Widmo bankructwa Jastrzębskiej Spółki Węglowej  

Jastrzębska Spółka Węglowa stoi przed widmem bankructwa. Grozi jej utrata płynności  w marcu 2026 roku. Konieczna jest pilna interwencja rządu.

Jastrzębska Spółka Węglowa to górniczy gigant, który zatrudnia 30 tys. osób. Jako jeden z nielicznych zakładów w Unii Europejskiej produkuje węgiel koksowy. W pierwszym półroczu 2025 r. JSW zanotowała dwa mld zł straty.  

– To jest tak strategiczna spółka z punktu widzenia nie tylko Polski, ale i całego naszego regionu, że nie zbankrutuje, a państwo będzie tutaj aktywne w pomocy – zapewnił 8 października br. minister energii Miłosz Motyka.

Powody strat? Ceny na rynku tego surowca w latach 2022-24 spadły o 30 proc. Jej kondycji zaszkodził też styczniowy pożar w kopalni węgla kamiennego Knurów-Szczygłowice, po którym straty oszacowano na 1,36 mld zł.

Węgiel kamienny jest wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej w 19 państwach Unii Europejskiej; w Polsce, z udziałem na poziomie 40 proc. jest jej największym źródłem w miksie elektroenergetycznym. Wg Eurostatu w pozostałych państwach UE udział węgla kamiennego w produkcji energii nie przekracza 15 proc. Drugie miejsce u nas zajmuje węgiel brunatny z udziałem 26 proc. W Czechach i Bułgarii jego udział wynosi do 40 proc. 

Bezpowrotnie straciliśmy też złoże 40 mln ton węgla zasypując (a nie zalewając jak np. Anglicy w latach 80 i Niemcy – całkiem niedawno) w latach 2017–2018 trzy szyby KWK „Krupiński”.

Ówczesny Minister Energii Krzysztof Tchórzewski powinien – przed wyrażeniem zgody na likwidację kopalni (w grudniu 2016 r.), uwzględniać nie tylko interes JSW, ale również minimalizację wydatków ze środków publicznych oraz brać pod uwagę bezpowrotną utratę dostępu do 40 mln ton węgla energetycznego i koksującego znajdującego się w obszarze górniczym KWK „Krupiński” (vide raport NIK).

Decyzja o likwidacji kopalni została podjęta przez Ministra Energii wbrew stanowisku większości członków powołanej przez niego samego grupy roboczej, reprezentujących stronę społeczną, którzy podważali wiarygodność analiz wskazujących na trwałą nierentowność kopalni oraz wskazywali, że likwidacja oznacza utratę dostępu do „co najmniej 40 mln ton zasobów operatywnych niewydobytego węgla w złożu obszaru Krupiński”.

Decyzję o likwidacji podjęto m.in. ze względu na brak możliwości sfinansowania przez JSW inwestycji w wysokości ok. 204 mln zł, w celu umożliwienia eksploatacji w KWK „Krupiński” węgla koksującego. Tymczasem w wyniku likwidacji KWK, Skarb Państwa   sfinansował likwidację tej kopalni za kwotę co najmniej 542 mln zł, w efekcie czego Polska pozbawiona została dostępu do 40 mln ton złóż węgla energetycznego i koksującego.

Tymczasem wciąż nie jest uchwalona tzw. ustawa górnicza co staje się jednym z najpilniejszych tematów. To ona miałaby uporządkować kwestie restrukturyzacji kopalń i odejść pracowników z odprawami. Jeśli to wnet nie nastąpi to z formalnego punktu widzenia zarząd Węglokoksu Kraj powinien już 1 stycznia 2026 r. złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości. Taki sam obowiązek spoczywałby na zarządzie Polskiej Grupy Górniczej, gdyż spółka nie będzie w stanie zwrócić pieniędzy pożyczonych od PFR i wpłacić środków należnych urzędowi skarbowemu i ZUS-owi.

Czy rząd i parlament zdążą? Projekt nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego określa kształt osłon pracowników likwidowanych kopalń i ma umożliwić kontynuowanie procesu stopniowego wygaszania działalności kopalń węgla kamiennego energetycznego.

Tymczasem nasza kasta polityczna zajmuje się fanaberiami byłego szefa partyjki mającej obecnie 2 proc. poparcia, za to 30 posłów szykujących się do politycznej ucieczki z tonącej łódki, która miała nas przeprawić do roku 2050 (sic!).

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej