I dymi mgłą katyński las…

Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie…

(Zbigniew Herbert)

W Katyniu pod Smoleńskiem, w Twerze, w Kijowie i w innych miejscach kaźni, w masowych grobach, legli oficerowie Wojska Polskiego – głównie rezerwy, czyli nasi inżynierowie, nauczyciele, artyści, lekarze, prawnicy, urzędnicy. Masowe groby znaleźli policjanci. Jeńcy wojenni, zamordowani przez NKWD wiosną 1940 roku, byli niebezpieczni dla sowieckiego reżimu, tworzącego „nowego człowieka”. Na ich miejsce miały przyjść klasowo bliscy.

13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Upamiętnia on rocznicę opublikowania informacji o odkryciu w Katyniu pod Smoleńskiem masowych grobów oficerów Wojska Polskiego, jeńców zamordowanych przez NKWD w 1940 roku z rozkazu bolszewickich zbrodniarzy.

Mordercy z NKWD zabili 21 768 Polaków, wziętych do niewoli po agresji ZSRS na Polskę z 17 września 1939 r. Pomordowani stanowili elitę narodu. Ginęli od strzału w tył głowy w Katyniu, Kuropatwach, Charkowie, Mińsku, w piwnicach więzienia NKWD w Smoleńsku.  

Nim do tego doszło Polska, pchnięta do wojny o nowy podział świata, padła pod ciosami dwóch mocarstw totalitarnych, tracąc swe terytorium. 19 września 1939 r. komisarz Ławrientij Beria, nadzorujący aparat represji, podpisał decyzję o utworzeniu „obozów oficerskich” w Starobielsku i Kozielsku (oficerowie WP) oraz w Ostaszkowie, przeznaczonego dla funkcjonariuszy policji, KOP i więziennictwa.

Decyzja o wymordowaniu polskich jeńców zapadła na najwyższym szczeblu sowieckich władz i bolszewickiej partii 5 marca 1940 r. Została zaakceptowana przez Stalina, sekretarza generalnego WKP(b) oraz Woroszyłowa, Mołotowa, Mikojana, Kalinina (imię tego zbrodniarza nosi do dziś Królewiec), Kaganowicza i Berię, szefa NKWD, który ocenił, że Polacy „są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej”.

Sowieci w kwietniu 1940 r. rozpoczęli likwidację obozów w Kozielsku, w Starobielsku i w Ostaszkowie. Od 3 kwietnia 1940 r. przez sześć tygodni Polacy wywożeni byli do miejsc kaźni.

Z Kozielska 4 404 oficerów przewieziono do Katynia i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w kazamatach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano w Piatichatkach. 6 287 funkcjonariuszy z Ostaszkowa  zastrzelono w gmachu NKWD w Kalininie (Twer) i pogrzebano w Miednoje. Zamordowano w ten sposób 14 587 osób. Z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalało jedynie 448.

Zbrodniarze wymordowali też 7 300 Polaków przebywających w więzieniach na terenach włączonych do ZSRS. Ich groby znajdują się w Bykowni pod Kijowem i prawdopodobnie w Kuropatach. Większość z nich stanowili urzędnicy państwowi i samorządowi, niezmobilizowani w 1939 roku oficerowie rezerwy, leśnicy, czyli według bolszewików „element społecznie niebezpieczny”.  

Informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu Niemcy podali 13 kwietnia 1943 r. w prasie dla Polaków tzw. gadzinowej i w radiu. Rząd RP na uchodźstwie polecił przedstawicielowi w Szwajcarii Stanisławowi Radziwiłłowi, zwrócenie się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o powołanie komisji do zbadania  grobów, a sowiecki dziennik „Prawda” opublikował wnet propagandowy oszczerczy artykuł pt. „Polscy pomocnicy Hitlera”. 

Zerwanie przez Moskwę stosunków dyplomatycznych z polskim rządem nastąpiło 26 kwietnia 1943 r. Był to pierwszy krok do stworzenia marionetkowej ekipy do rządzenia Polską.

W ustaleniu winnych nie uzyskaliśmy wsparcia ze strony przywódców mocarstw zachodnich. Stalin wysłał depesze do prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla, w których zarzucał rządowi gen. Sikorskiego prowadzenie wrogiej kampanii. Gen. Sikorski usłyszał od Churchilla: „Jeśli oni nie żyją, nic nie może pan zrobić, co by ich przywróciło do życia”. Stanowisko władz amerykańskich było podobne do brytyjskiego. Prawda nie była tak ważna jak ich lojalność wobec sowietów. Naszą sytuację komplikował zaś slogan o sojusznikach naszych sojuszników.

Po zajęciu pod koniec września 1943 r. Smoleńska przez Armię Czerwoną władze sowieckie powołały specjalną komisję do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie Katynia pod przewodnictwem prof. Nikołaja Burdenki. Zaczął się kolejny etap dramatu: zacieranie śladów pamięci o zbrodni. Z czasem miała ona zniknąć ze świadomości. Dbała o to wszechobecna cenzura prewencyjna i zwykły ludzi lęk. O Katyniu przez lata mówiło się szeptem.

13 kwietnia 1990 r., Związek Sowiecki przyznał się do zbrodni katyńskiej, nazywając ją „jedną z cięższych zbrodni stalinizmu”. Przez pół wieku władze sowieckie konsekwentnie zaprzeczały odpowiedzialności ZSRS za zamordowanie przez NKWD w 1940 r. obywateli polskich.

W komunikacie rządowej agencji TASS oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez NKWD. Jako winni wskazani zostali komisarz NKWD Ławrientij Beria i jego zastępca Wsiewołod Mierkułow.

Tego samego dnia prezydent ZSRS Michaił Gorbaczow przekazał prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu kopie wyselekcjonowanych archiwalnych dokumentów z listami więźniów skierowanych w kwietniu i maju 1940 r. z obozu jenieckiego w Kozielsku do Smoleńska i z obozu w Ostaszkowie do Kalinina (obecny Twer), a także wykaz akt ewidencyjnych jeńców wojennych, których wywieziono z obozu NKWD w Starobielsku. We wrześniu 1990 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa ZSRS rozpoczęła śledztwo w sprawie katyńskiej. W miejscach kaźni i pochówków, m.in. w Piatichatkach koło Charkowa i w Miednoje koło Tweru, rozpoczęły się ekshumacje.

Ta zbrodnia to nigdy niezabliźniona rana, świadectwo zbrodniczości komunizmu. 17 września 1939, mord katyński, masowe wywózki, są fundamentalne dla zrozumienia tego, jak wyglądał i czym był bolszewicki przewrót i terror.

 

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej