Stypendysta naszego funduszu: „Moje spotkanie z NSZZ „Solidarność””.

Prezentujemy pracę konkursową na temat „Moje spotkanie z NSZZ „Solidarność””, autorstwa Piotra Czerwińskiego, jednego ze stypendystów Funduszu Stypendialnego Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.

Piotr Czerwiński czyta wywiad podczas obrad ZRG NSZZ „Solidarność” 12 września br. (fot. ASG)

Nie zawsze nadarza się możliwość spotkania świadków wydarzeń, które zmieniają bieg historii. Cieszę się, że mam dzisiaj tę okazję i mogę przeprowadzić wywiad z Bogdanem Olszewskim, byłym opozycjonistą, wykładowcą akademickim, obecnie członkiem Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.

– 31 sierpnia 2022 roku obchodzić będziemy 42. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, które stały się kolejnym krokiem Polaków w drodze do wolnej ojczyzny. Jak dzień sprzed 42 lat wspomina Pan dzisiaj? Jakie uczucie towarzyszyło wtedy Panu?

– Pracowałem wówczas na Uniwersytecie Gdańskim. W momencie kiedy zaczął się strajk przychodziłem pod stocznię zobaczyć co się dzieje, ale równocześnie byłem umówiony z kolegami na wspinaczkę w Zakopanem. Miałem bilet na odpowiednią godzinę wieczorem, ale w związku z tym, że strajk się przedłużał chodziłem na dworzec i przenosiłem go na następne dni. Na Stocznię przychodziłem codziennie przynosząc jedzenie stojąc poza bramą i wspierając strajkujący. Tak samo było w dzień podpisania porozumień. Byłem wśród ludzi na placu, tak samo jak oni krzyczałem i cieszyłem się. Pamiętam również wystąpienie Lecha Wałęsy na bramie kiedy mówił :” Mamy Niezależne Samorządne Związki Zawodowe”. Tak spędziłem cały okres strajku.

– Jak Pan przeżył początek stanu wojennego ?

– W tym czasie współpracowałem z Biurem informacji prasowej Solidarności i współpracowałem z Lechem Wałęsą. W dniu 12 grudnia była komisja krajowa w sali BHP i od rana mieliśmy informacje , że coś niedobrego dzieje się w Polsce, ponieważ były problemy z komunikacją. Po południu mieliśmy cynk, że ktoś jedzie ze strony Rafinerii do Gdańska. Razem z Mietkiem Wachowskim pojechaliśmy w stronę Rafinerii i po drodze minęło nas 50 dużych wozów ZOMO, które wjeżdżały do Gdańska. Wróciliśmy po ósmej wieczorem do sali BHP, w której odbywały się obrady. Powiedziałem Wałęsie co się dzieje. Po komisji krajowej wszyscy zaczęli się rozjeżdżać do domów. Ja też pojechałem do domu, skąd wziąłem chleb i kiełbasę, bo nie wiedziałem co się będzie dziać. Następnie jako członek Zarządu Regionu pojechałem do siedziby Solidarności we Wrzeszczu. Kiedy o północy dowiedzieliśmy się, że zaczął się stan wojenny, zaczęliśmy krzyczeć przez megafony, żeby poinformować o tym wszystkich w okolicy. O w pół do trzeciej budynek ten otoczyło ZOMO i do środka wbiegła Milicja. Później zabrali nas wszystkich do wozu i zawieźli nas na komendę w Pruszczu na przesłuchania. Wydawało się, że zostanę gdzieś wysłany albo zatrzymany. Potem jednak wypuścili mnie z komendy i wróciłem do domu. Z domu pojechałem na uczelnie. Studenci, którzy spotkali się tam rozważali, w jaki sposób przystąpić to protestu. Bardzo chcieli wspomóc stoczniowców w walce. Mnie również wydawało się, że coś powinniśmy zrobić, że  jako młodzi ludzie od razu idziemy walczyć na stoczni. Jednocześnie zdawaliśmy sobie też sprawę, że udając się tam niewiele da się zrobić a możemy zostać aresztowani.. Ostatecznie część ruszyła do stoczni i tam została zatrzymana, a część została na uczelni.

– Radio „Solidarność” było bronią w walce z komunistyczną propagandą PRL-u. Jak wyglądała praca w tych strukturach?

– Do pracy w radio namówił mnie Lech Kaczyński, z którym spotkałem się na ogródkach między Jelitkowem a Sopotem. Powiedział mi wówczas, że młodzi ludzie, którzy tworzyli Radio „Solidarność” zostali zatrzymani przez bezpiekę i ktoś musi ich zastąpić. Oczywiście się zgodziłem. Lech dał mi pieniądze na zakup sprzętu – magnetofonu i kaset. Trzeba było jednak znaleźć kogoś do czytania tekstów. Odpowiednią do tego osobą okazała się być Basia Matuszewska, u której dokonywaliśmy nagrań tekstów napisanych wcześniej przeze mnie. Byłem wówczas dobrze znany bezpiece, więc nasze działanie było oparte o duże ryzyko zatrzymania . Kiedy kasety były już zmontowane i gotowe szedłem poprzez forty przy ulicy 3 Maja, potem na dworcu kolejowym Gdańsk Główny przekazywałem je łącznikowi w umówionej kolejce SKM. W ten sposób kasety docierały do Witka Marczuka, który koordynował emitowanie audycji.

– Zapewne wiązało się to z zagrożeniem ze strony bezpieki, jak można było się od tego uchronić?

Wiadomo było, że na namierzenie nadajników , które umieszczane były na dachach wysokich budynków a audycje emitowano o 19.30 w porze nadawania dziennika telewizyjnego, który przykrywany był w ten sposób głosem audycji Radia Solidarność” i oglądający telewizję słyszeli głos Radia Solidarność zamiast tekstów  reżimowej telewizji. Służba Bezpieczeństwa potrzebowała od 8 do 10 minut na namierzenie nadajników. Pilnowaliśmy więc, żeby nie przekroczyć tej bariery czasowej i w ten sposób ani razu nie zostaliśmy schwytani.

Święty Jan Paweł II powiedział : „Wolność jest niezwykle cenną wartością, za którą trzeba zapłacić wysoką cenę. Wymaga wielkoduszności i gotowości do ofiar; wymaga czujności i odwagi wobec zagrażających jej sił wewnętrznych i zewnętrznych.” Jakich wskazówek udzieliłby Pan młodym ludziom żeby tę wolność chronić?

– Aby potraktować wolność jako wartość. Myśmy chcieli nazywać się Niezależne Wolne Związki Zawodowe, ale ci, którzy nie kochali wolności, czyli władza komunistyczna powiedziała, że absolutnie nie zarejestruje tego związku, jeżeli będziemy chcieli nazywać się w ten sposób. Samorządne może być, ale nie wolne. Czyli ta wartość, którą jest wolność, była dla władzy komunistycznej przeszkodą. Wolność kończy się wtedy, kiedy czynię krzywdę drugiej osobie, więc wolność wiąże się również z odpowiedzialnością.

– Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czerwiński ukończył Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną w Gdańsku, bardzo dobre wyniki w nauce, laureat wielu konkursów pianistycznych: m. in. w Rydze (Łotwa), w Broumowie (Czechy), w Krakowie, w Gdańsku. wychowawca: Katarzyna Kwater, opiekun muzyczny: dr hab. Elżbieta Pasierowska, prof. Akademii Muzycznej w Gdańsku;

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej