Egzamin z wolności zdajemy każdego dnia

W Narodowy Dzień Niepodległości przywołujemy z dumą czas, gdy Polska odzyskała niepodległość po czasach zaborów oraz lat próby fizycznego i moralnego zniszczenia narodu. Mamy okazję by uczestniczyć w 94. rocznicy zwycięstwa. Tak naprawdę dzieje się to od 23 lat. Owszem, były próby upamiętnienia tego dnia w PRL, podejmowane przez nielicznych. Za to spotykały ich represje, aresztowania. Odważni podejmowali jednak to ryzyko z potrzeby serca. Bo wiedzieli, że dla przetrwania pamięci tak właśnie trzeba. Dla ducha narodowego było to konieczne. Dzisiaj w wolnej Ojczyźnie, gdzie formalnie za świętowanie nic nie powinno grozić coraz więcej uroczystości organizowanych oficjalnie przypomina obchody z 1 maja czy 22 lipca. A tych, którzy chcą robić to spontanicznie i z potrzeby serca spotykają szykany. Cieszą parady radości i nieskrępowany sposób wyrażania radości z Niepodległej oraz kultywowanie pamięci o tych, którzy niepodległość budowali, ale martwi sytuacja, w której  sprowokowane zajścia przez podłych i małych ludzi rzucają cień na 11 listopada. Inspiratorzy tych zajść wiedzą po co to robią. Przypomina to mroczne czasy PRL i stanu wojennego. Aż nadto widoczne jest, jak wielu było pojętnych uczniów metod dawnego systemu. Warto byśmy pamiętali słowa Jana Pawła II, iż wolność nie została nam dana, a zadana, a egzamin z tej wolności trzeba zdawać każdego dnia – również 11 listopada.

Krzysztof Dośla

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej