczyzny wszystkich Polaków zaklinam, aby podjąwszy te wieczne sztandary Miłości, Prawdy i Wiary, podali sobie bratnie dłonie.” Podobne w przekazie wybrzmiały jego słowa nad Zatoką Pucką.
Oto dziś dzień czci i chwały! Jest on dniem wolności, bo rozpostarł skrzydła Orzeł Biały nie tylko nad ziemiami polskimi, ale i nad morzem polskim. (…) Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Orła Białego, cały świat stoi mu otworem (…) Zawdzięczamy to przede wszystkim miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim tym, którzy w walce nie ustawali. Cześć Im! Oni nie dożyli tej radosnej chwili. My szczęśliwi! Cześć tym, którzy w tej wojnie polegli! Cześć tym żyjącym, którzy pracą, trudem i znojem walczą w szarej, codziennej walce życia.
Stanisław Wojciechowski, reprezentujący rząd Rzeczypospolitej, przemówił chwilę później:
Posiadanie własnego wybrzeża to uwiecznienie dzieła Niepodległości Polski. Nie byłaby ona zupełna, gdyby nie dawał rzeczywistej podstawy dla gospodarczej niezależności. Własne wybrzeże morskie stanowi właśnie o wolnym oddechu życia gospodarczego Polski. Przez nie wchodzimy w bezpośrednie stosunki z całym światem, uwalniamy się od dotkliwego i kosztownego pośredniczenia państw obcych.
Uroczystość zaślubin Polski z Bałtykiem w Pucku organizował Antoni Miotk, polski i kaszubski działacz społeczny.
Zaślubiny Polski z morzem (Wojciech Kossak)
Kazanie wygłosił ksiądz Józef Wrycza, Polak, Kaszuba, kapelan WP, narodowiec, współzałożyciel TOW Gryf Pomorski pod okupacją niemiecką.
Filli hominum benedicite Domino. A i wy, syny kaszubskie, błogosławcie Panu, od dziecięcia zaledwie paciorek mówiącego, aż do starca siwowłosego, wyczekującego od lat zbawienia pańskiego i wy, synowie całej Polski, błogosławcie Panu, że dał wam dożyć tego dnia szczęśliwego w którym odzyskujecie wolność upragnioną w Ojczyźnie polskiej, a w zamian za to szczęście dar tak zacny dajecie Ojczyźnie – morze polskie.
Dostojni Panowie, Narodzie Polski, Bracia Kaszubi! Kiedy niezapomniany twórca Pieśni o ziemi naszej Wincenty Pol spytał swojego młodego słuchacza: „A czy znasz ty, bracie młody / Te pokrewne twoje rody?”, tedy wyliczył mu szczepy i narzecza polskie i szczepy takich braci, którzy kiedyś zamieszkiwali na tej wielkiej macierzy polskiej ziemicy, prowadził go na Mazowsze i Wołyń, pokazywał mu górali i Litwinów. I Żmudź świętą i Rusinów. Zapomniał o jednym zakątku, o Pomorzu, o Kaszubach, o płucach Polski jego muza milczy. A przecież Ille mihi praeter omnes angulus ridet [„Ten zakątek na ziemi milszy mi ponad wszystko”]. Ta ziemia kaszubska, to ten kącik naszej ojczyzny, który przed wszystkimi nam się uśmiecha.
Boć tu właśnie Polska nasza dochodzi do morza, które jest jakoby oknem na cały świat, jakoby tą furtą, przez którą bogactwa niezliczone do kraju przychodzą. A i samo w sobie jest bogactwem, bo skarby nieocenione kryje w sobie. Zapomniał pieśniarz Polski o nas, o Kaszubach, do niedawna niewiele troszczył się szerszy ogół społeczeństwa polskiego o morze i przyległe ziemie.
Atoli nie zapomnieli Kaszubi, co ich powinnością było wobec całej Polski. Co Homer kaszubski, Hieronim Derdowski, wyśpiewał: Czujce tu ze serca tóni Skład nasz Apostolści Nie ma Kaszëb bez Polonii, A bez Kaszëb Polśczi! O tym credo narodowym każdy Kaszuba pamiętał. I choć fale germanizmu groźnie biły i zalaniem ziemiom kaszubskim zagrażały, Kaszuba stał twardy i niewzruszony jak ona – skała na morzu. Zawładnąć sobą nie dał, ducha polskiego w swej checzy kaszubskiej pielęgnował pomimo wszelkich wysiłków nauczycieli germanizatorów, a nieraz i księży. Tym samym ziemie i morze kaszubskie dla Polski zachował. I otóż dzisiaj nadeszła ta chwila historyczna, w której Kaszubi Ojczyźnie oddają w posiadanie ten klejnot, uporczywie w zaciętym boju strzeżony. Morze to nasze piękne, ukochane polskie morze dzisiaj wraca pod skrzydła opiekuńcze Orła Białego. Polsko, Ojczyzno moja nad życie ukochana!
Generał Haller i kapelan WP ks. Wrycza na rynku w Kościerzynie
Przejmowanie Pomorza w polskie władanie. Rok 1920:
18 stycznia – Toruń; 19 stycznia – Działdowo, Golub, Gniewkowo, Lubawa, Kowalewo, Nowe Miasto, Fordon; 20 stycznia – Bydgoszcz, Wąbrzeźno; 21 stycznia – Chełmża, Łasin, Nakło; 22 stycznia – Chełmno, Koronowo, Wyrzysk, Wysoka; 23 stycznia – Grudziądz, Więcbork, Sępólno; 25 stycznia – Nowe Miasto, Laskowice i Świecie; 26 stycznia – Nowe; 27 stycznia – Gniewowo; 29 stycznia – Starogard, Tczew, Tuchola; 31 stycznia – Skarszewy.
Do Tczewa wojska gen. Hallera wkroczyły 30 stycznia 1920 r. Mimo padającego śniegu wyszły na ulice tłumy ludzi, aby powitać wkraczających polskich żołnierzy. Na zachód od Chojnic 2 lutego 1920 r. nasza armia osiągnęła wyznaczoną granicę polsko-niemiecką, 4 lutego 1920 r. – do linii Rheinfeld (Przyjaźń), Mechsau (Mezowo), Smentau (Smętowo), Sullenzyn (Sulęczyno) i brzegu jeziora Mausch (Jezioro Mausz), a 8 lutego 1920 r. – nasi żołnierze wkroczyli do Kartuz.
Generał Józef Haller w drodze na Pomorze.
Generalny komisarz Rzeczypospolitej Polskiej Maciej Biesiadecki przybył do Gdańska 9 lutego 1920. W lutym do Polski należało już Wejherowo Od 16 września 1920 do 1 sierpnia 1922 r. Jan Bieliński, narodowiec, wydawca „Pielgrzyma”, został przez wojewodę pomorskiego mianowany na stanowisko komisarycznego burmistrza Wejherowa. Gdy wojska polskie stanęły w mieście, przemówienie wygłosił słynny kaszubski działacz Antoni Abraham. To on, wraz z Tomaszem Rogalą z Kościerzyny, pokonali kordon graniczny, żeby dotrzeć na konferencję wersalską po to, aby wesprzeć delegację polską. Wnet porządek nowej administracji stworzyli Pomorzanie, wsparci przez Wielkopolan, którzy tutaj przybyli by pilnować ładu.
Po zbrojnym zamachu Piłsudskiego z maja 1926 r. na generała Hallera i jego żołnierzy spadły szykany. Mieli wielkie trudności ze znalezieniem pracy. Piłsudski był patologicznie zazdrosny o umiejętności i wyszkolenia wojskowe swoich oponentów, a jego „leguny” czołobitnie utwierdzały jego wybujałe ego, wiedząc, że od tego zależy ich kariera i nader wysoko przepłacany byt.
Podczas konferencji pokojowej w Wersalu wielkim orędownikiem powrotu Rzeczypospolitej Polskiej nad Bałtyk był Roman Dmowski. Wiedział, że tylko dzięki połączeniu śląskiego górnictwa i przemysłu (trafił w większości niestety w ręce przedsiębiorców francuskich) z nowoczesnym rzemiosłem, fabrykami i rolnictwem w Poznańskiem oraz wykorzystaniu potencjału Wisły i portu w Gdańsku (potem w Gdyni) stworzymy państwo silne, samodzielne, zdolne do rozwoju gospodarczego, z potencjałem cywilizacyjnym. Dmowskiemu i Paderewskiemu zależało na utworzeniu silnej, rozwiniętej gospodarczo Rzeczypospolitej.
Zapatrzenie na cywilizacyjnie zacofane i zamieszkałe przez wrogie nam nacje (oprócz centrów kultury i polskości Wilna i Lwowa biedne miasteczka i wioski zamieszkiwały narodowości bez wyjątku wrogie Polsce i do końca II RP wobec niej nielojalne) Kresy Wschodnie, bez planu strategicznego prowadzenia kampanii (vide fiasko wyprawy kijowskiej z maja 1920 r.), naraziło nas w sierpniu 1920 roku nieomal na utratę niepodległości i zniszczenie młodego Państwa.
W Gdańsku i w Gdyni nie ma po dziś dzień pomników generała Józefa Hallera, ani Ignacego Paderewskiego, architektów przynależności Pomorza do Polski. Są za to okazałe dwa monumenty Józefa Piłsudskiego. Cóż, od stu lat historia, a raczej wyobrażenia o niej, nie jest w tym sprawiedliwa.
Ład wersalski przetrwał 19 lat. W 1938 roku upadł na konferencji w Monachium. Ostatecznie pogrzebał go pakt Ribbentrop-Mołotow, niweczący imperialne znaczenie Wielkiej Brytanii i Francji. Narodowo-socjalistycznie Niemcy i sowiecki Związek Republik Rad wzięły srogi odwet za wersalskie „krzywdy”. W sierpniu 1939 roku zaczął się dramat, w którym Polsce przypadła rola romantycznego i egzaltowanego bohatera, rzucającego się chaotycznie i samotnie – wobec silniejszych wrogów – „na stos”. Tak zakończył się 13-letni sen sanacji o potędze. Utraciliśmy państwo, kilka milionów obywateli, niemal połowę terytorium a skutki tamtej klęski odczuwamy do dzisiaj.