SIP w szkole
Rozmowa z Dariuszem Wróblem, nauczycielem wychowania fizycznego, a przez lata społecznym inspektorem pracy w SP nr 2 w Pruszczu Gdańskim
Z jakimi problemami mierzy się społeczny inspektor pracy w szkole? Czym się zajmuje?
SIP wykonuje przegląd wszystkich pomieszczeń i obiektów znajdujących się na terenie szkolnym. Wchodzimy więc do poszczególnych sal i sprawdzamy np. stan oświetlenia, albo to, czy nie są poluzowane gniazdka w ścianach. Taka weryfikacja jest przeprowadzana w całym budynku. Interesuje nas to czy poszczególne ławki nie są wyszczerbione, czy nie ma połamanych desek, pęknięć w poręczach albo odstających fragmentów kafelek, a na obiektach sportowych stan bramek czy sztucznej nawierzchni. Sprawdzamy także stan zabezpieczenia przeciwpożarowego, a więc wszystko co może zagrażać bezpieczeństwu dzieci.
Jak często odbywają się takie przeglądy?
Dwa razy w roku; pod koniec wakacji, ale jeszcze przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego oraz po feriach zimowych.
Czy, poza zaplanowanymi kontrolami, często zdarzają się interwencje społecznego inspektora w szkole?
Jeżeli już interweniujemy i zgłaszamy sprawy do rozwiązania to zwykle dotyczą one takich elementów jak np. poluzowany kontakt, co jest rzeczą charakterystyczną. Przy wyciąganiu ładowarki z gniazdka dochodzi do poluzowania. Kierownictwo szkoły szybko na to reaguje, ale gdy wykonujemy przegląd po letnich wakacjach, zawsze wychodzi coś takiego do naprawy.
Czy, patrząc szerzej, możemy stwierdzić, że w ostatnich latach praca jest bezpieczniejsza niż kiedyś lub odwrotnie; wiąże się z większą ilością zagrożeń?
Zdecydowanie jest bezpieczniejsza, chociażby ze względu na certyfikowanie sprzętu. Teraz nie kupuje się byle czego, a – porównując – te dwadzieścia, trzydzieści lat temu nikt nie zwracał uwagi na pewne elementy, np. czy bramki są przyczepione do podłoża, a więc czy dziecko nie spadnie jak powiesi się na poprzeczce. Zwiększył się także poziom świadomości wśród pracowników szkolnych, którzy są bardziej odpowiedzialni w związku tym, że pracują z dziećmi. Wiedzą, że może dojść do wypadku, więc, tak samo jak dyrekcja, podchodzą do tego profesjonalnie.
Czy obecna sytuacja związana z koronawirusem przekłada się na sposób zapewnienia bezpieczeństwa w szkole?
Tak, widzę to jako radny powiatu gdańskiego mający szerszy podgląd w działalność różnych placówek i jednocześnie osoba dodatkowo prowadząca zajęcia na świetlicy. Np. są oddzielne wyjścia ze szkoły, jeśli jedna klasa jest na miejscu, to druga znajduje się w oddaleniu od tamtej, dzieci nie mijają się, korzystają z różnych przejść. U nas dyrekcja zajęła się tym w sposób wzorowy. Gdyby wystąpił jakiś groźny przypadek, możemy dokładnie stwierdzić gdzie o której godzinie i z kim było dziecko. Nie widuję innych nauczycieli, a obcy ludzie nie mogą wejść na teren placówki. Dzieci są rozdzielone, także bezpieczeństwo zostało w pełni zagwarantowane nie tylko poprzez narzucone z góry reguły. To także kwestia podejścia do sprawy dyrekcji. Pomieszczenia są ozonowane, a panie z obsługi szkoły sumiennie wykonują swoją pracę. Chcemy zresztą zaapelować o podniesienie wynagrodzenia panim z obsługi, które mają teraz więcej obowiązków.
rozmawiał (tm)
Zdjęcia: arch. Dariusza Wróbla, pexels.com/olia danilevich
Projekt otrzymał dofinansowanie z Norwegii poprzez Fundusze Norweskie 2014-2021, w ramach programu „Dialog społeczny – godna praca”.