Rocznicowe obchody Sierpnia ’80: wspomnienie tych, którzy 40 lat temu oddali życie za „Solidarność”

Podczas tegorocznych obchodów 42 rocznicy strajków z 1980 roku oraz powstania NSZZ „Solidarność” w wystąpieniach premiera Mateusza Morawieckiego, związkowych liderów Piotra Dudy i Krzysztofa Dośli oraz prezesa IPN dr. Karola Nawrockiego przewijała się inna – tragiczna, data. 31 sierpnia 1982 r., w drugą rocznice podpisania Porozumienia gdańskiego, w dziewiątym miesiącu stanu wojennego, ludzie wyszli na ulice, aby zamanifestować poparcie dla „Solidarności”. Szczególnie dramatyczny przebieg miały zajścia w Lubinie, w którym od kul milicjantów zginęło trzech demonstrantów.

Ludzie nie pogodzili się z tym, że ustawami „Solidarność” została zdelegalizowana. Mieli „Solidarność” w sercach. Dlatego data 31 sierpnia 1982 roku jest tak ważna dla solidarnościowego etosu.

Po uroczystości w Sali BHP, połączonej z wręczeniem stypendiów Funduszu Stypendialnego NSZZ „Solidarność” odbyły się uroczystości pod Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej i odprawiona została uroczysta msza św. w bazylice św. Brygidy.

– Już w czasie czarnej nocy stanu wojennego na ulice wielu miast Polski na wezwanie „Solidarności” wyszli Polacy. Wyszli szczególnie tłumnie, wyszli, żeby zamanifestować tę pierwszą, trwającą w czasie stanu wojennego rocznicę tych wielkich dni nadziei i chwały. Władza komunistyczna postanowiła się z tymi marzeniami, z tą pamięcią, bezwzględnie rozprawić. Szczególnie krwawa rozprawa miała miejsce na moim rodzinnym Dolnym Śląsku podczas wielkiej demonstracji w Lubinie – demonstracji, podczas której władza zdecydowała się użyć broni przeciwko narodowi. Zginęli wtedy nasi bohaterowie „Solidarności” – Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak – cześć ich pamięci – mówił w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki.

Według danych MSW do demonstracji doszło w 66 miejscowościach. Wzięło w nich udział nie mniej niż 118 tysięcy osób. Zagłębie Miedziowe posiadało silnie rozwinięte struktury NSZZ „Solidarność”.
Z apelem o zorganizowanie manifestacji w drugą rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich zwróciła się pod koniec lipca 1982 r. Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność”. Manifestacje miały mieć charakter pokojowy i przebiegać pod hasłem „przywrócenia działalności NSZZ „Solidarność”, uwolnienia internowanych, aresztowanych i skazanych, zawarcia porozumienia narodowego”.
Demonstracje z 31 sierpnia 1982 roku były jednymi z największych antyreżimowych manifestacji ulicznych za czasów tzw. władzy ludowej (większymi od tych z 1 maja 1982 r.). Polacy postanowili pokazać wolę oporu i niezgodę na łamanie praw człowieka. Ludowa władza z kolei postanowiła zamanifestować swą brutalną siłę. Manifestacje przerodziły się w zażarte starcia. Największe demonstracje miały miejsce w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Nowej Hucie oraz na Górnym Śląsku i właśnie w Zagłębiu Miedziowym.
Władze stanu wojennego zmobilizowały kompanie ZOMO, kilka kompanii manewrowych wojska, partyjny aktyw, MO i ORMO. 25 sierpnia gen. Kiszczak w telewizyjnym wystąpieniu ostrzegł organizatorów manifestacji, że nie minie ich kara.
Niestety, zginęło tego dnia sześć osób. Brutalne działania milicji podczas rozpędzania demonstracji 31 sierpnia 1982 r. stały się przyczyną śmierci Piotra Sadowskiego (lat 32) w Gdańsku, Kazimierza Michalczyka (27 lat) we Wrocławiu i Stanisława Raka w Kielcach (lat 35).
W Lubinie śmierć dosięgła 28-letniego Michała Adamowicza (elektryka z Zakładów Górniczych w Lubinie, osierocił dwoje dzieci, zmarł 5 września 1982 w szpitalu), 26-letniego Mieczysława Poźniaka (robotnika w „Elektromontażu” w Lubinie, kawalera) i 32-letniego Andrzeja Trajkowskiego (mechanika z Wrocławskiego Przedsiębiorstwa Instalacji Przemysłowych, osierocił czworo dzieci).

Zostali ranni w wyniku ran postrzałowych: Henryk Huzarewicz, Ireneusz Lao, Kazimierz Rusin, Ryszard Stefanowicz, Edward Wertka, Brygida Wieczorek, Andrzej Dudziak, Szymon Stafiniak, Ryszard Tereszkiewicz, Mirosław Kwiatkowski i Mieczysław Chmielewski.

Użycie broni nie zakończyło manifestacji w Lubinie. Ludzie (głównie młodzi) wyszli na ulice ponownie 1 września, a starcia z milicją zakończyły się po północy, czyli już 2 września 1982 r.

