Zmarł Andrzej Zarębski (1957–2023)

Zmarł Andrzej Zarębski (1957–2023). Kolega ze studiów na Uniwersytecie Gdańskim, z seminarium magisterskiego prof. Marii Janion. Gdybym miał określić cechę, która robiła na mnie największe wrażenie, to jego zdolność do słuchania i udzielania odpowiedzi jasną, wyraźną, precyzyjną polszczyzną. I taki lekki uśmiech w oczach, kącikach ust, chyba wynikający z norwidowskiego przesłania, by ironia (lekka) była niezbędnym życia cieniem.

Ten pewien dystans do rzeczywistości zauważa się w książce „Między Grudniem a grudniem. Zapiski z internowania”, którą wydał dopiero w 2022 roku. Ze ściśniętym sercem słuchaliśmy fragmentów czytanych podczas spotkania promocyjnego o chwilach samotności w celi, o bliskich, czy o problemach zdrowotnych, co było dla niego wyzwaniem przez lata. Nigdy się nie skarżył. W tych zapisach jest jakaś powściągliwość, dążenie do maksymalnego skrótu. Kierując się słowami filozofa Ludwiga Wittgensteina: „granice naszego języka oznaczają granice naszego świata”, język Andrzeja był niezwykle pojemny właśnie przez to dążenie do wydobycia i przekazu jego esencji.

Ta świadomość kultury języka, dystans do wikłania się w niepotrzebne szczegóły na pewno były pomocne Andrzejowi Zarębskiemu szczególnie w czasie bycia rzecznikiem rządu, posłem, członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, czy we wcześniejszym czasie współredagowania Serwisu Informacyjnego NSZZ „Solidarność”, pisma „S” Stoczni Gdańskiej „Rozwaga i Solidarność” oraz pisania tekstów do „Tygodnika Solidarność”.

Chociaż różniliśmy się w ocenie zmian gospodarczych, Andrzej o podejściu bardziej liberalnym, ja bardziej społeczno-solidarnościowym, to nie wpływało na podejście do siebie. W takich sytuacjach ważne, by wspólnie mieć świadomość pewnych celów nadrzędnych, którym dla wielu ludzi naszego pokolenia było dążenie do wolnej, suwerennej, rozwijającej się gospodarczo Polski.

To podejście było widoczne chociażby w czasie bycia rzecznikiem rządu, gdy swych adwersarzy starał się przekonać, nie pokonać, nie pozycjonować jako zaciekłych wrogów, a raczej ludzi o innym zdaniu, do którego każdy z nas ma prawo.

I chyba przesłaniem tej przedwczesnej śmierci jest apel o to, abyśmy obecnie zrobili chociażby pół kroku do tyłu, uznali prawdę za prawdę, nie tylko jej indywidualne interpretacje, zahamowali złośliwe epitety w stosunku do siebie, czy brutalny język, który mówi też o nas. Inna myśl Cypriana K. Norwida, którą można ująć słowami, „żebyśmy potrafili różnić się pięknie”, to chyba byłby apel Andrzeja Zarębskiego, człowieka z klasą, może z trochę staroświeckimi, ale dobrymi manierami i wychowaniem. Tu był pewnym wzorem szczególnie dla męskiej części braci studenckiej. Czy jest to możliwe w tej cywilizacyjnej galopadzie i coraz bardziej przedmiotowej pozycji człowieka? Pewnie nie, ale dziękuję Ci Andrzeju, że stawiasz przed nami takie pytania. Dziękuję za wiele dobra, osobistego poświęcenia, które włożyłeś w tej naszej wspólnej drodze do tej wyśnionej Polski, o której tyle mówiliśmy w trakcie chociażby naszych spotkań seminaryjnych. Czasami ważna jest sama nasza droga.

A Tobie Andrzeju, niech ta nadmorska ziemia i szum od Bałtyku, lekką będzie… Zasłużyłeś sobie, co niech będzie też pociechą dla Twoich Bliskich.

Wojciech Książek,
przewodniczący Sekcji Oświaty NSZZ „Solidarność”
wiceminister edukacji narodowej w latach 1997-2001

tekst też na: www.wojciechksiazek.wordpress.com (teksty różne)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej