Puchalska: Ludzie potrzebują „Solidarności”
Rozmowa z Iwoną Puchalską, przewodniczącą Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania w Gdańsku, członkinią Rady Międzyregionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania zs. w Gdańsku i Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
– Nowa kadencja i nowe zadania, kolejny etap związkowej działalności. Dobry wynik na XXXI KZD przyniósł satysfakcję?
– Dziękując tym, którzy mi ufają, mam świadomość ogromu pracy, jaka jest przede mną. Mam nadzieję, że odnajdę się w nowej roli i będę przydatna, pracując w Krajówce na rzecz koleżanek i kolegów. Od 1989 roku jestem w NSZZ „Solidarność”. To był wówczas początek mojej pracy jako nauczyciela. Moja mama też działała w oświatowej „Solidarności”, w komisji rewizyjnej. Był to czas, w którym zapisywaliśmy się do „Solidarności”, by poprzeć zmiany i w pewnym stopniu się do nich przyczynić.
– Związek nie jest tak liczebnie silny, jak w 1980 czy 1989 roku. Czy są powody do optymizmu?
– Tak, są. Inaczej nie byłabym w „Solidarności”, a tym bardziej tutaj, na KZD. Osłabił nas strajk nauczycielski w kwietniu 2019 roku. Domagaliśmy się podwyżek wynagrodzeń dla nauczycieli. Opinia publiczna w jego ocenie była podzielona. Od jakiegoś czasu odbudowujemy nadwątlone struktury. Ludzie do nas przychodzą, bo potrzebują „Solidarności”. W Gdańsku w tym roku już przyjęliśmy do Związku 80 nowych osób.
– Co w tej pracy będzie priorytetem?
– Jestem oświatowcem z Gdańska. Oświata jest najważniejsza. Będę się starała z uporem, systematycznie przypominać o sprawach ważnych dla nauczycieli, pedagogów i innych, pracujących w szkolnictwie. Po drugie będą to tematy i problemy Regionu Gdańskiego, których rozwiązanie, jak na przykład szkolnictwo zawodowe czy gospodarka morska, leży mi na sercu.
– Po wyborach do Sejmu i do Senatu zmieni się zapewne klimat dla oświaty. Czy szkoła obroni się przed kolejnymi próbami wprowadzania zmian programowych, a może i systemowych?
– Oświata co jakiś czas poddawana jest zmianom, często nawet rewolucyjnym. Każda zmiana opcji rządzącej odbijała się na szkolnictwie. Politycy, forsując swe plany i swoją optykę, nie bardzo chętnie, o ile w ogóle, pytali nas, nauczycieli, o zdanie. Kwestia wynagrodzeń to jedno, a równie ważny jest prestiż zawodu. Ten zaś się obniżył. Czy szkoła się obroni, zależy od skali społecznego poparcia dla edukacji, nowoczesnej, nadążającej za światem, a w przypadku oświatowej „S”, od całego NSZZ „Solidarność”. Jeśli cała „Solidarność” stanie za nauczycielami, to się obronimy. Trzeba, decydując o sprawach oświatowych, oddać głos nauczycielom i go wysłuchać.