Uratować PKP Cargo! Czy sanacja spółki zależnej PKP Cargotabor zmniejszy ryzyko jej upadłości?

24 lipca br. Zarząd PKP Cargo zdecydował o przeprowadzeniu zwolnień grupowych przez zakłady i centralę spółki. Mają one objąć do 30 proc. zatrudnionych, czyli do 4142 pracowników w różnych grupach zawodowych. Firma mogłaby mieć perspektywy rozwoju. Rynek krajowych przewozów kolejowych szacowany jest na 5 miliardów złotych.

O zamiarze przeprowadzenia zwolnień grupowych zarząd PKP Cargo poinformował stronę związkową 3 lipca br. Jako podstawę prawną podał postanowienia ustawy z 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. W kolejnym kroku mają być podpisane porozumienia w sprawie przeprowadzenia zwolnień grupowych albo zostaną wydane ich regulaminy.

Tymczasem spółka zależna od PKP Cargo – PKP Cargotabor 27 lipca br. złożyła wniosek o otwarcie postępowania sanacyjnego oraz o ogłoszenie upadłości. Zarząd PKP Cargo w restrukturyzacji poinformował, że „otrzymał od spółki zależnej PKP Cargotabor Spółka z o.o. informację o złożeniu w dniu 27 lipca 2024 roku przez jej Zarząd wniosku o otwarcie postępowania sanacyjnego, o którym mowa w przepisach ustawy z dnia 15.05.2015 r. Prawo restrukturyzacyjne (…) oraz wniosku o ogłoszenie upadłości PKP Cargotabor do właściwego sądu powszechnego”.

Zdaniem Zarządu PKP Cargotabor postępowanie sanacyjne pozwoli zrealizować cle restrukturyzacji i doprowadzi do przywrócenia Spółce dobrej kondycji ekonomicznej.

Trudno uciec od kontekstu – krajowy przewoźnik powinien grać kluczową rolę w transporcie, gdy wreszcie ruszy budowa CPK, zacznie się odbudowa Ukrainy i wywóz zboża z Ukrainy. Szlaki transportowe wiodą bowiem przez Polskę, a konkurencja jest z Czech, z Niemiec, a nawet z Ukrainy. Ukrainian Railways Cargo Poland, spółka ukraińskich kolei Ukrzaliznycia, uzyskała licencję na przewozy towarowe na terenie Unii Europejskiej. Licencję przyznanł Urząd Transportu Kolejowego w Polsce.

– Kolej trzeba kochać i ją czuć. Nie wystarczy przebrać się w kolejarski mundur. Liczę, że zarządy i rządzący zdobędą się na uratowanie przedsiębiorstwa i calej grupy. Nie wiemy co postanowi rząd wobec naszej „spółki–matki” PKP Cargo, ale nawet rekompensaty za rozwiezienie węgla po kraju w 2022 r.  to będzie tyko zasypanie dziury. Potrzebne są warunki do konkurowania w przewozach, szczególne w perspektywie odbudowy Ukrainy i wywozu zboża. Nie możemy zniknąć z rynku! Przewoźnik krajowy, strategiczny, powinien być kierowany kompetentnie przez ludzi, którzy mają pojęcie i maja na uwadze dobro firmy i naszego państwa – dodaje Andrzej Netkowski, przewodniczący KP NSZZ „Solidarność” w PKP Cargotabor ZNT w Tczewie i Gdyni, pracujący na kolei od 43 lat, w NSZZ „S” od 1980 r. 

– Nie wolno zwijać torów. A tak działo się przez dziesięciolecia. Jeśli Unia Europejska na serio traktuje troskę o klimat to kolej jest bardziej ekologiczna niż transport samochodowy. Rynek jest ogromny. 1 procent wzrostu przewozów oznacza wielomilionowe przychody – zauważa działacz kolejarskiej „S”.

PKP Cargotabor to jedna z największych spółek zajmująca się naprawą, utrzymaniem i modernizacją taboru kolejowego w Europie. Swoją działalność prowadzi w 16 zakładach – sekcjach naprawy taboru m.in. w Gdyni, Toruniu i Tczewie.

Wcześniej – 4 czerwca br. KZ NSZZ „Solidarność” w PKP Cargotabor zaapelowała do premiera Donalda Tuska o interwencję i ratowanie spółki. W piśmie związkowcy napisali, że pracę może stracić 2600 osób.

„Solidarność” ostrzega:

– Zwolnienie 30 proc. ludzi spowoduje niewydolność PKP Cargo. Już teraz, gdy część osób jest na nieświadczeniu pracy, klienci chcą z nami zrywać umowy, ponieważ nie jesteśmy w stanie obsłużyć klienta w sposób taki, jaki się należy. Brakuje maszynistów, brakuje rewidentów, brakuje ustawiaczy. Za chwilę PKP Cargo będzie niewydolne, a obce spółki ukraińskie, niemieckie, czeskie przejmą rynek. My, jako związki zawodowe od samego początku nie zgadzamy się z tą decyzją – komentował Henryk Grymel, przewodniczący Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność” i dodawał, że najpierw powinien być przedstawiony plan restrukturyzacji, odtajniony plan naprawczy.

– Do tego się powinno nałożyć zatrudnienie i wyjdzie, czy jest nadwyżka. Wtedy moglibyśmy jako związki wyjść do ludzi i wytłumaczyć im, że jest taka potrzeba, niestety, że jest przerost zatrudnienia. Ale w tej sytuacji skąd my wiemy, że jak oni zwolnią 30 proc., to za pół roku nie zwolnią kolejnych 10 czy 15 proc.? – dodawał związkowiec.

Związki zawodowe działające w PKP Cargo organizują od kilku dni pikiety pod zakładami Cargo m.in. w Katowicach, w Tarnowskich Górach, we Wrocławiu i w Poznaniu.  

27 czerwca zarząd PKP Cargo złożył w sądzie wniosek dotyczący rozpoczęcia postępowania sanacyjnego. 25 lipca 2024 r. PKP Cargo poinformowała, że Sąd Rejonowy w Warszawie otworzył postępowanie restrukturyzacyjne PKP Cargo. Sąd zgodził się otworzyć postępowanie sanacyjne i zezwolił spółce na wykonywanie zarządu nad całością przedsiębiorstwa w zakresie nieprzekraczającym zakresu zwykłego zarządu. W tej sytuacji uzyskania pozytywnej decyzji sądu o otwarciu postępowania sanacyjnego koszty zwolnień grupowych spółka mogłaby sfinansować ze środków z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Zwalniane osoby miałyby otrzymać tylko odprawy przewidziane w ustawie o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. W zależności od stażu pracy, będzie to równowartość do trzech miesięcznych wynagrodzeń.

P.o. prezesa PKP Cargo (do 25 października br.) dr Marcin Wojewódka (w latach 2016-2017 wiceprezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych) 29 lipca br. w jednej z telewizyjnych stacji komercyjnych przyznał, że nie daje „na dzisiaj gwarancji w sprawie pensji za lipiec w spółce. Robimy wszystko żeby środki się znalazły”. Prezes Wojewódka obarczył winą za trudną sytuację spółki poprzednie jej zarządy, w tym wskazał na ich niegospodarność i zawiadomił prokuraturę.

Zarząd PKP Cargo i działające w spółce związki zawodowe by ratować spółkę zaapelowały do premiera Tuska o wypłatę rekompensaty z tytułu kosztów poniesionych przez PKP Cargo w związku z poleceniem z 2022 r. ówczesnego premiera Morawieckiego przewiezienia 4,5 mln ton węgla kamiennego. Zagrożone były, po eskalacji wojny na Ukrainie, dostawy węgla do gospodarstw domowych i należało sprowadzany do portów surowiec rozwieść po kraju. To zmusiło spółkę do zawieszenia lub zerwania części kontraktów. A to wygenerowało nie tylko brak przychodów ale i kary umowne. PKP Cargo czeka na odpowiedź obecnego rządu.

PKP Cargo poinformowała też 25 lipca br. o liście intencyjnym z prywatną bydgoską Grupą Pesa – producentem pojazdów szynowych (głownie pasażerskich), w sprawie zatrudniania pracowników Cargo: manewrowych, ustawiaczy, prowadzących pojazdy w obrębie bocznicy, elektromonterów i elektryków, mechaników, pracowników serwisu, spawaczy i lakierników. Czas jednak nagli, a Bydgoszcz jest daleko od np. Gdyni.

PKP Cargo, to jeden z największych w Europie kolejowych przewoźników towarowych. Jest spółką notowaną na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. 67 proc. akcji posiadają prywatni akcjonariusze oraz fundusze – zostały sprzedane na GPW w 2011 r. po 70 zł za akcję. 33 proc. akcji ma PKP S.A. Akcje spółki 29 lipca 2015 r. były wyceniane na 82,20 zł, ale 26 lipca br – na max. 19,20 zł. Firma zatrudnia 13,7 tys. pracowników, a ze spółkami zależnymi – 20 tys. osób.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej