Prorosyjskie, antyrosyjskie

Przez osiem ostatnich lat tzw. totalna opozycja odwracała kota ogonem, wmawiając  wszem i wobec jak to w Polsce łamane jest prawo, deptana demokracja, lekceważona konstytucja itp. Ba, nawet próba powołania komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów przez ostatnie lata spotkała się z groźnymi pomrukami Brukseli.

Dziś zapowiedź podobnej komisji, ale powołanej przez właściwą stronę, już nie przeszkadza, choć oczywiste jest – biorąc pod uwagę ostatnią narrację rządzących – że ma ona służyć do udowodnienia absurdalnej tezy, jakoby PiS było partią prorosyjską, którą najlepiej zdelegalizować.

Tak więc dawna opozycja, dzisiaj dzierżąca niemal pełnię władzy, powraca do sprawdzonej metody odwracania kota ogonem. Wbrew faktom, które w Sejmie przytoczył m.in. poseł Kacper Płażyński, konkludując apelem – przestańcie robić z ludzi idiotów. Nic dodać, nic ująć. Bo zapewne prorosyjski był gazoport w Świnoujściu, a antyrosyjski był podpis Waldemara Pawlaka pod kontraktem z Rosją. Zapewne prorosyjski był przekop Mierzei Wiślanej, a już całkiem prorosyjskie było wzmacnianie siły polskiej armii i odbudowywanie jednostek na wschodzie kraju. Prorosyjska była także bezprecedensowa pomoc napadniętej Ukrainie.

Wielu wszak twierdzi, że gdyby nie stanowcze działania polskich władz, nie udałoby się tak szybko przekonać zachodnich partnerów i stworzyć sojuszu pomagającego Ukrainie. Prorosyjski był pewnie także stanowczy sprzeciw wobec budowy drugiej nitki Nord Streamu czy skuteczne przekonywanie Amerykanów do wzmocnienia obecności wojskowej na tzw. wschodniej flance NATO. A jakby tego było mało, to zapewne prorosyjski jest lider partii Jarosław Kaczyński, którego brat bliźniak, prezydent Rzeczpospolitej, zginął pod Smoleńskiem w co najmniej niejasnych okolicznościach, przy katastrofalnej bierności ówczesnego polskiego rządu pod przewodnictwem Donalda Tuska. Naprawdę – przestańcie robić z ludzi idiotów! Dobrze, że dziś rządzący zmienili swoje przekonania i inaczej patrzą na Rosję i jej imperialne zapędy. Ale przecież swoje przekonania zmieniła też niemal cała zachodnia Europa, z Berlinem i Paryżem na czele. Trudno się więc dziwić, że poglądy zmienił także Tusk i jego poplecznicy. Pies jednak, jak mi się wydaje, jest pogrzebany jeszcze gdzie indziej. Otóż Putin – poza swoimi imperialnymi marzeniami – pozuje na konserwatystę. Oczywiście nie przeszkadza mu to flirtować z komunistami z północnej Korei czy Chin. Niemniej można próbować wrzucić wszystkich konserwatystów do jednego worka i lansować pogląd, że liberał równa się światły Europejczyk, a konserwatysta – to sojusznik Putina. Sprzyja temu niewątpliwie prorosyjska postawa niektórych konserwatywnych polityków europejskich, jak choćby Victora Orbana.

Czemu w tym miesiącu tyle miejsca poświęcam sprawom pozornie odległym od spraw pracowniczych? Ano przed nami finisz wyborczego maratonu – dziewiątego czerwca wybierzemy 53 polskich przedstawicieli do Parlamenctu Europejskiego. A trwająca kampania już przebiega pod hasłem absurdalnych zarzutów, z których część opisałem powyżej. Tymczasem te wybory zadecydują między innymi, w jakiej Unii się obudzimy. Czy dalej będzie to Unia silnych plus kolonialne prowincje, Unia zmierzająca – wbrew historii – do Stanów Zjednoczonych, czy Unia sprzymierzonych państw narodowych, silna nie dyktatem silnych, ale solidarnością Europejczyków, budujących także siłę i dobrobyt swoich państw. Bo przecież widzimy z całą okazałością w ostatnich miesiącach, jak decyzje zapadające w Brukseli, właściwie ponad głowami zwykłych obywateli, rzutują na nasze codzienne życie, drenują kieszenie, a w konsekwencji będą wpływały na przyszłość kolejnych pokoleń. Łatwo sobie wyobrazić, że czyściutka i ekologiczna, ale biedna  Europa stanie się klientem „zanieczyszczonych” Chin czy Indii, o Stanach Zjednoczonych nie wspominając. Już teraz przecież wiele gałęzi przemysłu, nie bacząc na pandemiczny kryzys w łańcuchach dostaw, przenosi swoje biznesy do krajów, w których nie musi spełniać wyśrubowanych norm. Dotyczy to także Polski. Dlatego czerwcowe wybory są nie mniej ważne jak te poprzednie. Trzeba w nich wziąć udział i głosować na kandydatów, którzy będą chcieli budować Unię dla obywateli. Tylko wtedy będzie ona rzeczywiście w stanie przeciwstawić się imperialnej Rosji i ograniczyć jej wpływy, a w konsekwencji zapewnić pokój także następnym pokoleniom.

Jacek Rybicki

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej