Krzysztof Dośla w Radiu Gdańsk: „Trudne budowanie dialogu to nasza podstawowa bolączka”. O dialogu społecznym na kanwie inwestycji i wyzwań infrastrukturalnych

Dialog w Polsce, niestety, nadal stanowi piętę achillesową. Drugą istotną kwestią jest to, że jesteśmy państwem, w którym ewidentnie dominuje brak zaufania. Badania pokazują, że jesteśmy na szarym końcu w Europie, jeśli chodzi o zaufanie człowieka do człowieka – wskazywał Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” 23 czerwca br., podczas debaty w ramach III Forum Morskiego Radia Gdańsk.

Krzysztof Dośla był uczestnikiem debaty pod tytułem „Czy Centralny Port Komunikacyjny może stać się głównym hubem transportowym w Europie Środkowo-Wschodniej? Jak wpłynie na polską gospodarkę? Czy Pomorze zyska na jego powstaniu?”, którą prowadził Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.

– Tak naprawdę wszystkie najważniejsze rzeczy w naszym państwie powinno się rozwiązywać w dialogu, i to w dialogu, w którym obie zainteresowane strony się spotykają i starają się uzyskać najkorzystniejsze dla siebie rozwiązania. Oczywiście najczęściej dzieje się to poprzez kompromis. Ten dialog, który jest w Polsce, niestety nadal stanowi piętę Achillesową. Drugą niezwykle istotną kwestią jest to, że jesteśmy państwem, w którym ewidentnie dominuje brak zaufania. Jeżeli chodzi o badania prowadzone w skali europejskiej, jesteśmy na szarym końcu w Europie, jeżeli chodzi o zaufanie człowieka do człowieka. Mówię o tym z pełną świadomością, bo to właśnie jest bardzo często dużą przeszkodą do pozyskania aprobaty dla jakichkolwiek rozwiązań, bo niestety jesteśmy do tego w taki czy inny sposób przyzwyczajeni, może przez doświadczenia wywodzące się jeszcze z systemu komunistycznego, że nie ufamy, bo tego, o czym mówią, i tak nie zrealizują, mówią tylko i wyłącznie po to, żeby uzyskać jakiś korzystny dla siebie efekt, to, co mówią, niestety ma służyć tylko i wyłącznie temu, żeby nas oszukać. Zderzamy się z tym na każdym etapie naszego funkcjonowania, w każdej dziedzinie naszego życia; mówię to jako przedstawiciel związku zawodowego, który tak naprawdę zrodził się z dialogu i jest w niego zaangażowany każdego dnia – przyznał lider gdańskiej „Solidarności” i wskazywał na znaczenie dialogu.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Olbrzymie trudności w budowaniu dialogu to nasza podstawowa bolączka w Polsce. Oczywiste jest też, że przekonywanie społeczeństw zamieszkujących dany teren, czy to dotyczy gminy, czy powiatu, czy województwa, musi się toczyć niezależnie od tego, jakie są projekty, czy to akurat jest projekt taki, jak Centralny Port Komunikacyjny, czy projekt elektrowni jądrowej, czy farmy wiatrowe, bo tylko i wyłącznie rozmowa pozwala docierać z informacją rozwiewającą wątpliwości, pokazującą obustronne korzyści. Nie ulega też wątpliwości, że dla społeczności lokalnej muszą zostać ukazane określone korzyści płynące z danego projektu, który będzie realizowany na jej terenie, bo każdy z nas patrzy z własnego podwórka, najczęściej przez pryzmat kosztów, jakie będziemy musieli ponieść. Korzyści najczęściej są dla nas bardzo iluzoryczne, bo są w przyszłości. Trzeba położyć o wiele większy nacisk na stronę informacyjną, na prowadzenie rozmów, na informowanie się nawzajem i spotykanie się na każdym etapie. Wychodzę z założenia, że nawet jeżeli jesteśmy przekonani, iż odbyliśmy o jedno spotkanie za dużo, nigdy nie jest za dużo spotkań, w których jesteśmy w stanie poinformować się o wzajemnych działaniach czy oczekiwaniach. Tylko i wyłącznie to pozwoli nam zbudować pewne zaufanie do siebie, ponieważ umożliwi przełamanie barier, które są stereotypowe, ale które na dzień dzisiejszy, jak obserwujemy, są podsycane. Są wzbudzane wątpliwości po to, żeby osiągnąć jakiś cel, czy to gospodarczy, czy polityczny. Siły zewnętrzne, które są niezainteresowane powstawaniem pewnych przedsięwzięć, potrafią wykorzystywać kanały informacyjne, żeby dezinformować, wprowadzać w błąd, pokazywać tylko negatywne zjawiska, natomiast słabością jest wciąż nieumiejętne dotarcie z prawdą o przedsięwzięciu czy brak chęci rozmowy i tego, żeby zasiąść przy stole, i prowadzić dialog. Myślę, że niczego mądrzejszego nikt tu nie wymyśli: dialog, jeszcze raz dialog i jeszcze raz dialog  – powtórzył Krzysztof Dośla.

– Warto by sięgnąć do historii, pamiętam, jak Polska stawała się stroną porozumienia kreteńskiego w pierwszej połowie lat 90., gdy zostały zaprojektowane europejskie korytarze transportowe, między innymi szósty korytarz transportowy, który miał obejmować rodzaje transportu intermodalnego. To miały być między innymi sieć drogowa, kolejowa i wodna, ale wówczas uwzględniano też transport lotniczy, przewidując oczywiście, że będzie on dynamicznie się rozwijał, zwłaszcza w zakresie przewozów transportowych, co stało się faktem. Czekaliśmy na ziszczenie się jednego z elementów czegoś, pod czym podpisaliśmy się jako państwo, czyli szóstego korytarza transportowego, czyli autostrady A1. Mam cichą nadzieję, że wszelkie przedsięwzięcia, które zostały wszczęte w tej chwili, nie będą trwały 30 lat – dodał Dośla.

– Zapominamy o tym, że naszym naturalnym kierunkiem spływu towarów, ale też ich wysyłki, są morza i ponad 80 proc. obrotu gospodarczego odbywa się drogą morską. Oś Północ-Południe jest kardynalna, jeżeli mamy świadomość tego, że choćby z Czech do portu w Hamburgu jest wysyłanych około 300 tysięcy TIR-ów rocznie. To jest ta masa towarowa, która może przechodzić w istotnym procencie przez polskie porty, ale ona będzie przechodziła wtedy, jeżeli my wykonamy poważne prace, polegające na udrożnieniu korytarzy transportowych. Wymagane są daleko idące prace, które spowodowałyby, że pociągi towarowe zaczną przez Polskę jeździć zdecydowanie szybciej, bo wymagana prędkość minimalna to 70 kilometrów na godzinę, a wymagana minimalna długość składu pociągu to co najmniej 750 metrów. Wszystkie istniejące dzisiaj węzły kolejowe muszą zostać przebudowane choćby po to, żeby takie długie pociągi się zmieściły, ale też wymagany nacisk na jedną oś pociągu, żeby można było wozić kontenery o określonych parametrach, musi wynosić przynajmniej 22 i pół tony. To pokazuje skalę przedsięwzięcia, jeżeli chcemy konkurować z portami niemieckimi, a chcemy: po to budowaliśmy terminale kontenerowe w naszych portach, nie po to rozwijamy porty, po to ponosimy spore koszty rozwoju portów – mówił na antenie Radia Gdańsk Krzysztof Dośla.   

– W Gdańsku musi zostać wybudowany port wewnętrzny czy centralny, a w Gdyni port zewnętrzny, bo na dzisiaj możliwości przeładunkowe na terenie, na jakim się one znajdują, również są ograniczone. Pokazuje nam się tutaj Centralny Port Komunikacyjny jako pewna szansa, bo daje on impuls do tego, że jest nadzieja, iż porty będą mogły potencjalnie więcej przeładowywać. Wtedy jest sens zainteresowania również prywatnych inwestorów choćby wejściem właśnie w obszar inwestycji publiczno-prywatnych, żeby pokazać perspektywy, że budujemy, zaczynamy, jesteśmy gotowi, a teraz tylko i wyłącznie poszukujemy osób, które chcą robić dobry interes na nowo budowanych terminalach portowych. Ten pozytywny impuls rozwojowy może dać, jeżeli zostanie wykorzystany, Centralny Port Komunikacyjny i połączenia kolejowe, które pozwolą nam zwiększać ilości ładunków w portach polskich i nie tylko polskich oraz nie tylko polskich przedsiębiorstw, dadzą dodatkowe argumenty do tego, żeby polscy przedsiębiorcy wybierali i preferowali jednak porty polskie, a nie niemieckie.  

Audycja tutaj…

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej