Strajk z profesorem – Leszek Moszyński
Dziś, gdy wspominam majowy strajk 1988 roku na Uniwersytecie Gdańskim, nieodłącznie kojarzy mi się on z osobą profesora slawistyki Leszka Moszyńskiego.
W maju 1988 roku byłam studentką czwartego roku filologii polskiej. Gdy dowiedziałam się, że na Uniwersytecie Gdańskim ogłoszono strajk solidarnościowy z protestującymi od 2 maja pracownikami Stoczni Gdańskiej im. Lenina, wraz ze swoim ówczesnym chłopakiem spakowaliśmy plecaki, wzięliśmy karimatki, śpiwory i pojechaliśmy na „humankę”. Moi rodzice specjalnie nie oponowali, mama była przyzwyczajona, swoistą tradycją rodzinną było, że w kolejnych strajkach zawsze ktoś z rodziny brał udział. W 1970 i 1980 w Stoczni Gdańskiej strajkował mój ojciec, w 1981 w strajku w Rafinerii Gdańskiej udział brał mój brat. Gorzej było z rodzicami Ryśka, którego ojciec został poważnie ranny podczas jednej z manifestacji w stanie wojennym, kiedy to paląca się rakieta trafiła go w twarz, wypalając część górnej szczęki. Dobrze, że był to rykoszet, bo gdyby było to bezpośrednie uderzenie, to by tego nie przeżył.
Na Wydziale Humanistycznym zastaliśmy strajkujących studentów z różnych wydziałów. Niestety, z naszego roku było tylko kilka osób. Rozlokowaliśmy się w jednej z sal, zapas żywności, który mieliśmy w plecakach, zanieśliśmy do pomieszczenia, gdzie gromadzono wspólny prowiant – potem kilka dziewczyn przygotowywało z tego kanapki dla strajkujących. Ryśkowi ktoś wręczył tubę i tak przez kilka dni strajkowych pełniliśmy funkcję rozgłośni strajkowej i czytaliśmy ogłoszenia strajkowe. W największej auli organizowane były spotkania, na których członkowie komitetu strajkowego informowali o bieżącej sytuacji, msze święte odprawiał dominikanin, ojciec Stanisław Tasiemski. W ciągu dnia przychodzili studenci, którzy nie strajkowali, czasami przynosili informację, że planowana jest pacyfikacja strajku na uniwersytecie. Jakoś nam trudno było w to uwierzyć, choć stocznia była otoczona przez ZOMO, a 5 maja przyszła wiadomość, że oddziały specjalne MO rozbiły strajk w Hucie im. Lenina w Krakowie.
W trakcie strajku spotkaliśmy niewielu studentów z naszego roku. Część z tych, którzy nie przyłączyli się do protestu, bała się, że może to wpłynąć negatywnie na ich studia, część nie wierzyła, że można coś zmienić. Największy żal miałam wówczas do tych znajomych, którzy wykorzystali protest do zaliczania zaległości, szczególnie chętnie wówczas przyjmowali studentów wykładowcy studium wojskowego. Atmosfera strajków 1988 roku była zupełnie inna, niż ta z sierpnia 1980 roku. Stan wojenny i kolejne lata zabiły w wielu Polakach nadzieję, że może coś się zmienić. Szczególnie było to widoczne, gdy przejeżdżało się koło stoczni, ludzie w tramwaju obojętnie patrzyli na protestujących robotników.
W uniwersyteckim strajku zabrakło również naszych wykładowców, szczególnie tych, którzy wydawali się ludźmi posiadającymi pewne zasady i których obecność ze studentami w tych trudnych chwilach wydawała się rzeczą naturalną. Dlatego zdziwiło nas, gdy do strajkujących przyszedł niemłody już profesor Leszek Moszyński, specjalista od języków słowiańskich, którego nazwisko kojarzyło się nam tylko ze „Wstępem do filologii słowiańskiej”, był bowiem jego autorem. Studenci filologii polskiej znali jego żonę, dr Danutę Moszyńską, budzącą postrach w czasie egzaminów z gramatyki historycznej języka polskiego. Profesor nie angażował się bezpośrednio w strajk, nie przemawiał, po prostu uznał, że nauczyciel powinien być razem ze studentami w trudnych chwilach.
Szczególnie pamiętam jedną ze strajkowych nocy. Przez kilka godzin siedzieliśmy na piętrze, gdzie mieścił się Instytut Filologii Polskiej, popijaliśmy herbatę z poszczerbionych kubków, a profesor opowiadał nam o zjazdach slawistycznych. Stary profesor pokazał klasę, której zabrakło większości kadry naukowej Uniwersytetu Gdańskiego.
Pisząc ten tekst, sięgnęłam do biografii Profesora i znalazłam fakt, który w jakiś sposób tłumaczy, że w maju 1988 roku przyszedł wówczas do nas. W 1954 roku z powodów ideologicznych utracił on etat asystenta na uniwersytecie w Poznaniu.
Małgorzata Kuźma
Prof. zw. dr hab. Leszek Moszyński (1928-2006), slawista i polonista. Losy związały Go głównie z Lublinem, Poznaniem, Toruniem i Gdańskiem Badał całą Słowiańszczyznę: zgłębiając dzieje dawnych Słowian, teksty starocerkiewno-słowiańskie i tworząc własną syntezę podstaw słowiańskiej filologii. Autor m.in. bardzo dogłębnie, a zarazem przystępnie napisanego „Wstępu do filologii słowiańskiej”.
(Na podst. wspomnienia Hanny Popowskiej-Taborskiej)