Marzęcino. Najniżej położona wieś w Polsce
Kto by się tego spodziewał? Wszyscy byliśmy przekonani, że najniżej położony w Polsce punkt – 1,80 m p.p.m. – znajduje się w Raczkach Elbląskich. Aż tu nagle prowadzone w 2013 r. badania przekreśliły dotychczasową wiedzę, gdyż najniżej usytuowany punkt w Polsce odnalazł się między Wisłą a Nogatem, czyli na Żuławach, we wsi Marzęcino, i sięga 2,07 m p.p.m. Pomiary te zostały potwierdzone przez Główny Urząd Geodezji i Kartografii, ba! nawet nieco poprawione i opublikowane w Małym Roczniku Statystycznym Polski w 2022 r.











Stanęło na tym, że największa depresja w Polsce, notabene całkowicie naturalna, wynosi 2,20 m p.p.m. i znajduje się na Pomorzu, w Marzęcinie, około 8 kilometrów od Nowego Dworu Gdańskiego. Co prawda w okolicy występują inne, niżej położone miejsca, ale ich wysokość jest uzależniona od chwilowego stanu wód lub – w innym przypadku – obniżenie powstało wskutek wcześniejszego wydobycia torfu. Tak więc zwyciężyło Marzęcino! A wieś ta, dawna osada rybacka, leży nad kanałem Panieńskim i jest typową ulicówką, a raczej nietypową, bo potrójną (droga, woda, droga) z zabudową częściowo przedwojenną, usytuowaną wzdłuż owego kanału.
Historia Marzęcina, dość starej wioski, nadal stanowi białą plamę. Wiadomo jedynie, że w XV w. Krzyżacy wybudowali we wsi drewniany kościół. Wiemy też, że wieś składała się z dwóch części. Pierwsza, wcześniejsza, zwana Jungfer, prawdopodobnie założona w XIV w., posiadała dostęp do Zalewu Wiślanego i była wsią typowo rybacką. Drugą, Keitlan, bardziej rolniczą, od XVII w. zasiedlali osadnicy olęderscy, czyli menonici. Nie wiadomo, kiedy owe wioski zostały połączone, jednak jeszcze przed wojną całość nazywano z niemiecka Jungfer – to pozostałość po Krzyżakach, zwłaszcza że tereny te przynależały do Wolnego Miasta Gdańska. Po II wojnie światowej, kiedy wieś znalazła się w granicach państwa polskiego, nazwano ją Panna – od kanału Panieńskiego, nad którym się rozlokowała. Jednak już w 1948 r. uznano, że lepiej będzie brzmieć nazwa Marzęcino. I tak już zostało. Wieś zamieszkuje około 600 osób. Nie ma już ludności protestanckiej, za to obok rzymskich katolików mieszkają grekokatolicy przesiedleni z południowo-wschodniej Polski w ramach akcji „Wisła” pod koniec lat 40. XX wieku.
Wracając do kościoła. Tego drewnianego, piętnastowiecznego, pokrzyżackiego, dawno już nie ma. Jednak wiadomo, że do 1525 r. był w rękach katolików. Właśnie w tym roku z inicjatywy księcia Albrechta Hohenzollerna, wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego – tego samego, który na rynku w Krakowie złożył uroczysty hołd lenny królowi polskiemu Zygmuntowi I Staremu – parafia w Marzęcinie została sprotestantyzowana. Bowiem książę zdecydował się przejść na luteranizm wraz całym państwem zakonnym w Prusach. Jednak oficjalnie dopiero w 1614 r. Rada Miasta Elbląga (teren Jungfer został nadany Elblągowi w 1569 r.) ustanowiła luterańską parafię w Marzęcinie.
Drewniana budowla świątyni nie zachowała się do czasów współczesnych. Kilkakrotnie płonęła, potem ją odbudowywano. W 1852 r. w miejscu dawnego, drewnianego kościoła powstała świątynia ewangelicka (luterańska? menonicka? – od 1945 r. jest katolicka pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny) o konstrukcji ryglowej, z wypełnieniem ceglanym i ta stoi do dzisiaj. Jest to budowla wzniesiona na planie prostokąta, jednonawowa z pięcioboczną absydą przeznaczoną na prezbiterium. Budowla ma dwuspadowy dach kryty ceramiczną dachówką. Nad wejściem głównym usytuowano wieżę z zegarem mechanicznym połączonym z gongiem zegarowym. Na wieży znajdują się dwa żeliwne dzwony, które się nie kołyszą. Ich dźwięk wydobywa się dzięki uderzeniom młotków w płaszcz instrumentów. Od północnego zachodu dobudowano zakrystię. Wnętrze kościoła jest bardzo skromne, jednoprzestrzenne, z drewnianym stropem, w prezbiterium z ażurowymi drewnianymi podporami. Ołtarz główny, XIX-wieczny, klasycyzujący, ze współczesną kopią obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
W Marzęcinie, oprócz kościoła, zachowało się kilka drewnianych, przedwojennych budynków mieszkalnych z charakterystycznymi dla Żuław zdobieniami wykończeniowymi. Zachowały się też zabudowania dawnej mleczarni. Jednym z ciekawszych obiektów, poza kościołem, który warto odwiedzić, jest pozostałość po dawnej śluzie wałowej, wraz z wrotami przeciwpowodziowymi, chroniącej kanał Panieński przed naporem wody z Zalewu Wiślanego. Zbudowano ją w 1884 r. Znajduje się pomiędzy Marzęcinem a Osłonką (dawniej Grenzdorf). Ciekawostką jest to, że owe wrota przeciwsztormowe, czy też przeciwpowodziowe, zamykały się samoczynnie przy podniesieniu się poziomu wody, zazwyczaj podczas sztormu. Śluza ta funkcjonowała do 1942 r., a dokładnie do momentu wybudowania i uruchomienia przepompowni w Osłonce. Dzisiaj nie jest potrzebna, została odrestaurowana i stoi na suchym lądzie, stanowiąc atrakcję turystyczną.
Tekst i zdjęcia Maria Giedz