Wspomnienie o Jerzym Zawadzkim

Jerzy Zawadzki zmarł nagle, na skutek szpitalnego zakażenia, w 13 marca 2018 roku. Urodził się 28 stycznia 1943 roku na Wołyniu.

To wspomnienie piszę po czasie. Wraca w pamięci, szczególnie oglądając fotografie ze spotkań wyjazdowych Gdańskiej Rady Sekcji. Przyjeżdżał w imieniu „S” oświatowej w Malborku. Stąd też o przekazanie informacji o Jurku, wspaniałym, ciepłym człowieku, koledze, poprosiłem jego żonę, Janiną Zawadzką, wiceprzewodniczącą „S” oświatowej w Malborku. Jak pisze:

„Rodzice przeżyli wiele przykrych chwil mieszkając razem z Ukraińcami, o czym wspominali na rodzinnych spotkaniach. Stryj Jurka,  Stefan Zawadzki był młodym księdzem, gdy Ukraińcy poderżnęli mu gardło i zostawili w lesie.  Ktoś prawdopodobnie  ich wystraszył. Został przypadkowo odnaleziony i odratowany. Potem cała rodzina musiała  opuścić swoje rodzinne strony  i wracali do Polski taborem kolejowym. Wylądowali w Tarnobrzegu, a następnie w Malborku. Mimo gruźlicy przebytej w dzieciństwie Jurek wyzdrowiał, miał dobre warunki fizyczne do uprawiania sportu, a kochał siatkówkę. I historię. Jerzy ostatecznie skończył studia na ówczesnym AWF w Gdańsku. Pracował jako nauczyciel WF i trener siatkarek. Pracował też z młodzieżą trudną w Malborku i Oliwie.

Zawsze bezkompromisowy w sprawach zasadniczych reagował na zło i miał z dyrektorami problemy, bo za dużo im wytykał błędów. Bardzo denerwował się rządami poszczególnych ekip, które jak wiemy nie zawsze miały na celu dobro Polski i Polaków. Zachwycony początkowo Lechem Wałęsą głęboko przeżywał jego późniejsze kłamstwa i wypowiedzi.  Był za lustracją i eliminacją komunistów  z rządowych stanowisk. Miał duży żal do rządzących za lekceważący stosunek do Lecha Kaczyńskiego, którego uznawał za bardzo dobrego prezydenta. Wyzywał PO i inne ugrupowania od „targowiczan”.

Mówił swoim zwierzchnikom wprost o przewałach i nie był lubiany. Gdy Dyrektor Schroniska dla Nieletnich w Gdańsku-Oliwie  przeznaczył cały socjalny fundusz dla swej wybranej pracownicy, ściągnął mu kontrolę. Jurek  nie wytrzymywał nerwowo, bo był ciągle na cenzurowanym – odszedł na emeryturę.

Z pasją oddawał się pracy przewodnickiej. Oprowadzał wplatając ciekawostki i analogie z różnych epok historycznych . Prawie każde zlecenie pracy przewodnickiej miało komentarz pochlebny . Zmarł nagle – poszedł do szpitala na dnę moczanową. Przyplątało się zakażenie – prawdopodobnie sepsa. Przyczyna śmierci w wypisie to niewydolność krążenia.

Miał dużą skalę głosu. Kochał śpiew i gdyby był szkolony to może byłby słynnym śpiewakiem . Należał do Chóru LUTNIA w Malborku przez prawie 40 lat. Był najstarszym i najdłużej należącym członkiem tego chóru. 70 lecie chóru obchodzone było w najpiękniejszej sali naszego zamku malborskiego – Wielkim Refektarzu. Zwiedził z chórem wiele krajów Europy. Byli na Florydzie. Najbardziej przeżył, gdy mieli koncert w Wilnie w kościele i ludzie podchodzili im dziękować. Tak kochał śpiewać, że mimo ważnych spraw domowych czy imprez – np. swoje imieniny – nigdy nie opuszczał prób. Jedynie praca zawodowa mogła mu w tym przeszkodzić. Miał piękny pogrzeb, bo ponad sto osób śpiewało mu  w kościele i na cmentarzu”.

Śpij Kolego Jerzy w pokoju.

Wojciech Książek

(Przewodniczący Sekcji Gdańskiej)

„Nie wszystek umrę” – Cyprian Kamil Norwid

Janinie Zawadzkiej

 Wiceprzewodniczącej Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Malborku

 wyrazy głębokiego współczucia  z powodu śmierci

Męża – Jerzego

Naszego Kolegi związkowego

składają Koleżanki i Koledzy z „Solidarności” Regionu Gdańskiego

Wspomnienie o Jerzym Zawadzkim  

Jerzy Zawadzki zmarł nagle, na skutek szpitalnego zakażenia, w 13 marca 2018 roku. Urodził się 28 stycznia 1943 roku na Wołyniu.

To wspomnienie piszę po czasie. Wraca w pamięci, szczególnie oglądając fotografie ze spotkań wyjazdowych Gdańskiej Rady Sekcji. Przyjeżdżał w imieniu „S” oświatowej w Malborku. Stąd też o przekazanie informacji o Jurku, wspaniałym, ciepłym człowieku, koledze, poprosiłem jego żonę, Janiną Zawadzką, wiceprzewodniczącą „S” oświatowej w Malborku. Jak pisze:

„Rodzice przeżyli wiele przykrych chwil mieszkając razem z Ukraińcami, o czym wspominali na rodzinnych spotkaniach. Stryj Jurka,  Stefan Zawadzki był młodym księdzem, gdy Ukraińcy poderżnęli mu gardło i zostawili w lesie.  Ktoś prawdopodobnie  ich wystraszył. Został przypadkowo odnaleziony i odratowany. Potem cała rodzina musiała  opuścić swoje rodzinne strony  i wracali do Polski taborem kolejowym. Wylądowali w Tarnobrzegu, a następnie w Malborku. Mimo gruźlicy przebytej w dzieciństwie Jurek wyzdrowiał, miał dobre warunki fizyczne do uprawiania sportu, a kochał siatkówkę. I historię. Jerzy ostatecznie skończył studia na ówczesnym AWF w Gdańsku. Pracował jako nauczyciel WF i trener siatkarek. Pracował też z młodzieżą trudną w Malborku i Oliwie.

Zawsze bezkompromisowy w sprawach zasadniczych reagował na zło i miał z dyrektorami problemy, bo za dużo im wytykał błędów. Bardzo denerwował się rządami poszczególnych ekip, które jak wiemy nie zawsze miały na celu dobro Polski i Polaków. Zachwycony początkowo Lechem Wałęsą głęboko przeżywał jego późniejsze kłamstwa i wypowiedzi.  Był za lustracją i eliminacją komunistów  z rządowych stanowisk. Miał duży żal do rządzących za lekceważący stosunek do Lecha Kaczyńskiego, którego uznawał za bardzo dobrego prezydenta. Wyzywał PO i inne ugrupowania od „targowiczan”.

Mówił swoim zwierzchnikom wprost o przewałach i nie był lubiany. Gdy Dyrektor Schroniska dla Nieletnich w Gdańsku-Oliwie  przeznaczył cały socjalny fundusz dla swej wybranej pracownicy, ściągnął mu kontrolę. Jurek  nie wytrzymywał nerwowo, bo był ciągle na cenzurowanym – odszedł na emeryturę.

Z pasją oddawał się pracy przewodnickiej. Oprowadzał wplatając ciekawostki i analogie z różnych epok historycznych . Prawie każde zlecenie pracy przewodnickiej miało komentarz pochlebny . Zmarł nagle – poszedł do szpitala na dnę moczanową. Przyplątało się zakażenie – prawdopodobnie sepsa. Przyczyna śmierci w wypisie to niewydolność krążenia.

Miał dużą skalę głosu. Kochał śpiew i gdyby był szkolony to może byłby słynnym śpiewakiem . Należał do Chóru LUTNIA w Malborku przez prawie 40 lat. Był najstarszym i najdłużej należącym członkiem tego chóru. 70 lecie chóru obchodzone było w najpiękniejszej sali naszego zamku malborskiego – Wielkim Refektarzu. Zwiedził z chórem wiele krajów Europy. Byli na Florydzie. Najbardziej przeżył, gdy mieli koncert w Wilnie w kościele i ludzie podchodzili im dziękować. Tak kochał śpiewać, że mimo ważnych spraw domowych czy imprez – np. swoje imieniny – nigdy nie opuszczał prób. Jedynie praca zawodowa mogła mu w tym przeszkodzić. Miał piękny pogrzeb, bo ponad sto osób śpiewało mu  w kościele i na cmentarzu”.

Śpij Kolego Jerzy w pokoju.

Wojciech Książek, przewodniczący Sekcji Gdańskiej)

Nie wszystek umrę” – Cyprian Kamil Norwid

Janinie Zawadzkiej

 Wiceprzewodniczącej Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Malborku

 wyrazy głębokiego współczucia  z powodu śmierci

Męża – Jerzego

Naszego Kolegi związkowego

składają Koleżanki i Koledzy z „Solidarności” Regionu Gdańskiego

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej