Pocztowcy tracą cierpliwość

12 października br. odbędzie się spotkanie ostatniej szansy związkowców z NSZZ „S” z zarządem Poczty Polskiej. Jeśli nie zakończy się ono podpisaniem porozumienia na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie i przed gmachem KPRM na Al. Ujazdowskich stanie miasteczko protestu.

– Na 18 października zaplanowaliśmy pikietę przed siedzibą PiS na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. To dopiero początek. Potem planujemy rozbicie pocztowego miasteczka pod kancelarią Rady Ministrów. 12 października odbędzie się spotkanie ostatniej szansy. Jeśli nie zakończy się ono podpisaniem porozumienia kończącego spór zbiorowy, to wówczas rozpoczynamy naszą akcję – mówi Bogumił Nowicki, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej , w rozmowie z Tysolem.

Pocztowcy w 2019 roku wystąpili z postulatem podwyższenia wynagrodzeń o 500 zł brutto dla osób objętych układem zbiorowym pracy. Negocjacje nie przyniosły pozytywnego rozwiązania.  

– Nosiliśmy się więc z myślą skierowania całego problemu do arbitrażu. Planowaliśmy rozpocząć go w marcu 2020 roku. Jednak wówczas pojawiła się pandemia. Dlatego uznaliśmy, że może trzeba dać pracodawcy czas na zastanowienie się. W międzyczasie zmienił się zarząd Poczty Polskiej i cały układ właścicielski. Teraz mamy jednego właściciela i jest nim Ministerstwo Aktywów Państwowych, którego przedstawicielem jest pan Jacek Sasin, natomiast opiekunem, któremu powierzono Pocztę jest minister Andrzej Śliwka. Wydaje się, że akurat oni obydwaj wiedzą nad czym trzeba pracować. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli chodzi o rozmowy z Zarządem, to uznaliśmy, że wszystkie procedury zostały wykonane już wcześniej, więc pozostaje nam tylko zrobienie referendum strajkowego. Doszliśmy już bowiem do absurdalnej sytuacji, że około 70 proc. pracowników Poczty Polskiej zarabia najniższą krajową. Prezes zarządu, podczas rozmów przyznaje nam rację, natomiast pieniędzy na podwyżki i tak od władzy nie ma – mówi związkowy lider i dalej odsłania kulisy decyzji o pocztowym „miasteczku”:

– Chcemy, żeby nasz protest wybrzmiał medialnie, dlatego planujemy zrobić pikietę przed siedzibą człowieka, który ma moc sprawczą. Myślę, że taką osobą jest Jarosław Kaczyński. Na 18 października zaplanowaliśmy więc protest przed siedzibą PiS na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. I mimo wszystko miałbym nadzieje na to, że nie będzie musiało dojść do naszego happeningu. My bowiem nie protestujemy przeciwko rządowi, nie chcemy jego odwołania – tłumaczy Nowicki na łamach Tysola.

Fot. tysol.pl

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej