W gmachu ministerstwa rolnictwa od 2 kwietnia br. trwa strajk okupacyjny. Przedstawiciele resortu, z ministrem Czesławem Siekierskim, prowadzą negocjacje z rolnikami, którzy zarzucają rządowi brak realizacji uzgodnień podpisanych 19 marca br. w Jasionce. Przedstawiciele protestujących rolników spędziła noc w ministerstwie.

Zapisano w porozumieniu z 19 marca br. możliwość blokady tranzytu zbóż i cukru przez terytorium Polski. Strony zgodziły się, że muszą być uregulowane relacje handlowe między Polską a Ukrainą, w tym dostęp do rynku zbóż, rzepaku, kukurydzy, cukru, drobiu, owoców.  Ministerstwo Rolnictwa miało termin do 1 kwietnia br. Związkowcy chcą dopłat do zbytu zbóż, wprowadzenia embarga na import ukraińskiego cukru, limitowania importu surowców rolnych z Ukrainy oraz utrzymania stawek podatku rolnego z poprzedniego roku.

– Jako rolnicy wykonaliśmy gest dobrej woli, ale do tej pory nie zostało nic zmaterializowane. Nie ma żadnych konkretów. Robimy strajk okupacyjny, zostajemy w ministerstwie. Pan premier ma przyjechać do nas i rozmawiać, byśmy ustalili sobie pewien schemat działania, żeby wypracować szereg rzeczy, które dzisiaj są potrzebne i dla rolników i dla państwa polskiego – zapowiedział w rozmowie z Tysol.pl Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ „S” RI, rolnik z Tarnogrodu.

Wewnątrz ministerstwa do popołudnia 3 kwietnia byli przedstawiciele „Solidarności” Rolników Indywidualnych oraz grup organizujących blokady przejść granicznych z Ukrainą, kółek i innych organizacji rolniczych, w tym rolnicy z Żuław.

Nadal nie załatwiona jest sprawa tranzytu z Ukrainy i złagodzenia rygorów Zielonego Ładu, wprowadzanego w UE od 2019 r. bez wyraźnego sprzeciwu ówczesnego rządu. Mimo to większość rolników opuściła siedzibę ministerstwa po tym, jak szef resortu Czesław Siekierski przedstawił rolnikom projekt rozporządzenia ws. dopłat do skupu ziarna na poziomie 200-300 zł/t. Ma być ono podpisane przez premiera. Związkowcy z NSZZ „S” RI do godz. 16 pozostawali w ministerstwie.