Wybory prezydenckie: zagłosuj w swoim interesie
W maju będziemy wybierać nowego prezydenta naszego kraju. 18 maja odbędzie się pierwsza tura wyborów, dwa tygodnie później, 1 czerwca, przewidywana jest druga tura. Warto zastanowić się na kogo oddamy swój głos, bo od tego zależy, w jakiej Polsce przyjdzie nam żyć przez najbliższe lata.

Serce czy rozum
W dniu 18 maja zmierzy się ze sobą trzynastu kandydatów. Z obecnych sondaży wynika, że nikt z nich nie zdobędzie w pierwszej turze ponad 50 procent głosów, dlatego dwóch kandydatów z największym poparciem będzie musiało ponownie stanąć w szranki wyborcze. Niektórzy mówią, aby w pierwszej turze kierować się sercem, a w drugiej rozumem. My preferujemy pogląd, że w polityce powinno kierować się przede wszystkim rozumem, a ściślej mówiąc własnym interesem i wybierać polityków, którzy będą starać się dbać o nasze dobro. A więc jeśli jestem pracownikiem utrzymującym się z własnej pracy, to raczej powinienem głosować na kogoś, kto nie forsuje uelastycznienia prawa pracy, aby np. można było zatrudniać pracowników sprowadzonych z zagranicy na umowach śmieciowych za niższą niż minimalna pensję, bo za chwilę okaże się, że pracodawca zwolni mnie i zatrudni tańszego pracownika. Jeśli pracuję w handlu, to w moim interesie nie jest, aby rządził ktoś, kto forsuje zniesienie ograniczeń handlu w niedziele. Wyborca, który chce, aby nasze ulice pozostały bezpieczne, nie może popierać ugrupowania godzącego się na przewożenie na teren Polski nielegalnych imigrantów z Niemiec. Tak samo ktoś, kto zżyma się na kolejną podwyżkę rachunków za prąd czy gaz, musi poważnie się zastanowić, czy dany kandydat na prezydenta po wygranych wyborach podpisze ustawy wprowadzające ustalenia Zielonego Ładu, czy je zawetuje. Znaczenie głowy państwa wzrasta w momencie, gdy rządy sprawuje opcja, dla której ważniejsze są nakazy z Brukseli czy Berlina niż interes obywateli.
Dwa razy obiecać, to jak raz dotrzymać…
…mówił podczas jednej z kolacji w restauracji Amber Room Radosław Sikorski, na co Jacek Rostowski odpowiedział mu w podobnym tonie: obietnice wyborcze wiążą tylko tych, którzy w nie wierzą. Niestety, ta zasada obowiązuje wciąż w polityce. Najlepszym dowodem na to jest słynne już „100 konkretów na 100 dni”, które utorowało drogę do władzy obecnie rządzącej koalicji. Mamy już 500 dni rządów Donalda Tuska, a ze 100 obietnic wyborczych zrealizowana została śladowa liczba.
Dlatego, zanim wrzucimy do urny kartkę wyborczą, warto sobie zadać pytanie o wiarygodność kandydata i ugrupowania, które reprezentuje, to znaczy, czy nie zmienił on swoich poglądów tylko na czas wyborów. Na przykład Rafał Trzaskowski mówił w 2018 roku, że „po co nam CPK, skoro w ciągu dwóch lat będzie lotnisko w Berlinie”, a dziś w kampanii wyborczej twierdzi, że jest za CPK. Podobnie zdanie zmienił Szymon Hołownia. Takich „fikołków” w poglądach politycy robią wiele. A dotyczą one takich spraw, jak 60-tysięczna kwota wolna od podatku, problem imigrantów, Zielony Ład, zdejmowanie krzyży w urzędach itp. Gdy zostaną przyłapani na zmianie poglądów, często o 180 stopni, mówią: „świat się zmienił” (Rafał Trzaskowski), „czasy są inne” (Szymon Hołownia). Jaką mamy gwarancję, że gdy wygrają wybory, to nie powrócą do tych poglądów, od których się dzisiaj odżegnują i znów powiedzą, że „czasy się zmieniły”
Warto zainteresować się prawdziwymi poglądami kandydatów, a nie tylko tym, o czym mówią na wiecach wyborczych i debatach. Warto sobie przypomnieć, jak głosowali za przyjęciem konkretnych ustaw, czy lobbowali w Unii Europejskiej za mrożeniem dla Polski funduszy, kogo zatrudniają w instytucjach od siebie zależnych?
Każdy głos się liczy
Pisząc te słowa, nie wiem, jakie będą wyniki pierwszej tury. Największe szanse ma dwóch kandydatów. Na niespełna trzy tygodnie przed wyborami Rafał Trzaskowski, wiceprzewodniczący KO, przegania w sondażach Karola Nawrockiego kandydata obywatelskiego (wspieranego przez PiS) w zależności od badania o dziesiąte procenta do kilku procent. To duża zmiana, bo na początku kampanii było to nawet kilkanaście procent. Trend spadkowy jest widoczny. Badania zrealizowane przez Ogólnopolską Grupę Badawczą dotyczące I tury wyborów prezydenckich wskazują, że topnieje przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim. Na wiceszefa PO chce zagłosować 34,11 proc. ankietowanych. Z kolei Karol Nawrocki uzyskał wynik 30,76 proc. W badaniu OGB dotyczącym II tury przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim jest już minimalna. Oddanie głosu na kandydata KO zadeklarowało 50,3 procent respondentów, a kandydata obywatelskiego z poparciem PiS 49,7 procent.
„Solidarność” a polityka
Jeśli ktoś uważa, że związki zawodowe nie powinny interesować się polityką, a więc nie powinny mieć wpływu na przykład na to, jakie ustawy są uchwalane w parlamencie, i wierzy, że politycy sami wszystko załatwią, może się srodze rozczarować. W krajach demokratycznych organizacje reprezentujące pracowników pełnią ważną rolę w systemie politycznym i im demokracja jest na wyższym poziomie, tym większe jest znaczenie związków zawodowych (najlepszy przykład to kraje skandynawskie).
Po 1989 roku NSZZ „Solidarność” długo szukał sposobu na możliwość wpływania na politykę, aby skutecznie dbać o interesy pracowników. Związek kilkakrotnie brał bezpośredni udział w polityce, a to biorąc udział w wyborach parlamentarnych (wybory w 1989 r., 1991 r. czy w 1993 r.), a to tworząc ugrupowanie polityczne (Akcję Wyborczą Solidarność, Ruch Społeczny AWS). Niestety, nie przyniosło to konkretnych efektów, a co więcej „Solidarność” obarczana była odpowiedzialnością za działania polityków. Konieczna więc była zmiana podejścia do polityki.
27 sierpnia 2007 roku przewodniczący KK NSZZ „Solidarność” Janusz Śniadek oraz premier Jarosław Kaczyński podpisali porozumienie dotyczące kluczowych problemów pracowniczych. Niestety, nie weszło ono w życie z powodu rozwiązania parlamentu.
W 2015 roku władze NSZZ „Solidarność” podpisały umowę z kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą, który w zamian za poparcie Związku zobowiązał się, że jeżeli zostanie prezydentem, to między innymi „będzie prowadził politykę zmierzającą do obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy, zapewnienia rodzinom wychowującym dzieci dodatkowego wsparcia, przywrócenia odpowiedzialności państwa za zdrowie obywateli i reformę szkolnictwa, skutecznej walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym, do zapewnienia wzrostu minimalnego wynagrodzenia”. Większość tych postulatów udało się zrealizować, i tak np. wiek emerytalny został przywrócony do stanu sprzed podwyższenia go przez rząd Donalda Tuska, rodziny otrzymały wsparcie w postaci programu 500+ i innych programów społecznych, emeryci dostali trzynastą i czternastą emeryturę itd. Dobra współpraca między „Solidarnością” a Andrzejem Dudą zaowocowała ponownym udzieleniem mu poparcia w wyborach prezydenckich w 2020 roku. W tym roku NSZZ „Solidarność” podpisał porozumienie z Karolem Nawrockim, obywatelskim kandydatem na prezydenta (popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość).
Treść umowy publikujemy tutaj…>>
Czy zostanie ona zrealizowana, czas pokaże.
Małgorzata Kuźma