Skonsumowane przystawki, wakacje i zbieranie podpisów
Za nami ostatni w tym roku akt demokracji bezpośredniej – wybory do Parlamentu Europejskiego. Większość opowiedziała się za status quo – poparła zwolenników dotychczasowej europejskiej polityki, a więc de facto opowiedziała się za tzw. Zielonym Ładem, ingerencją w działania suwerennych krajów i pociąganiem za finansowe lejce w celu poskramiania nieposłusznych. Dziwne? Do pewnego stopnia tak. Bo przecież z innych badań wynika, że Zielony Ład odrzucamy w całości lub przynajmniej w znaczącej części. Nie do końca akceptujemy także narzucanie nowej liberalno-lewicowej ideologii.
Z jednej strony przeczuwamy więc, że szaleństwa klimatyczne uderzą nas po kieszeni, i to mocno. Z drugiej – głosujemy na tych, którzy najprawdopodobniej owe szaleństwa poprą. Z opublikowanego w czerwcu br. raportu pt. „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków” wynika, że dla przeciętnej polskiej rodziny (statystycznie średniej na bazie danych GUS) skumulowany dodatkowy koszt ETS2 w przypadku ogrzewania gazem wyniesie w latach 2027–2030: 6338 zł, a w latach 2027–2035: 24 018 zł. W przypadku wykorzystania węgla będzie to odpowiednio 10 311 zł i 39 074 zł.
Przypomnijmy, że tzw. ETS2 rozszerza opłaty za emisję dwutlenku węgla także na gospodarstwa domowe. Oczywiście, możemy tych dodatkowych opłat uniknąć, inwestując grube pieniądze np. w pompy ciepła i… płacąc następnie równie gigantyczne pieniądze za energię elektryczną, która umożliwi ich pracę. Błędne koło się zamyka!
Niestety, radykalny zwrot w ostatnich dekadach europejskiej chadecji (chrześcijańskiej demokracji) w lewo i tzw. wielkie koalicje z ugrupowaniami lewicowymi i liberalnymi doprowadziły do wzrostu poparcia dla ugrupowań skrajnych, zarówno z prawej, jak i lewej strony sceny politycznej. Jeżeli nie pojmą tego ci, którzy w Europie rozdają tak naprawdę karty, to mogą obudzić się już niedługo w nowej rzeczywistości, w której – ku uciesze Putina – cały projekt unijny legnie w gruzach.
W Polsce wybraliśmy więc 53 europarlamentarzystów, z tego 21 z Koalicji Obywatelskiej. Oznacza to względny sukces ugrupowania Tuska, które zgodnie z oczekiwaniami skonsumowało tzw. przystawki, czyli Lewicę i Trzecią Drogę. Zobaczymy, czy będzie to miało swoje przełożenie na politykę krajową, szczególnie w kontekście zapowiadanych ograniczeń budżetowych. Już przecież słyszymy znany z poprzednich lat rządów PO slogan, że „piniędzy nie ma i nie będzie” w związku z tym należy ciąć gdzie popadnie. Między bajki przyjdzie więc włożyć zapewne zarówno zwiększenie kwoty wolnej od podatku, jak i inne wyborcze obietnice. Jak na razie od lipca zapowiadają się spore podwyżki cen energii elektrycznej i gazu jako skutek wycofania się rządu z tzw. tarcz ograniczających wzrost cen wprowadzonych przez poprzedni rząd. Zapewne decyzja Brukseli o wszczęciu wobec Polski „procedury nadmiernego deficytu” stanie się wygodnym alibi wycofywania się nie tylko z obietnic socjalnych, ale także z realizacji kluczowych inwestycji, które docelowo miały przecież równać polską gospodarkę z największymi w Europie. Łatwo sobie odpowiedzieć na pytanie, w czyim to będzie interesie. Zapowiedzią takiej polityki jest nie tylko wspomniany już wzrost cen energii i gazu, ale także istotne zmniejszenie – wobec poprzedniego roku – wysokości czternastej emerytury. Szczęśliwie sytuacja na rynku pracy wymusza systematyczny wzrost płac, który radykalnie przebija utrzymującą się na stosunkowo niskim poziomie inflację.
Przed nami okres wakacji, ale nie zwalnia to nas z kontynuacji akcji zbierania podpisów pod referendum w sprawie Zielonego Ładu. Organizatorzy przedłużyli czas, w którym jest możliwość poparcia referendum, aby zwiększyć presję na rządzących. Pamiętajmy, że poparcie referendum może wpłynąć bezpośrednio na sytuację materialną nas i naszych rodzin. Mimo urlopowej atmosfery warto o tym rozmawiać także podczas wakacyjnych wojaży i przekonywać nieprzekonanych i wątpiących.
Jacek Rybicki