Skrajne ubóstwo i klęska inflacji
17 października br. zelektryzowała nas szokująca informacja – smutna skala ubóstwa. Otóż z raportu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu wynika, że w Polsce gwałtownie wzrosła skala ubóstwa, że dwa i pół miliona rodaków żyło w 2023 r. w skrajnej biedzie. Tak skrajnej, że nie starczało im od pierwszego do pierwszego. Nie wystarczało na podstawowe potrzeby, na jedzenie i na ubrania. Rok 2024 najpewniej nie będzie lepszy. Inflacja nadal gości w naszych domach.
W 2023 r. co piętnasty Polak żył w skrajnej biedzie, a niemal połowa społeczeństwa borykała się z różnymi formami wykluczenia.
Dane na koniec 2023 rok pokazują też, że poniżej minimum socjalnego żyło i żyje 17 milionów z nas. Ostatni raz tak smutny poziom był w 2015 r. Głównie przyczyniła się do tego inflacja z lat 2021-23, która nadal nam towarzyszy, tyle, że na poziomie we wrześniu 2024 r., po wyłączeniu cen żywności i energii 4,3 proc. r/d/r. Wskaźnik CPI w analizowanym okresie wyniósł r/d/r 4,9 proc. Nadal płacimy ów „podatek inflacyjny” (inaczej okradanie obywateli z pracy i oszczędności), co prawda już nie 18 proc. jak w 2022 r., ale jednak!
Prof. Ryszard Szarfenberg, współautor raportu Poverty Watch 2024, z Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu podkreśla, że w raporcie przygotowanym przez Europejską Sieć Przeciwdziałania Ubóstwu uderza to, że w ciągu zaledwie jednego roku 2023 liczba osób żyjących poniżej minimum egzystencji wzrosła o 47 procent.
Tak marnie było ostatnio dziewięć lat temu. Pierwsze sukcesy programów prodemograficznych (de facto socjalnych) realizowanych od 2016 r. zostały niemal zniweczone.
Jak to możliwe? Skoro było od 2016 r. 500, a od 2024 r. jest 800 plus? Przecież poprzedni rząd przez lata chwalił się, jak bardzo poprawił sytuację najuboższych. Odpowiedź wydaje się oczywista: te transfery socjalne zostały zjedzone przez inflację. Fakt, że przyszły kataklizmy, na które rządzący nie mieli wpływu, jak pandemia COVID-19 od marca 2020 r. i narzucone lockdown oraz światowe załamanie gospodarcze, eskalacja wojny na Ukrainie do 24 lutego 2022 r. i niemal ogólnoświatowa inflacja. Co z zasiłkami socjalnymi dla ubogich rodzin? Od 2016 roku są one zamrożone.
O przyznawaniu pomocy społecznej decydują kryteria dochodowe. A te są niższe niż granica ubóstwa skrajnego (sic!).
– Jak byłbym w ubóstwie skrajnym, to powiedzieliby mi: ale pan ma za wysoki dochód – zwraca uwagę na ten absurd prof. Szarfenberg.
Pod presją danych z ław rządowych wychodzą zapewnienia, że kryteria zmieniają się od przyszłego roku i w zakresie osób samodzielnie funkcjonujących będą podwyższone o 30 procent, a w rodzinie o 37 procent. Mają też wzrosnąć świadczenia społeczne. Na razie nadal nie ma waloryzacji świadczenia 800 plus (nie było i rewaloryzacji 500 plus i z czasem świadczenie było warte porównują 2016 do 2023 r. ok. 300 plus) i zasiłków rodzinnych osłabi ochronę rodzin przed ubóstwem – mówi prof. Ryszard Szarfenberg z Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu.
W 2023 r. znacznie wzrosło ubóstwo skrajne dzieci z 5,7 proc. do 7,6 proc. To oznacza, że 522 tys. dzieci żyło poniżej minimalnej granicy egzystencji. Ubóstwo skrajne wzrosło także wśród seniorów – z 3,9 proc. w 2022 r. do 5,7 proc. w 2023 r.
Uwaga, skrajne ubóstwo występuje, gdy wydatki gospodarstwa domowego są niższe od minimum egzystencji. W 2023 roku oszacowano je na 913 zł dla samotnej osoby i 2465 zł dla rodziny czteroosobowej (z dwójką dzieci). Życie w takiej dramatycznej sytuacji dłużej niż dwa miesiące zagraża zdrowiu fizycznemu. W przypadku ubogich rodzin wzrost cen żywności i opłat za prąd jest bardzo trudny do udźwignięcia.
Kryterium dochodowe uprawniające do zasiłku rodzinnego i specjalnego zasiłku opiekuńczego wynosi 674 zł, a gdy członkiem rodziny jest dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności – 764 zł.
Pesymistyczny scenariusz zakłada dalszy wzrost ubóstwa skrajnego. Liczymy zatem na spadek inflacji, wzrost gospodarczy i pojawienie się zrewaloryzowanych świadczeń rodzinnych.