Ostatni strajk na Wybrzeżu – Port Gdański 1981

19 grudnia 1981 roku milicja i wojsko „odblokowały” (jak to określano w reżimowej nomenklaturze) Zakłady Rafineryjne w Gdańsku. 19 i 20 grudnia 1981 r. złamano strajk w Porcie Gdańskim (dla zastraszenia dokerów użyto kutra rakietowego i kutrów torpedowych Marynarki Wojennej). Port był najdłużej strajkującym zakładem Wybrzeża.

Port Gdański był zakładem newralgicznym z racji charakteru swej pracy. Został zmilitaryzowany. W nocy z 13 na 14 grudnia, po godz. 0.30 nastąpił szturm kilku kompanii ZOMO (250 milicjantów), wspieranych przez pluton komandosów na Rejon I Portu Gdańskiego. Mimo to strajk w porcie nie został złamany. Członkowie Prezydium KK NSZZ „S” oraz portowej „Solidarności”, których nie udało się zatrzymać, m.in. Stanisław Jarosz, Czesław Nowak, Marian Świtek, Antoni Grabarczyk i Andrzej Michałowski, postanowili kontynuować strajk w innych rejonach Portu Gdańskiego.

– Podstawą do tak długiego oporu było świadome przygotowanie do strajku. W listopadzie 1981 nad wjazdem umieściliśmy hasło „Obronimy Solidarność. Obronimy zdobycze Sierpnia”. Wiedzieliśmy, że co się szykuje. Po wprowadzeniu stanu wojennego nie było problemu z zatrzymaniem portowców. To była siła, od strajku dokerów w 1946 roku. Po zamordowaniu górników w KWK „Wujek” zrobiliśmy mały ołtarz, ze zdjęciem papieża, kirem na biało-czerwonej fladze. Był na nas nacisk. Kierownicy rejonów mówili, że owoce na święta stoją na Nabrzeżu Oliwskim, że utknęły węglarki z węglem. Ale nie podjęliśmy pracy. Było pytanie od nas do kolegów, czy chcą wrócić do pracy, gdy zastrzelili górników. Chcieli strajkować. Zakład był zmilitaryzowany. Po zdławieniu strajku trafiliśmy więc pod Sąd Marynarki Wojennej. Nie od razu, bo komitet strajkowy Rejonu I z ul. Wiślnej ukrył się, m.in. Andrzej Michałowski, w kominie holownika. Od razu przystąpiliśmy do zbierania pieniędzy dla ukrywających się i ich rodzin. Pamiętam 29 grudnia było to już 41 600 zł z naszej pracowniczej samopomocy. Komisarz wojskowy w stopniu komandora mocno dopytywał, że to jest akcja związkowa. W końcu powiedział, że moje nazwisko w porcie słyszy ostatni raz i 6 lutego 1982 roku zostałem aresztowany. W akcie oskarżenia napisano, że Nowak „umiejętnie grał na uczuciach robotników”. Chyba tak, bo akcja pomocy była przez portowców prowadzona do przemian ustrojowych. W 1988 roku działaliśmy już praktycznie jawnie. Zachowała się cała dokumentacja wpłat (nazwiska wpłacających były zaszyfrowane). Opowiadam o tym z satysfakcją, ale wtedy, w grudniu, nie było wesoło, na Rejon I przypłynął kuter rakietowy, bo stał w portowym kanale statek PLO „Kruszwica”, drobnicowiec, załadowany bronią na eksport do Afryki północnej – relacjonuje Czesław Nowak, portowiec, skazany na karę 4 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, warunkowo zwolniony z więzienia w 1983 roku, prezes Stowarzyszenia Godność.

Szczególne napięcie portowcy odczuwali po pacyfikacja Stoczni Gdańskiej im. Lenina 16 grudnia.

W Gdyni strajkował do 18 grudnia, do godz. 14, „Transbud” w Redłowie (wspomnienie ze strajku publikujemy w grudniowym Magazynie Solidarność z 2021 roku) nim baza nie została zdobyta przez MO. Do 17 grudnia 1981 r. kilkaset osób strajkowało w bazach Przedsiębiorstwa Transportowo-Sprzętowego Budownictwa „Transbud”: nr 3 w Redłowie i nr 4 w Chyloni, „Energomontażu”, Biurze Projektów i Łączności oraz Kombinacie Budowlanym – Fabryce Domów.

Wcześniej na terenie Gdyni władze skierowały przeciwko ok. 4 tys. strajkującym stoczniowcom ze Stoczni im. Komuny Paryskiej pułk manewrowy MO (346 funkcjonariuszy), wspierany przez 220 milicjantów z kompanii I, III, VIII i IX Szkoły Podoficerskiej MO w Słupsku oraz 2 grupy pancerne z 8 Dywizji Zmechanizowanej. 15 grudnia o godz. 4.20 rozpoczął się szturm i milicja zajęła kluczowe obiekty w stoczni. Przed godz. 7 wojsko przejęło kontrolę nad stocznią.
W Gdańsku od 13 grudnia trwały spontaniczne manifestacje, które przerodziły się 17 grudnia 1981 r. w uliczne walki z milicją. Od rana w centrum Gdańska, nieopodal Dworca Głównego PKP, dochodziło do pierwszych wystąpień. Po południu manifestanci przenieśli się w stronę Bramy Wyżynnej. Wybuchły walki na Hucisku. Według raportów władz na ulicach Gdańska zebrało się tego dnia ok. 22 tysięcy ludzi. Ściągnięto wsparcie – jednostki ZOMO ze Szczytna oraz „słuchaczy” szkoły milicyjnej ze Słupska. Walki uliczne trwały tego dnia  do  godz. 20. Według danych oficjalnych, ranne zostały 324 osoby (w tym cztery ok kul). Niestety była ofiara śmiertelna – od kuli w głowę zginął Antoni Browarczyk.

Do Gdańska przybyły kolejne kompanie ZOMO i ROMO (Rezerwowe Oddziały Milicji Obywatelskiej) z Bydgoszczy i z Torunia. Egzekutywa KW PZPR i komendanci milicji zadecydowali o wprowadzeniu godziny milicyjnej od godz. 20.00 (nie od 22.00). 3 stycznia 1982 r. wojewoda gdański zarządził na powrót wprowadzenie godziny milicyjnej od godz. 22.00 do 6.00. Archiwa z posiedzeń gdańskich władz partyjnych i KW PZPR zachowały się i są cennym zbiorem materiałów, łącznie ze stenogramami.

Po spacyfikowaniu gdańskich ulic i Zakładów Rafineryjnych 19 grudnia rano, strajkującym największym zakładem pozostawał Port Gdański. W CTO, Hydrosterze, Elektromontażu, Unimorze opór słabł.

19 grudnia po południu w Nowym Porcie, Brzeźnie i Letniewie skoncentrowano siły ZOMO, które miały zająć Rejon I i II Portu Gdańskiego. Do nabrzeży podpłynęły kutry torpedowe Marynarki Wojennej. Z ich pokładów o godz. 18 zeszły poddziały marynarzy i żołnierzy, obsadzając newralgiczne punkty. Oddziały ZOMO przystąpiły do rozprawy ze strajkującymi portowcami. Na ulicach Nowego Portu doszło do potyczek z milicją. Mimo pacyfikacji strajku 20 grudnia 1981 r. portowcy nie podejmowali pracy. Ostatecznie Rejony portu podjęły pracę 21 grudnia 1981 r.

Port Gdański był najdłużej strajkującym zakładem pracy w Trójmieście. Używając słów Tadeusza Fiszbacha, ówczesnego I sekretarza KW PZPR w Gdańsku 20 grudnia 1981 r. województwo gdańskie „zeszło z mapy województw strajkujących”. Napięcie jednak nie słabło. Skrzyżowań ulic, zakładów pracy i budynków państwowych oraz komitetów partyjnych strzegły patrole milicji, pododdziały wojska, ORMO oraz partyjne grupy samoobrony.  

Na organizatorów i przywódców strajków czekały już cele aresztów i sędziowie Sądu Marynarki Wojennej. Wnet otworzyły się przed nimi więzienne cele.

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej