NSZZ „Solidarność” negatywnie ocenia ministerialny projekt ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych

NSZZ „Solidarność” negatywnie ocenia przygotowany przez MRiPS projekt ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych pracy, który „nie rozwiązuje wad ustawy, nie odpowiada rzeczywistości”.

– Nowy projekt nie wprowadza oczekiwanych przez „Solidarność”, potrzebnych rozwiązań. Powiela te, które mamy w obecnej ustawie, a nawet można powiedzieć, że pogarsza, bo likwiduje niektóre instytucje, np. instytucję strajku solidarnościowego, który wiadomo, że nie był regulacją negatywnie ocenianą, ani przez stronę związkową, ani przez pracodawców – argumentuje dr Anna Reda-Ciszewska, ekspert Zespołu Prawa Pracy NSZZ „Solidarność”.

Strajk solidarnościowy to taki strajk, który mogą zorganizować pracownicy innego zakładu pracy w imieniu pracowników, którym nie przysługuje prawo do strajku. Strajk taki trwał np. od 16 sierpnia 1980 roku w Stoczni Gdańskiej.

Nowy projekt ustawy nie przewiduje strajku solidarnościowego w ogóle. W uzasadnieniu do projektu jest napisane, że ta instytucja była nadużywana, co jest po prostu nieprawdą. Zlikwidowanie jej byłoby też sprzeczne z prawem międzynarodowym, z wypowiedziami Komitetu Wolności Związkowej Międzynarodowej Organizacji Pracy, ponieważ pracownikom, którzy zostali pozbawieni prawa do strajku, gwarantuje się w prawie międzynarodowym różne inne metody, mechanizmy rozwiązywania sporów zbiorowych w miejsce właśnie zakazanego strajku.

Prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” negatywnie ocenia zatem zlikwidowanie instytucji strajku solidarnościowego.

– Oczywiście, można by było dokonać przeglądu regulacji tak, aby tę instytucję ożywić, czyli aby rzeczywiście w imieniu tych pracowników, którzy prawa do strajku są pozbawieni, mogli strajkować pracownicy innego zakładu. Bo jednak z naszej praktyki wynika, że strajk solidarnościowy był organizowany bardzo rzadko – ocenia związkowa ekspertka.

Drugi wątek, który się łączy ze strajkiem solidarnościowym, to jest przepis wyłączający z prawa do strajku pracowników w sektorze publicznym. W obecnej ustawie reguluje go art. 19 ust. 3 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. To regulacja, z której wynika, że prawo do strajku nie przysługuje pracownikom sektora publicznego. Chodzi o zatrudnienie w administracji rządowej, samorządowej, w sądach, w prokuraturze, w organach władzy państwowej. Powtórzenie tego przepisu znalazło się w nowym projekcie.

Jest to dla nas niezrozumiałe, ponieważ jakiś czas temu „Solidarność” złożyła wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który niestety jeszcze nie został rozpoznany, w którym kwestionowaliśmy zgodność z Konstytucją RP tego unormowania ustawy. Nie chodzi nam o to, aby pracownicy sektora publicznego mogli powstrzymywać się od pracy, bo gdyby im zagwarantować to prawo, to mogłoby dojść do zaprzestania funkcjonowania instytucji publicznych, państwowych. Chodzi o to, że prawo polskie nie przewiduje alternatywnych metod rozwiązywania sporów zbiorowych w sektorze publicznym i jednocześnie zakazuje prawa do strajku tym pracownikom. Były propozycje rozwiązania tego problemu, nawet ostatnia Komisji Kodyfikacyjna proponowała, aby przewidzieć w przepisach odrębne postępowanie Kolegium Arbitrażu Społecznego w przypadku właśnie tych pracowników, którym prawo do strajku wyłączono. Niestety, w projekcie nie wprowadzono żadnych tego typu rozwiązań – dodaje dr Anna Reda-Ciszewska.

Wątpliwości budzi np. ujęte w projekcie pojęcie pracodawcy. Pracodawca w Polsce to jest najczęściej podmiot, czyli w sektorze publicznym jednostka organizacyjna, w ramach której dany pracownik wykonuje pracę. Problemem jest to, że ta jednostka organizacyjna, czyli najczęściej urząd, sąd czy szkoła, nie ma uprawnień do praw właścicielskich, a szczególnie chodzi o decydowanie o wynagrodzeniach swoich pracowników. To było bardzo dobrze widoczne w przypadku protestów pracowników wymiaru sprawiedliwości. Ci pracownicy domagali się podwyżki i tak naprawdę według prawa polskiego musieliby się zwrócić do swojego formalnego pracodawcy, czyli jednostki organizacyjnej, w ramach której są zatrudnieni, więc do jakiegoś sądu, prokuratury. Wiadomo, że prezes sądu nie decyduje o wysokości wynagrodzeń, taka decyzja zapada wyżej, najczęściej na poziomie rządu, ministerstwa sprawiedliwości. A więc podmiot, do którego pracownicy się zgłaszają, to nie jest właściwy podmiot do realizowania żądań.

Oczekiwalibyśmy, że w nowej regulacji w zakresie sporów zbiorowych będzie wskazany ten właściwy podmiotu sporu zbiorowego. Ten rzeczywisty, a nie formalny pracodawca, który nie może podejmować decyzji. Zresztą, takie rozwiązanie już mamy w sektorze publicznym, jeżeli chodzi o ponadzakładowe układy zbiorowe pracy. Zawierać je może nie organizacja pracodawcy, tak jak jest w przepisach, ale minister albo inny organ reprezentujący państwową jednostkę budżetową, a jeżeli chodzi o jednostkę samorządową, to może to być wójt, burmistrz, prezydent miasta, starosta, marszałek województwa, czyli też nie organizacja pracodawców. Należałoby się więc w kontekście nowego projektu zastanowić, jak określić pracodawcę, zwłaszcza w sektorze publicznym. Natomiast ten projekt w tym zakresie nie zmienia regulacji. Nadal wskazywany jest pracodawca formalny – argumentuje ekspertka.

Projekt wprowadza kontrolę sądową referendum strajkowego. Pracodawca mógłby się odwołać do sądu i żądałby badania zgodności głosowania z przepisami. Krytykujemy to rozwiązanie, mając na uwadze poprzednie prace. Już jakiś czas temu w Radzie Dialogu Społecznego były prowadzone prace na temat sporów zbiorowych i wtedy mowa była o kontroli sądowej całego sporu zbiorowego. Już na etapie początkowym spór zbiorowy powinien być badany przez sąd, aby wykluczyć ewentualne wątpliwości.

W praktyce najczęściej jest tak, że strona pracownicza zgłasza żądania, termin na uwzględnienie tych żądań upływa i w tym momencie pracodawca kwestionuje żądania, mówiąc, że nie ma żadnego sporu zbiorowego. W takim zawieszeniu można trwać dosyć długo i z praktyki znam takie sytuacje, kiedy już na tym początkowym etapie pracodawca odmawia przechodzenia do kolejnych etapów rokowań, mediacji, twierdząc, że nie ma sporu. Dlatego sama kontrola sądowa referendum strajkowego jest nie do zaakceptowania przez Solidarność. Oczekiwalibyśmy wprowadzenia rozwiązań kontroli legalności, ale całego sporu.

Zwracaliśmy też uwagę na przesłanki organizacji akcji protestacyjnych innych niż strajk. Wiadomo, że związki zawodowe organizują różnego rodzaju pikiety, akcje typu rozdawanie ulotek, naklejanie naklejek, np. w sklepach wielkopowierzchniowych. W tym zakresie projekt również nie wnosi nowych rozwiązań, natomiast jest o tyle niejasny, że trudno odpowiedzieć na pytanie, czy zorganizowanie pikiety, podczas której będą rozdawane ulotki, to jest już sytuacja, która będzie wymagała rozpoczęcia sporu zbiorowego, czy nie. W obecnej ustawie przewidziano (w projekcie jest podobnie), że te akcje inne niż strajk mogą być zorganizowane w momencie wyczerpania etapu rokowań sporu zbiorowego. Jeżeli byłaby nowa regulacja w zakresie sporów zbiorowych, na pewno należałoby tę kwestię doprecyzować.

Projekt został nam przesłany do konsultacji w okresie urlopowym, kiedy wielu ekspertów partnerów społecznych jest niedostępnych.

Podsumowując, nasza opinia jest negatywna dlatego, że projekt nie spełnia oczekiwań, nie rozwiązuje wad obecnej ustawy, nie odpowiada rzeczywistości ani praktyce. W zasadzie nie zmieni się wiele, jeżeli chodzi o prowadzenie sporów zbiorowych, jeżeli ten projekt stałby się obowiązującym prawem. Określony maksymalny okres sporu zbiorowego sprawi, że spór będzie wszczynany, a po jakimś czasie będzie i tak wygasał. Pracodawca będzie mógł odmawiać udzielenia informacji i spór nie będzie wchodził w kolejne etapy. Czyli projekt wprowadza jeszcze mniej korzystne rozwiązania. Z kolei tych oczekiwanych od dawna, jak pracodawca rzeczywisty, czy rozwiązania dotyczące ograniczonego prawa do strajku, nie zmienia.

(na podstawie: Tysol z 12 sierpnia br.)

15 lipca 2022 r. na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt Ustawy z dnia 11 lipca 2022 r. o sporach zbiorowych pracy. Projektowana ustawa na zastąpić w całości Ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Jakie kwestie zawiera ów projekt?

  • Spór zbiorowy nie tylko dla pracowników, ale też dla osób wykonujących pracę zarobkową (np. zleceniobiorów, kontraktorów o ile nie zatrudniają oni do tego rodzaju pracy, którą sami wykonują, innych osób),
  • Brak możliwości prowadzenia sporu zbiorowego w imieniu pracowników przez zewnętrzną organizację związkową,
  • Rozszerzenie możliwości prowadzenia sporu zbiorowego – już nie trzeba wypowiadać układu zbiorowego pracy lub innego porozumienia zbiorowego, żeby toczyć o nie spór (jeżeli chodzi o jego realizację lub przestrzeganie), ale jeżeli chodzi o samą treść układu to trzeba nadal go wypowiedzieć,
  • Możliwość zgłaszania żądań przez związek zawodowy mailem albo w formie dokumentowej,
  • Wydłużony do 7 dni termin na odniesienie się pracodawcy do zgłoszonych żądań lub ich zaspokojenie,
  • Strajk najwcześniej po upływie 21 dni (wcześniej 14) od dnia zgłoszenia żądań,
  • Informacja o powstaniu sporu przekazywana do Ministra właściwego ds. pracy a nie do okręgowego inspektora pracy,
  • Zgodny wybór mediatora przez strony sporu w ciągu 5 dni, jeśli brak porozumienia, mediatora wskazuje Minister właściwy ds. pracy na wniosek jednej ze stron,
  • Ustalony maksymalny czas trwania sporu zbiorowego – 9 m-cy, możliwe jednorazowe przedłużenie o kolejne 3 m-ce,
  • Udział w strajku nie tylko dla pracowników, ale też dla innych osób wykonujących pracę zarobkową,
  • Ogłoszenie strajku z 7- dniowym wyprzedzeniem,
  • Związek zawodowy zobowiązany do zachowania dokumentacji związanej z przeprowadzeniem głosowania w sprawie strajku przez 12 m-cy.
[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej