Zrozumieć Sierpień
Są takie słowa-klucze, które większość członków danej wspólnoty politycznej i kulturowej rozumie – bardziej lub mniej głęboko i świadomie, ale mimo wszystko rozumie – tak samo. Najczęściej mają one kontekst odnoszący się do religii (np. nawiązania do Pisma Świętego w chrześcijaństwie) lub do przełomowych wydarzeń historycznych. Tak właśnie jest z protestami robotniczymi, które dały początek „Solidarności”, a ich centrum znajdowało się na Wybrzeżu, w Trójmieście. Mówimy „Sierpień” i mamy na myśli „ten” sierpień, pamiętny sierpień 1980 roku. W czym tkwi jego przełomowość?
Sierpień 80, przed Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej. Fot. Jerzy Usarek
Prawdziwa solidarność
Skoro mowa o przełomowych wydarzeniach, to musiały one mieć swoich liderów, swoich „żołnierzy”, ale też swój klimat, ikony, swoich bardów i swoje hymny. Po prostu, gdy dzieje się coś naprawdę wielkiego, wspólnotowego, ludzie to czują i zaczynają się w to włączać, każdy w taki sposób, w jaki potrafi, poprzez działanie, w którym czuje się najlepiej. To wszystko w kontekście Sierpnia ‘80 zostało już nieraz opisane m.in. na łamach „Magazynu Solidarność”. Dziś warto przywołać słowa jednego z takich hymnów, słynnej „Piosenki dla córki”, czyli wiersza napisanego spontanicznie w strajkującej Stoczni Gdańskiej przez poetę Krzysztofa Kasprzyka (tytułową adresatką była jego dwuletnia wówczas córka Klementyna). Muzykę równie spontanicznie, na prośbę stoczniowców, napisał przebywający w stoczni (notabene na „solidarnościowych” występach artystycznych) Maciej Pietrzyk. Po wzruszających wykonaniach, m.in. na festiwalu piosenki polskiej w Opolu i Festiwalu Piosenki Prawdziwej w gdańskiej hali „Olivia”, Pietrzyk został jednym z bardów „Solidarności”, a sam utwór jednym z nieoficjalnych hymnów nowego związku. Jak brzmiały kluczowe słowa utworu?
Opowiemy ci o tych wypadkach
O tych dniach pełnych nadziei
Pełnych rozmów i sporów gorących
O tych nocach kiepsko przespanych
Naszych sercach mocno bijących
O tych ludziach którzy poczuli
Że są teraz właśnie u siebie
Solidarnie walczą o dzisiaj
I o jutro także dla ciebie.
To była rzeczywiście solidarna walka całego narodu. Od lipca do września 1980 r. zastrajkowało w całej Polsce ponad 700 tysięcy pracowników. Stanęło około 700 zakładów pracy, w tym te największe i najważniejsze, realnie i symbolicznie, dla gospodarki: stocznie, porty, huty, kopalnie, przedsiębiorstwa komunikacyjne. Jak się okazało, to był zalążek nowego, niezależnego związku zawodowego, zarejestrowanego w listopadzie, do którego dołączyło wkrótce blisko 10 milionów Polaków. Uwzględniając członków ich rodzin, można uznać, że strajkujących w sierpniu pracowników poparła większość Polaków.
Ta masowość i powszechność, ogarniająca wszystkie grupy społeczne (wszystkie grupy pracowników, a także rolników i studentów) we wszystkich regionach Polski, była fenomenem w historii oporu społecznego po 1945 roku. W walkach podziemia zbrojnego w pierwszych latach po II wojnie światowej brało udział, w najbardziej optymistycznych szacunkach, około 200 tysięcy żołnierzy. Należą im się cześć, honor i pamięć, ponieważ był to akt ogromnego bohaterstwa i poświęcenia dla Ojczyzny, ale ich walka nie przyniosła niepodległości. Później, kolejne protesty, choć szczere, słuszne i wpływające na historię PRL (najczęściej na zmianę frakcji u władzy), były ograniczone terytorialnie i „stanowo”. Obrazowo, albo protestowali robotnicy (Październik ’56, Grudzień ’70, Czerwiec ’76), albo studenci (Marzec ’68). Sierpień ’80 zmienił wszystko. Strajki były lepiej przeprowadzone pod względem strategicznym. Mimo że w każdym protestującym zakładzie powstały odrębne komitety strajkowe, w poszczególnych miastach lub regionach łączyły się one w międzyzakładowe komitety strajkowe, które na zasadzie mądrości zbiorowej kumulowały postulaty, tworząc ich najlepsze, najbardziej uniwersalne, a zarazem konkretne wersje. Umożliwiało to również lepszą komunikację i koordynację protestów. Ponadto działania MKS-ów miały dużo większą siłę polityczną, co najlepiej pokazała działalność kluczowego dla przebiegu protestów gdańskiego MKS-u w Stoczni Gdańskiej.
Aspekt polityczny i niepodległościowy
No właśnie, siła polityczna. Chociaż strajki w 1980 r. rozpoczęły się, tak jak 10 lat wcześniej, od podwyżek cen, a większość postulatów strajkujących miało charakter społeczny i ekonomiczny, najważniejsze okazały się te polityczne. Polityczne nie wprost, bo strajkujący nie dążyli do udziału we władzy w systemie politycznym, ale mające jednoznaczny potencjał i kontekst polityczny w państwie, które chciało kontrolować każdy aspekt indywidualnej i zbiorowej aktywności. Mowa głównie o części z 21 postulatów MKS w Stoczni Gdańskiej, których znaczenie rozciągało się na cały kraj: akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych (nr 1), zagwarantowanie prawa do strajku (nr 2), przestrzeganie wolności słowa, druku, publikacji (nr 3), przywrócenie do praw więźniów politycznych (nr 4), wprowadzenie zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, zniesienie przywilejów MO, SB i aparatu partyjnego (nr 13).
Te postulaty, a więc i całość protestów sierpniowych, miało charakter polityczny, a zatem antykomunistyczny i wolnościowy (bo uderzały w aparat władzy i represji komunistycznego państwa i jego „dogmatyczne” podstawy). O tym wolnościowym, niepodległościowym charakterze Sierpnia ’80 przesądzili głównie działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, odgrywający najważniejsze role w każdym kluczowym momencie wydarzeń 1980 roku (przygotowanie i zainicjowanie strajków w Stoczni Gdańskiej im. Lenina i Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni; powstanie i działalność gdańskiego MKS-u; sformułowanie listy 21 postulatów, solidarnościowy charakter protestu i wspieranie się przez poszczególne zakłady pracy, powstanie jednego ogólnopolskiego związku zawodowego). To właśnie działacze WZZ Wybrzeża (m.in. Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Kołodziej, Leszek Zborowski, Lech Kaczyński i wielu innych) pod koniec lat 70. byli twórcami unikatowej formuły działania, która urzeczywistniła się w wyniku Sierpnia ’80 – niezależnej organizacji związkowej, mającej niejako dwie uzupełniające się tożsamości i dwa cele. Po pierwsze, realnej reprezentacji związkowej, pilnującej spraw pracowniczych oraz warunków pracy i płacy na poziomie zakładu pracy i całego systemu gospodarczego, po drugie – reprezentacji społecznej, organizującej i mobilizującej społeczeństwo do walki o prawa i wolności obywatelskie, a w konsekwencji dążącej do zmiany systemu politycznego.
Upodmiotowienie obywateli
Przeciętny obywatel PRL, nienależący do elity władzy, był upokarzany i pozbawiany godności na każdym kroku. Od kartek na mięso i kolejek w sklepach, przez wszechwładzę urzędników na każdym szczeblu, po ograniczanie lub pozbawianie przeróżnych wolności i swobód (podróżowania, sumienia, wyznania itp.). W sierpniu 1980 r. to się zmieniło. To władze musiały się „pofatygować” do strajkujących robotników – obywateli. Partnerem do rozmów dla największych MKS-ów nie były kierownictwa zakładów pracy, ale delegacje rządowe. Delegacje, które przyjechały do Szczecina, Gdańska, Jastrzębia-Zdroju i Huty „Katowice” w Dąbrowie Górniczej, po kilku dniach ciężkich, wielogodzinnych negocjacji musiały podpisać Porozumienia Sierpniowe, które da facto oznaczały znaczące ustępstwa niespotykane wcześniej w dziejach PRL i pozostałych państw bloku wschodniego. Nie tylko w sprawach ekonomicznych, ale wolności i sumienia – zwolnienie więźniów politycznych, zgoda na powstanie niezależnej organizacji, powstanie niezależnych mediów („Tygodnik Solidarność”), wprowadzenie uroczystości i symboli religijnych do przestrzeni publicznej w oficjalnych mediach i zakładach pracy itd.
Gdy rozmawia się z bohaterami sierpniowych wydarzeń lub czyta ich wspomnienia, w oczy rzuca się jeden wspólny wątek – oni już w trakcie protestów, w swoich zakładach pracy czuli się wolni, czuli się upodmiotowieni. Tam, gdzie w sierpniu 1980 r. trwał strajk, tam był kawałek wolnej Polski w totalitarnym komunistycznym reżimie. Tam ludzie decydowali o sobie. Dzięki udanemu przebiegowi strajków w sierpniu 1980 r., a w ich efekcie powstaniu NSZZ „Solidarność”, Polacy po raz pierwszy po II wojnie światowej poczuli – jak mówią słowa „Piosenki dla córki” – „że są teraz właśnie u siebie”, „w naszym domu, który [wcześniej] nie istniał, bo w nim brak było prawdziwego szczęścia”. Sierpień dał siłę, nadzieję, radość, których nie zdławiła nawet noc stanu wojennego – ona tylko opóźniła zwycięstwo „Solidarności” i powrót wolnej Polski.
Sierpień ’80 obnażył z całą mocą, a wprowadzenie stanu wojennego ostatecznie to potwierdziło, antypolski charakter komunizmu, i w Moskwie, i nad Wisłą. Dla większości uczestników i obserwatorów wydarzeń było jasne, że strajkujący robotnicy, a wkrótce związkowcy z niezależnej „Solidarności”, reprezentują to co polskie, zaś starający się za wszelką cenę ich zwalczyć, albo co najmniej ograniczyć, przedstawiciele władz Polski „Ludowej” – to co tradycyjnie sprzeczne z polskimi wartościami.
Sierpień ’80 i „Solidarność” dały narodowi siłę polityczną, ale także wyjątkowe przekonanie, że racja moralna jest ostatecznie po jego stronie, że już żadne „odnowy” i zmiany ekipy u władzy PRL nic nie mogą zmienić. „To co przeżywamy, jest wydarzeniem nie tylko społecznym czy ekonomicznym, lecz przede wszystkim etycznym. Rzecz dotyka godności człowieka. Godność człowieka opiera się na jego sumieniu. Najgłębsza solidarność jest solidarnością sumień” – podsumowywał sierpniowe strajki ks. Józef Tischner, autor „Etyki solidarności”.
Sukces
Koniec końców, niezależnie jak można to oceniać w kontekście moralnym (obiektywne dobro pozostaje dobrem, a obiektywne zło pozostaje złem niezależnie od tego, jak układają się okoliczności), o wyjątkowości danego wydarzenia historycznego przesądza także to, czy w jakimś wymiarze odniosło ono sukces. Bez wątpienia tak było w przypadku strajków latem 1980 roku. Nie zostały rozbite, nie zakończyły się bez rozwiązania. Władze PRL musiały podpisać porozumienia ze strajkującymi, powstały niezależne związki zawodowe, pierwsza niezależna organizacja społeczna od Łaby do Władywostoku. Powstał wyłom w Żelaznej Kurtynie.
Dlaczego strajki zakończyły się sukcesem? Powstała o tym niejedna książka. Ale chyba każdy z nas to miał. Taki okres, moment w swoim życiu, gdy wszystko się udaje, wszystko „gra, jak należy”, a ciąg wydarzeń układa się po naszej myśli. W życiu narodów jest chyba podobnie. W historii Polski mieliśmy dużo, zbyt dużo momentów dziejowych, gdy wszystko układało się nie po naszej myśli. Gdy wydawało się, że wszystkie siły i procesy oraz wszyscy kluczowi aktorzy, łącznie z tymi zdradzieckimi wewnątrz, świadomie lub nie, sprzysięgli się przeciw nam. Walka przeciwko dwóm potężnym wrogom jednocześnie, trzy mocarstwa czyhające na naszą niepodległość i porozumiewające się ze sobą…
Sierpień ’80 to historia zwycięska. Gdy wszystko ułożyło się jak trzeba, nawet jeśli możemy snuć alternatywne wizje dziejów, że mogło być jeszcze lepiej, szybciej… To historia, w której również pojawili się zdradzieccy aktorzy, źli suflerzy i słabi statyści, ale wyszło nam, Polakom, jak nigdy. Strajki sierpniowe wytworzyły dynamikę społeczną, której machina totalitarna nie była w stanie kontrolować.
Dlatego, jak śpiewał w innej pieśni poświęconej wydarzeniom Sierpnia ’80 wspomniany Maciej Pietrzyk, nie zapomnijmy tamtych dni:
Nie zapomnijcie tamtych dni
dni pełnych wiary, niepokoju i nadziei
Tych dni sierpniowych co sprawiły, że
więcej nas łączy niżby mogło nas podzielić.
Adam Chmielecki