Jak przebiegał dramat? 31 sierpnia 1982 roku po godzinie 14.00, kiedy w kopalniach pracę zakończyli górnicy pierwszej zmiany, w centrum miasta zaczęły się pojawiać grupy mieszkańców. O 15.00 pracę zakończyli pracownicy innych zakładów pracy i na pl. Wolności naprzeciwko Ratusza zaczęli gromadzić się ludzie. Przed ratuszem stała kompania (80 funkcjonariuszy) Nieetatowych Oddziałów Milicji Obywatelskiej (oddział zwarty uzupełniający ZOMO) wsparta przez kilkunastu z ROMO i ORMO.
W chwili rozpoczęcia manifestacji na miejscu przebywało ponad tysiąc osób, w tym kobiety i dzieci.
Na ulicy Stanisław Śnieg i Jan Madej ułożyli krzyż z kwiatów. Odśpiewano hymn narodowy, „Rotę” i „Boże coś Polskę”.
Milicjanci obrzucili tłum granatami z gazem łzawiącym. Na pl. Wolności wjechały dwie ciężarówki z plutonem ZOMO ściągniętym z Legnicy. Nadjechała też milicyjna nysa, z którego przez głośniki wzywano do rozejścia się.
W tej sytuacji ludzie zaczęli się rozchodzić. Potem wypadki przybrały nieoczekiwanie tragiczny bieg.
Relacje mieszkańców miasta świadczą, że funkcjonariusze MO strzelali pociskami z gazem łzawiącym, petardami oraz z ostrej amunicji do ludzi idących ulicami, stojących na przystankach autobusowych, w oknach i balkonach. Działania te miały sterroryzować lubinian. W niektórych punktach miasta mieszkańcy zbudowali prowizoryczne barykady.
– O 16.35 otrzymałem postrzał w okolicy plebanii. Strzał padł z grupy milicjantów usiłujących rozpędzić tłum z odległości chyba 200-250 metrów. Przecież z takiej odległości kamieniem trudno dorzucić – relacjonował 29-letni stolarz Ireneusz Lao.
Edward Wertka, uczestnik demonstracji, wspominał:
„Ruszyły z rynku dwie nyski. Z dachu wyglądał jeden, dwóch z otwartych bocznych drzwi, jeden z okienka koło kierownicy. Przejechali koło nas i nic. Zawrócili. Puścili serię w stronę ludzi stojących w zagłębieniu koło wzgórza zamkowego. Ludzie koło mnie na ten widok krzyczą: Gestapo! Gestapo! Znów strzały, najpierw petardy i gazy, potem seria. Zaczęliśmy uciekać. Ja w stronę dużej, grubej lipy. Zrobiłem dwa-trzy kroki, poczułem ból w łopatce. Dostałem w prawe ramię. Od tyłu. W czasie ucieczki. Należę do „Solidarności”. Pomyślałem – pójdę, zaśpiewam, to mnie najwyżej zaaresztują. Zapłacę kolegium. Nie myślałem jednak, że będą do mnie strzelali”.
17-letnia Brygida Wieczorek:
„Idąc Al. Niepodległości koło kiosku Ruchu, zostałam postrzelona przez funkcjonariuszy MO przejeżdżających Nysą. W moim pobliżu nie było nikogo. Zrobiłam jeszcze parę kroków i upadłam”.
Wojewoda legnicki tłumaczył potem, że „jedna z grup MO została otoczona i zaatakowana kamieniami i butelkami z benzyną. Wobec bezpośredniego zagrożenia życia funkcjonariuszy – użyto broni”. Podobna była też wersja MSW z „Informacji Dziennej MSW” z 1 września 1982 r.: „Lubin – w centrum miasta agresywny tłum obrzucił funkcjonariuszy MO butelkami z benzyną i kamieniami. W toku działań jeden z pododdziałów MO został otoczony i odcięty od pozostałych sił”.
Fakty były jednak inne. Milicjanci poruszający się po Lubinie samochodami strzelali w różnych punktach miasta. Dlaczego? Być może z zemsty i chęci zastraszenia.
W ciągu trzech dni demonstracji w Lubinie zatrzymano 250 osób.

Nie udało się ustalić nazwisk milicjantów odpowiedzialnych za śmierć Adamowicza, Poźniaka i Trajkowskiego. Co prawda w ramach wszczętego jeszcze 31 sierpnia 1982 r. śledztwa w sprawie śmierci dwóch osób prokurator Wojskowej Prokuratury Garnizonowej we Wrocławiu nakazał zabezpieczenie broni milicjantów interweniujących w Lubinie, ale gen. Czesław Kiszczak nakazał broń zwrócić z depozytu, a następnie trafiła ona do Algierii.

Skazani zostali w procesie trwającym od 1992 r. do 2004 r.: Bogdan Garus, zastępca komendanta wojewódzkiego MO w Legnicy (na rok i 3 miesiące) i Tadeusz Jarocki, dowódca plutonu ZOMO (na 2,5 roku) oraz Jan Maj, zastępca komendanta miejskiego MO w Lubinie, (skazany na 3,5 roku więzienia). Prezes IPN Karol Nawrocki w gdańskiej Sali BHP poinformował, że IPN, a dokładnie Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wznowiła śledztwo w sprawie „Zbrodni lubińskiej”.

ASG

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej