Rosja zakręca nam gazowy kurek. Jesteśmy gotowi, damy radę. Bez paniki!

W środę 27 kwietnia br. Rosja (Gazprom), od godziny 8.00, wstrzyma całkowicie dostawy gazu ziemnego do Polski. Spełni się to, przed czym obóz troski o budowę suwerenności energetycznej przestrzegał od 30 lat. Jesteśmy przedmiotem ataku gospodarczego. Mamy na szczęście gazoport, kawerny, rewers, interkonektory i własne wydobycie.

Polska odmówiła płatności za błękitne paliwo rublami zamiast USD. W odwecie Rosjanie zakręcają kurek. To szykana wobec naszego kraju i straszak wobec innych państw, ale też element gry  na obniżenie wiodącej pozycji dolara amerykańskiego w światowym systemie rozliczeń.

Polska jest przygotowana na zakręcenie rosyjskiego kurka. Czy wystarczająco – przekonamy się. Nasze magazyny podziemne mają pojemność ok. 3 mld metrów sześc. gazu. Są zapełnione w 76 proc. Magazyny gazu, te największe należały niegdyś do państwowego Ciechu, który kupił w 2014 r. Jan Kulczyk (51,14 proc. akcji kupiła od Skarbu Państwa spółka KI Chemistry, należąca do Jana Kulczyka. Po jego śmierci właścicielem akcji stał się jego syn). Ciech SA jest notowana na giełdzie we Frankfurcie n. Menem.

Rodzime wydobycie przekracza ok. 3 mld m sześc. Rocznie zużywamy do 20 mld metrów sześc. tego surowca. Połowę gazu kupujemy (kupowaliśmy) w Rosji (w 2015 r. 8,5 mld m sześc., w 2021 r. – ponad 9 mld m szesc.). Rosjanie otrzymywali z Unii Europejskiej po 24 lutego br. ok. 700 mln euro dziennie (!) za gaz i za ropę (trwa też gazowa wymiana handlowa z Ukrainą). Mimo to Rosja użyła straszaka energetycznego i od 27 kwietnia br. wstrzyma dostawy gazu ziemnego do Polski. Gaz przestaje płynąć do nas gazociągiem jamalskim. Dlaczego? 23 kwietnia br. upłynął termin ultimatum, jaki Rosja dała Polsce na przestawienie się na płatności za gaz wyłącznie w rublach. Rubli za gaz transferowany do Polski nie będzie. Jak zachowają się inne kraje?

– Otrzymaliśmy groźby ze strony Gazpromu w sprawie wstrzymania dostaw gazu. Polska przygotowywała się do dywersyfikacji dostaw gazu. Ochronimy Polskę przed tym krokiem Rosji – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.

PGNiG zapewnia, że dostawy gazu do naszego kraju są zabezpieczone dzięki połączeniom rurociągami z sąsiadami, terminalowi LNG oraz prawie zapełnionym kawernom a także potencjalnym dostawom rewersowym (te były prowadzone np. w 2014 r. z Polski na Ukrainę, ale wówczas… Węgry i Austria odmówiły odwróconego przesyłu gazu).

Od 2004 roku było klika przerw w dostawach. Nie będzie więc przedłużania wygasającego z końcem 2022 r. kontraktu jamalskiego.  Ale uwaga – opłaty za kwietniowe dostawy przypadają w maju. Dopiero wtedy można będzie stwierdzić, czy ktoś realizuje marcowy dekret (ukaz) Putina o płaceniu za gaz w rublach od 1 kwietnia br. I jeszcze jedno – do Europy płynie gazociągiem Nord Stream 1 na rynek niemiecki. Surowca nie braknie na tym rynku, a to stąd na giełdzie możemy kupować gaz i importować go do Polski dzięki możliwości tłoczenia gazu via gazociąg jamalski z kierunku zachodniego poprzez interkonektory.

Do tej pory Polska sprowadzała na postawie kontraktu jamalskiego 9 mld mᶟ gazu rocznie.

Zakręcony kurek pozbawia nas połowy zapotrzebowania rocznego na ten surowiec. Mimo to polski rynek jest bezpieczny. Krajowe magazyny są wypełnione w 76 proc. Zabezpieczają one Polskę – w zależności od wielkości zapotrzebowania  do ok. 70 dni. Z kolei terminal LNG  może od początku roku przyjmować średnio jeden gazowiec więcej miesięcznie. W maju zostanie uruchomiony gazociąg Polska–Litwa. Dzięki niemu PGNiG będzie mógł importować surowiec do Polski dzięki pływającemu litewskiemu terminalowi LNG.   

– Polska posiada niezbędne rezerwy gazu oraz źródła dostaw, które chronią nasze bezpieczeństwo – od lat skutecznie uniezależnialiśmy się od Rosji. Nasze magazyny są napełnione w 76 proc. Nie zabraknie gazu w polskich domach – napisała na Twitterze Anna Moskwa, szefowa resortu klimatu i środowiska. Jej zapewnienia wzmacnia Piotr Naimski, człowiek znający się na geopolityce od lat 70 jak mało kto, jeden z inżynierów” polskiej polityki.  

Groźba odcięcia dostaw gazu miała dużo silniejszy wydźwięk jeszcze miesiąc lub dwa miesiące temu. Trwał wtedy sezon grzewczy. Nawet całkowite wstrzymanie importu gazu z Rosji nie zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Polski. Polska wytwarza 11 proc. energii elektrycznej z gazu ziemnego. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz Gaz-system od dwóch tygodni uspokajają, że Polska jest gotowa na odcięcie gazu z Rosji. Premier Morawiecki, pytany o dostawy gazu 26 kwietnia br. podczas konferencji w Berlinie, przypomniał, że mamy interkonektory z Niemcami i Czechami. To połączenia, dzięki któremu możemy sprowadzać gaz z tych państw. Tyle, że jest to gaz…rosyjski. Nasz rachunek jest zatem oparty na ciągłości dostaw do Europy.

Polska liczy na import gazociągiem Baltic Pipe z Norwegii. Baltic Pipe zostanie oddany do pełnego użytku w październiku br. Gazociąg może przekazywać 10 mld metrów sześc. gazu. Obyśmy tylko zabezpieczyli kontrakty. Przypomnijmy też, że terminal przeładunkowy i regazyfikacyjny skroplonego gazu ziemnego LNG w Świnoujściu (gazoport) otwarty w 2015, pozwolił na odbieranie skroplonego gazu ziemnego drogą morską z dowolnego kierunku, co przyczyniło się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Budowa terminalu LNG została uznana w 2006 r. za inwestycję strategiczną dla Polski. Po ukończeniu prac nominalna moc regazykacyjna terminalu wzrośnie do 7,5 mld m³ rocznie, m.in. z USA i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.  

Artur S. Górski

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej