Ostatnia szychta 1981. Wigilia na poziomie „600”

Wyjeżdżajcie już chłopcy od „Piasta”,
Pora, chłopcy, opuścić tę dziurę.
Baby płaczą, upiekły Wam ciasta,
Złota klatka wyniesie Was w górę.

Wyjeżdżajcie, już szychta skończona,
Pielęgniarki i lekarz są w szatni.
Porozwożą Was suki po domach,
Mają wszystkich. Wasz szyb jest ostatni.

Pan pułkownik wyciągnie sam rękę,
Gdzieś w kantorku bulgoce już czajnik.
Żona z „Wujka” ma czarną sukienkę,
A poza tym — jest wreszcie normalnie.

Śpijcie w domu spokojnie do rana,
Bo zapłacą Wam — cóż się targować?
Jutro druga na dół zjedzie zmiana;
Trza fedrować, fedrować, fedrować!

Tylko dwunastka nie wróci górników:
Czterech zniknie, trzech stanie przed sądem,
Trzech wieczorem oplują w Dzienniku,
Dwaj nie są stąd, a reszta jest z rządem.
(…)

Ballada w wykonaniu Jana Krzysztofa Kelusa; słowa: Jan „Jaśko” Zazula (Jakub Broniec), fizyk, alpinista, zginął w 1997 r. podczas wspinaczki na Mont Blanc

Górnicy z Kopalni „Piast” 14 grudnia 1981 roku nie wyjechali na powierzchnię. Rozpoczęli podziemny dramatyczny protest przeciwko stanowi wojennemu. Wytrwali do 28 grudnia 1981 roku, dwa tygodnie – 600 metrów pod ziemią. Pod ziemią strajkowali też górnicy kopani „Ziemowit” od 15 grudnia 1981 r. Wyjechali na powierzchnię w Wigilię – 24 grudnia 1981 r.

Wyjątkowo silny opór przeciwko rygorom stanu wojennego napotkał reżim WRON na Górnym Śląsku. Milicja użyła broni palnej pacyfikując strajki w KWK „Wujek” i KWK „Manifest Lipcowy”. W smutną Wigilię Bożego Narodzenia 1981 roku KWK „Piast” był ostatnim strajkującym w kraju zakładem pracy.

Górnicy z „Piasta” zastrajkowali tak, jak ich koledzy w 25 innych śląskich kopalniach, przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Zdecydowali się na krok desperacki – na strajk na poziomie „650”, czyli ponad pół kilometra pod powierzchnią ziemi. Iskrą buntu była podana na porannej zmianie w poniedziałek 14 grudnia informacja, że Eugeniusz Szelągowski, wiceprzewodniczący NSZZ „S” w kopalni Piast, został zatrzymany przez milicję, a związkowi liderzy „Solidarności” w Przedsiębiorstwie Robót Górniczych Mysłowice zostali internowani.

Strajki na „Piaście” w Bieruniu i na „Ziemowicie” charakteryzował upór, determinacja i niebywała dyscyplina. Pod ziemią w obu kopalniach zostało przez pierwsze dni stanu wojennego blisko cztery tysiące górników. Do końca wytrwał co trzeci.

fot.: Katowice, KWK Wujek, 16 grudnia 1981 r. i KWK Piast wystawa w 37 rocznicę strajku;

We wspomnieniach przewijają się przejmujące obrazy Wigilii pod ziemią, przy górniczych lampach. Na prowizorycznych „stołach”: chleb, woda i jabłka. Górnicy łamali się opłatkami, dostarczonymi przez księży.

Strajkujący nie mieli wieści o tym, co dzieje się na górze, jaki jest los ich rodzin. Był lęk, że kopalnie mogą zostać zalane. Jednak strajk trwał. Windami na dół przetransportowano w pierwszych dniach strajku koce i kurtki oraz grochówkę z kopalnianych stołówek. Z czasem ta droga kontaktu z powierzchnią została odcięta. Strajkiem na „Piaście” kierował Zbigniew Bogacz.

W pierwszym tygodniu strajku do strajkujących zjechało kilku księży z komunią św. a w Wigilię zjechał do nich na dół ks. bp Janusz Zimniak, by obejść korytarze i wyrobiska, gdzie strajkowała brać górnicza.

W czasie świąt Bożego Narodzenia były próby złamania woli strajkujących. Pokazywane były w reżimowej TVP i w ówczesnych kronikach filmowych wyświetlanych w kinach, zdjęcia filmowe płaczących kobiet, żon i matek strajkujących górników, stojących na tle kopalnianych szybów, apelujących przez kopalniane mikrofony i telefony o wyjazd „z gruby” na powierzchnię. Kontrolowane przez reżim radio i telewizja oraz koncesjonowana prasa przekonywały, że strajk trwa tylko dlatego, że grupka „solidarnościowych ekstremistów” zmusza górników do pozostawania na dole.

Po drugiej strony barykady byli: dyrektor kopalni „Ziemowit” Antoni Piszczek i komisarz WP płk Jerzy Szewełło. Byli po przeciwnej stronie, ale zachowywali się godziwie. Poza zakładami pracy jednak zastraszano rodziny strajkujących, nachodząc w domach, w mieszkaniach w familokach, przekonując by namawiali górników do powrotu na powierzchnię.

Ostatecznie wyjechali. Ostatni strajkujący górnik wyszedł z korytarzy kopalni w poniedziałek 28 grudnia 1981 r., po dwóch tygodniach spędzonych pod ziemią.

Górnicy z „Piasta” wyjechali na powierzchnię, wyjeżdżając śpiewali hymn. Pomodlili się przed ołtarzem św. Barbary, patronki górników.

Wielu z wracających do domów było spisywanych przez MO i SB. Stu górnikom nie pozwolono na powrót do pracy.  11 internowano, a 7 aresztowano. Prokurator wojskowy żądał dla nich od 10 lat do 15 lat więzienia. Ale – co było  niespodziewane w stanie wojennym – oskarżeni zostali uniewinnieni przez sąd wojskowy. Sąd umorzył wobec wszystkich postępowanie karne. Jednak aresztowani z aresztu trafili do ośrodków internowania.

Strajk grudniowy z 1981 roku stał się elementem śląskiego etosu.

Opór wobec stanu wojennego na Górnym Śląsku był on szczególnie silny. Dlaczego, skoro w latach 70. Górny Śląsk był pod szczególną pieczą szefów PZPR?

W propagandzie sukcesu PRL z lat 70 Górny Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie były przedstawiane jako region murem stojący za „władzą ludową” i ówczesnym I sekretarzem KC PZPR Edwardem Gierkiem, który kierował przed 1970 r. KW PZPR w Katowicach. Odróżniał się i prowadził łagodniejszą politykę niż komunistyczni satrapowie w innych demoludach, przybył z Belgii, mówił po francusku i miał ambicje – do czasu tolerowane przez resztę „towarzyszy” i Kreml. Media przekonywały, że województwo katowickie dynamicznie się rozwija i jest dobrym miejscem do życia dla Ślązaków i przybyszów z innych regionów.

Rzeczywistość była jednak odmienna od tej kreowanej. Górny Śląsk to też zapaść ekologiczna, trudne warunki pracy, kolejki przed sklepami na otwieranych z pompą nowych osiedlach. Rosła frustracja, kiełkował bunt ludzi ciężkiej pracy: górników i hutników.

W Katowicach Kazimierz Świtoń powołał w lutym 1978 r. pierwszy w Kraju komitet Wolnych Związków Zawodowych. Od 28 sierpnia do połowy września 1980 r. przez Górny Śląsk i Zagłębie przetoczyła się potężna fala strajków. Powstanie NSZZ „Solidarność” poprzedziły wrześniowe porozumienia w Jastrzębiu-Zdroju (3 września 1980 r.) i głównie to podpisane z władzą w Hucie Katowice (w Dąbrowie Górniczej) z 11 września 1980 r.

Wojciech Jaruzelski, rozmawiając krótko przed wprowadzeniem stanu wojennego z sowieckim marszałkiem Wiktorem Kulikowem, głównodowodzącym Wojskami Państw Stron Układu Warszawskiego, mówił o swych obawach wobec spodziewanego twardego oporu na Górnym Śląsku.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej