Przez pandemię marynarze nie mogą wrócić do domu
Impas spowodowany pandemią wpłynął negatywnie na sytuację marynarzy na całym świecie. Problemem jest między innymi podmiana załóg – setki marynarzy miesiącami przebywa na statkach, nie mogąc wrócić do domu. O tym w audycji „Głos pracownika” na antenie Radia Gdańsk mówił Andrzej Kościk, przewodniczący Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ „Solidarność”.
– Problem jest znany od wielu miesięcy. Dlatego wszystkie organizacje międzynarodowe wzywają rządy do uznania marynarzy za kluczowych pracowników. W czasie kryzysu należy dołożyć wszelkich starań, żeby umożliwić marynarzom zakończenie pracy zgodnie z ich indywidualnymi kontraktami, zapewnić im odpoczynek i możliwość powrotu do domu – wyjaśniał na antenie Andrzej Kościk.
Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że każdy ma „limit” swojej odporności psychicznej.
– Jeśli czas pracy zostanie przekroczony, może dojść do nieprzewidzianych sytuacji: awarii, pomyłek, a to grozi katastrofą morską – alarmuje przewodniczący. – Wszyscy musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jesteśmy krajem morskim, który ma kilkaset kilometrów dostępu do morza. Armatorzy zatrudniają kilka tysięcy polskich marynarzy i to wymaga od nas zrozumienia i dołożenia wszelkich starań, by pomóc marynarzom. Oni transportują dla nas teraz leki, szczepionki, artykuły medyczne – dodaje.
Pewną nadzieję na polepszenie losu marynarzy daje tzw. Deklaracja Neptuna. Podpisało ją ponad 300 liderów branży morskiej i praw człowieka. To globalne zobowiązanie ma zakończyć kryzys związany ze zmianą załogi.
– Podpisali ją armatorzy statków, czarterujący, inwestorzy, organizacje pozarządowe, grupy branżowe, które zdecydowały, że razem z rządami trzeba podjąć maksymalne działanie umożliwiające pomoc. To deklaracja mówiąca o tym, że nieuczciwi armatorzy muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, również finansowej, gdy zakazują podmiany załogi – tumaczy Andrzej Kościk.