Propozycja na weekend: Borcz – imponujący folwark
Jadąc z Gdańska do Kościerzyny przez Żukowo, kiedy minie się Babi Dół i otaczający go las, dociera się do położonej niemal na zakręcie drogi miejscowości Borcz, po kaszubsku Bórcz. Ci, którzy nie są zainteresowani wizytą w hotelu czy restauracji, prawie nie zauważają tej wioski. Warto jednak choć na chwilę zwolnić i wjechać na dziedziniec zespołu dworsko-parkowego, a raczej dworsko-folwarcznego, gdyż oprócz niewielkiego dworu zachowały się tam okazałe zabudowania gospodarcze. Jest spichlerz, obora, chlewnia, a nawet gorzelnia, wszystko odnowione i zaadaptowane na inne niż pierwotnie potrzeby.
W XIII wieku, a dokładnie w latach 1241–1282, kilkanaście wsi położonych w dolinie Raduni, w tym Borcz (a raczej Borzce – bo taka była pierwotna nazwa wsi), należało do biskupa kujawsko-pomorskiego o imieniu Michał (niektórzy podają, że pontyfikat Michała trwał do roku 1252 albo do 1256). Ponoć był to pierwszy Polak na tej katedrze. To właśnie jemu owe dobra znad Raduni przekazał Sambor II, książę lubiszewsko-tczewski. Nie wiadomo, dlaczego, ale pod koniec XIII wieku Borcz stał się wsią rycerską i był gniazdem rodowym Borskich, ponoć o przydomku Borek.
W XV wieku osiem włók chełmińskich (1 włóka chełmińska to 17,955 ha) z okolic Borcza znalazło się w posiadaniu klasztoru Kartuzów. Zapewne zakonnicy kupili je od Borskich, gdyż brakuje informacji o przekazaniu tych terenów zakonowi. Kartuzi prowadzili tam dochodowe owczarnie. Z klasztornych inwentarzy sporządzanych około połowy XVII wieku wiadomo, że w owych owczarniach znajdowało się 600 sztuk zwierząt. Ziemia musiała być atrakcyjna, bowiem przez lata, aż do 1701 roku, toczyły się o nią spory. Z kolejnych dokumentów wynika, że spór o ziemię wygrał Jan Jerzy Przebendowski, kasztelan chełmiński, gdyż po jego śmierci w 1729 roku majątek odziedziczyła jego córka Dorothea Henrietta Przebendowska- Bielińska. W 1748 roku majątek przejął jej syn Piotr Jerzy Przebendowski, wojewoda malborski i starosta pucki.
Potem właścicielami Borcza była rodzina Grabowskich. W 1787 roku Adam Goetzendorf-Grabowski sprzedał majątek Georgowi Marcusowi Helsensteinowi. W 1891 roku majątek kupił Fridrich Hoene z Leźna, który niemal natychmiast przystąpił do remontu i modernizacji dworu. Założył też park oraz wybudował dom dla Oskara Arke, zarządcy majątku, a w 1897 roku postawił gorzelnię. Po jego śmieci w 1903 roku majątek odziedziczył syn Georg Hoene. Za rządów Georga w 1911 roku dwór doszczętnie spłonął. Odbudowano go w nowym miejscu. I to ten dwór, istniejący do dzisiaj, wraz z parkiem i zabudowaniami gospodarczymi odziedziczył w 1920 roku Albert Hoene, który specjalizował się w hodowli bydła, owiec oraz trzody chlewnej. Gospodarzył do 1944 roku, po czym wyjechał do Niemiec. Całość przejął Skarb Państwa, ale tylko fragment gospodarstwa wraz z zabudowaniami znalazł się we władaniu kartuskiego PGR-u. W 1999 roku, już po transformacji gospodarczej, majątek kupił nieżyjący dzisiaj Krzysztof Mielewczyk, jeden z najbogatszych biznesmenów województwa pomorskiego i mąż Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, polskiej polityk, obecnie prezes Polskich Linii Oceanicznych.
Warto też dodać, że podczas II wojny światowej zarządcą majątku Hoenów był Albert Höhne, wywodzący się z rodziny gdańskich patrycjuszy z ulicy Piwnej, który często wstawiał się u władz niemieckich za aresztowanymi i wytypowanymi do deportacji Polakami. Znany był też z otaczania ochroną miejsc kultu religijnego.
Prawie niezauważalny, otoczony drzewami, dwór parterowo-piętrowy pierwotnie był szachulcowy (szachulec zachowano w górnej partii szczytów), wzniesiony na kamiennej podmurówce. Obecnie jest tynkowany, kryty mansardowym dachem ceramicznym. Został zaadaptowany na nowoczesne, a jednocześnie stylowe pokoje hotelowe. Przedwojenni właściciele majątku nie mieszkali na stałe w dworze, gdyż siedziba ich rodu znajdowała się w Leźnie. Nieopodal tego niepozornego dworu znajduje się piękny, okazały, trzykondygnacyjny, kamienno-ceglany spichlerz wzniesiony na planie prostokąta, przykryty dwuspadowym dachem. Warto zajrzeć do jego wnętrza, gdyż zaadaptowano je w sposób nietypowy na potrzeby restauracyjne, tworząc specyficzną atmosferę. Funkcjonuje tam też browar, przeniesiony z Gdańska w 2020 roku.
Wokół dworu znajduje się spory park z przełomu XIX i XX wieku. Rośnie w nim kilkanaście starych drzew i nawet jest staw. Przechadzając się po terenach folwarcznych, warto zwrócić uwagę na pięknie odnowione budynki gospodarcze zbudowane z miejscowego kamienia i cegły.
Tekst i zdjęcia Maria Giedz