Organizacja związkowa „Solidarności” przy Zakładzie Przerobu Drewna Lasów Państwowych w Lęborku

Wreszcie wyglądamy jak zakład, a nie obóz karny

Z prawej Krystiań Etmański, Wiesław Pranczak

Organizacja związkowa „Solidarności” przy Zakładzie Przerobu Drewna Lasów Państwowych w Lęborku jest młodą organizacją, funkcjonuje zaledwie od półtora roku. Powstała 29 czerwca 2017 roku i już na swoim koncie ma duże osiągnięcia. To właśnie dzięki „Solidarności” zakład, który jest jednym z dwóch państwowych tartaków w Polsce, staje się normalnym miejscem pracy. A to dlatego, że pracownicy realizują zasadę „w jedności siła”.

Po 1989 roku niemal wszystkie tartaki w Polsce zostały sprywatyzowane. Ponoć jako państwowe były nieopłacalne. Tylko na Pomorzu takich tartaków jest ponad 400 i znakomicie prosperują, ale pieniądze idą do kieszeni prywatnej, a nie państwowej. Na naszym terenie pozostał jeden niesprywatyzowany, w Lęborku, podległy pod Lasy Państwowe. Przez lata jego kierownictwo tak prowadziło zakład, aby wykazać, że jest on nierentowny, chociaż w branży drzewnej nie jest to takie łatwe. Wszystko wskazywało na to, że zakład zostanie doprowadzony do upadłości. Pracownikom obniżano pensje znacznie poniżej minimum ustawowego, proponowano im, między innymi bardzo młodym ludziom, przejście na renty inwalidzkie, żeby część poborów wypłacał PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych), a nie zakład. Jednak pracownicy się temu się sprzeciwili i wzięli sprawy w swoje ręce.

– Całe szczęście, że już wówczas byliśmy członkami NSZZ „Solidarność”, który na poziomie Regionu ma sztab prawników i ludzi doświadczonych w walce z nieuczciwymi pracodawcami – mówią związkowcy. – Dzisiaj możemy mówić o sukcesie. Byliśmy zdeterminowani. Nasz sprzeciw był na tyle skuteczny, że pomysłu dyrekcji nie udało się zrealizować. Nikt z nas nie chce być pionkiem przestawianym z pola na pole. Korzystaliśmy z pomocy prawników oraz władz Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”, za co jesteśmy wdzięczni. Teraz sytuacja w zakładzie idzie ku lepszemu, zaczął nareszcie zarabiać. Nie jest już na minusie, a nawet wyszedł na plus.

W jedności siła              

Na 55 pracowników zatrudnionych w lęborskim tartaku 31 to członkowie „Solidarności”. Było ich więcej, ale kilka osób zmieniło pracę ze względu na niskie zarobki. Do Związku należą ludzie w różnym wieku, ze stażem pracy po kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Dwie osoby są tuż przed emeryturą. Najmłodszy związkowiec, Tomasz Szymański, ma 19 lat i jeszcze chodzi do szkoły wieczorowej. Do „Solidarności” zapisał się miesiąc temu, gdyż też uważa, że w jedności siła i chce pomagać starszym kolegom. 

W czerwcu 2017 r. w lęborskim tartaku powstała Tymczasowa Komisja Zakładowa, a w listopadzie tego samego roku, podczas wyborów, tę tymczasową przekształcono w pełnoprawną Komisję Zakładową. Wszyscy członkowie Organizacji Zakładowej na podstawie uchwały Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego zostali jej członkami.

Od tej pory czujemy się pewniej, gdyż informacje związane z Lasami Państwowymi otrzymujemy na bieżąco, a co najważniejsze – są one prawdziwe – twierdzi Waldemar Syldatk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”.

Organizacja skupia głównie pracowników produkcyjnych z dużym doświadczeniem pracy w branży drzewnej. W zakładzie przerabia się surowiec przywieziony z lasu na tarcicę mokrą i suchą, wyłącznie z drzew iglastych (sosna, świerk, modrzew, daglezja). Większość surowca stanowi drewno poklęskowe z lasów województwa pomorskiego. Jest to bardzo ciężka praca fizyczna, pomimo wykorzystywania kilku urządzeń mechanicznych, jak traki ramowe pionowe czy wielopiły. Zdaniem związkowców przydałyby się urządzenia typu siłowniki, które odciążyłyby pracownika w wysiłku przemieszczaniu pryzm na wózki i maszyny.

Na terenie tartaku obowiązuje ponadzakładowy układ zbiorowy pracy, który jest jednym układem zbiorowym dla wszystkich jednostek Lasów Państwowych. Do niedawna trudno było mówić o jego przestrzeganiu w lęborskim tartaku. Dzisiaj sytuacja się zmieniła.

Idzie ku lepszemu

– Najpierw zakład słabo stał, więc odebrano nam 20 procent z pensji. Po 15 latach dzięki „Solidarności” oddano nam te pieniądze. Ponownie chciano nam je odebrać, ale się nie udało. Teraz, kiedy jesteśmy na plusie, otrzymujemy nagrody kwartalne. Dostajemy też dofinansowanie do paczek na święta i bony świąteczne, czyli nie jest najgorzej. Mamy też nowe maszyny, stołówkę – idzie zatem ku lepszemu. Wreszcie wyglądamy jak zakład, a nie obóz karny – mówią związkowcy z tartaku.

– W zakładzie funkcjonują dwa związki zawodowe i nie chcę być z nimi w konflikcie. Jestem dyrektorem wszystkich pracowników. Pracuję tu ponad rok i chcę ze wszystkimi żyć w zgodzie. Mam nadzieję, że wspólnie dążymy do porozumienia, a nie do konfliktu. Nie oceniam pracownika pod kątem przynależności do związku zawodowego, tylko jakim jest fachowcem. Uważam, że każdego człowieka trzeba szanować – wyjaśnia dyrektor Błażej Cichocki.

Od dyrektora Cichockiego dowiadujemy się, że jeszcze półtora roku temu wynik finansowy zakładu był ujemny, ale pod koniec 2018 roku był już dodatni i to przy przeprowadzeniu kilku inwestycji. Pracownicy otrzymali nową stołówkę. Zostały wyremontowane pomieszczenia socjalno-sanitarne. Na części terenu zakładu położono nową, utwardzoną nawierzchnię ułatwiającą pracę wózkom widłowym, a i łatwiej się po terenie chodzi. Jest zdecydowanie mniej błota. Przeprowadzono również remont hali magazynowej. W planach znajduje się budowa dużej wiaty, tak aby praca odbywała się pod zadaszeniem. Ponadto wszyscy pracownicy, poza panią sprzątającą, są zatrudnieni na umowę o pracę. Zdaniem dyrektora otrzymują wynagrodzenie porównywalne ze średnią zarobków występującą w powiecie lęborskim w podobnych przedsiębiorstwach tartacznych. Związkowcy są nieco innego zdania, jak twierdzą, na rękę otrzymują 1,5–1,6 tys. zł, czyli niewiele więcej niż minimalna pensja. Tylko niektórzy pracownicy, ci wykwalifikowani i z dużym doświadczeniem, mają nieco wyższe zarobki.

– W nowej stołówce mamy lodówkę, mikrofalę. Otrzymujemy posiłek regeneracyjny, herbatę, wodę. Czyli to wszystko, co się należy zgodnie z przepisami BHP. Parę lat temu było znacznie gorzej, teraz z dyrektorem wszystko omawiamy na bieżąco. Zdarzają się konflikty, na przykład między pracownikami. Jednak tłumaczymy sobie nawzajem, że musimy trzymać się razem. Musimy być jednością, nie chodzić i nie gadać jeden na drugiego. Przecież to w jedności jest nasza siła – dodają związkowcy.

Dzięki „Solidarności” odzyskaliśmy to, co nam zabrano

Jeszcze niedawno w tartaku zarobki były poniżej minimalnej pensji w kraju, co ponoć miało uzdrowić funkcjonowanie zakładu. Jednak, zdaniem związkowców, w ciągu ostatnich kilku miesięcy sytuacja się nieco poprawiła i to dzięki „Solidarności”. Niestety, jak mówią,nowo przyjmowane osoby, poza okresem próbnym, otrzymują niewiele mniejsze pensje niż osoby z doświadczeniem.

– Nie jest jeszcze dobrze, chociaż nowy dyrektor zna się na technologii drewna. Stara się, mamy więcej roboty, ale też mamy więcej pieniędzy. W układzie zbiorowym mamy taki zapis, że przysługuje nam podwyżka nie mniejsza niż 250 zł i to co kilka lat. Jednak najniższa krajowa szybko rośnie, więc się to wyrównuje. W tym roku większość osób najniżej zarabiających otrzymała podwyżki. W ubiegłym roku też jedna trzecia pracowników otrzymała zwrot 20 procent, jakie przed laty im zabrano. Dzięki Związkowi wszystkie planowane przez kierownictwo sprawy płacowe są konsultowane z nami. Idzie ku dobremu, chociaż ciągle nasze zarobki są bardzo niskie – tłumaczy Waldemar Syldatk.

– Zakład zatrudnia też więźniów – to był dobry pomysł, bo oni są bardzo dobrymi pracownikami. Pracowali u nas również Ukraińcy, ale ich zatrudnianie okazało się niewypałem – mówią związkowcy.

– Niedawno straciliśmy trak. Zwykle na zamontowanie nowego czeka się kilka lat, co mogłoby spowodować duże straty. Jednak dzięki zaangażowaniu dyrektora udało się to zrealizować w ciągu trzech tygodni – dodają.

W rocznicę założenia „Solidarności” Komisja Zakładowa zorganizowała imprezę integracyjną dla członków organizacji zakładowej. Wspólnie wybrali się do kręgielni, gdzie przez wiele godzin świetnie się bawili i do dzisiaj wspominają to spotkanie z dużą sympatią.

O kolejnym pomyśle mówi Mirosław Pięta, skarbnik organizacji. – Chcielibyśmy dodatkowo przyjść do pracy w jedną sobotę po nowym roku i za zarobione tego dnia pieniądze pojechać na wycieczkę na Kanał Augustowski. Ale jak na razie to tylko marzenia, nie wiemy, czy na taki pomysł zgodzi się dyrektor.

Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” przy Zakładzie Przerobu Drewna Lasów Państwowych w Lęborku składa się z czterech osób. Przewodniczącym jest Waldemar Syldatk, skarbnikiem Mirosław Pięta, sekretarzem Karol Frankiewicz, a członkiem Wiesław Pranczak.

Tekst i zdjęcia Maria Giedz

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej