Najwięcej chorych na COVID-19 przybywa na Śląsku. Trudna sytuacja w kopalniach

Przez kilka kolejnych dni maja na Śląsku odnotowywano największe przyrosty zakażeń koronawirusem. W piątek na 153 nowe przypadki zakażeń, najwięcej – 71 stwierdzono w woj. śląskim. Trudnymi do opanowania ogniskami okazały się kopalnie. Zakażonych jest ok. 500 pracowników spółek węglowych.

Według danych opublikowanych w piątek rano przez Ministerstwo Zdrowia, najwięcej nowych przypadków, po raz kolejny, odnotowano na Śląsku, który staje się nowym epicentrum zakażeń koronawirusem w Polsce. Zakażenia wykryto tam u 71 osób na 153 nowe przypadki w całym kraju.

Po raz pierwszy w historii polskiego górnictwa doszło do sytuacji, żeby trzeba było przerwać wydobycie z powodu epidemii wśród załogi. W Polskiej Grupie Górniczej z tym problem borykają się od końca kwietnia kopalnie Jankowice w Rybniku i  Murcki-Staszic w Katowicach. W tym tygodniu ograniczono  wydobycie w kopalni Sośnica w Gliwicach. Zakażenia wykryto też wśród pracowników innych spółek węglowych.

Najpierw były Jankowice i Murcki-Staszic. Z powodu dużej liczby zakażeń, konieczności objęcia kwarantanną znacznej części załogi, a także ogromnej absencji spowodowanej zwolnieniami lekarskimi, czy opieką, 27 kwietnia zapadła decyzja o wstrzymaniu wydobycia w tych zakładach. Początkowo przerwa miała potrwać tydzień, ale została wydłużona do 10 maja. Od 6 maja przerwano produkcję w kopalnia Sośnica w Gliwicach. Dane z 6 maja wskazywały, że przeszło 50 pracowników zakładu ma pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, a na kwarantannie jest przeszło stu.

– Pracuję w kopalni od 29 lat. Były naprawdę różne sytuacje, różne zagrożenia, ale nikt nigdy nawet nie pomyślał, że kopalnia zatrzyma wydobycie z powodu epidemii – mówi Bogusław Mączka, przewodniczący „Solidarności” w kopalni Sośnica.

– To jest naprawdę trudna sytuacja, bo kopalnia jest specyficznym zakładem. Tu nie można, jak w fabryce na powierzchni, wyłączyć maszyny, zgasić światło i na kilka tygodni zamknąć zakład. Gdybyśmy tak zrobili, to nie byłoby do czego wracać. Można ograniczyć wydobycie, ale ruch zakładu trzeba utrzymać – podkreśla przewodniczący „S”.

W Jankowicach, i w kopalni Murcki-Staszic, i w Sośnicy, mimo wstrzymania wydobycia, górnicy wciąż zjeżdżają pod ziemię. Cały czas trzeba wykonywać prace związane m.in. z wentylacją, ochroną przeciwpożarową i odwadnianiem.

Biuro „Solidarności” w kopalni jest czynne cały czas.  

– Szczególnie w tak trudnym czasie jak teraz musimy być dyspozycyjni praktycznie całą dobę. Wielu spraw nie można załatwić na telefon. Ludzie mają naprawdę różne sytuacje życiowe. Do tego dochodzi strach o zdrowie, o bezpieczeństwo, o byt rodziny. Staramy się trzymać wszyscy razem. Kupiliśmy środki ochrony osobistej, maski, rękawice, płyn do dezynfekcji i rozdajemy je członkom naszego związku, ale jeśli przychodzi ktoś, kto nie jest z naszej organizacji i prosi o pomoc, to też pomagamy. Wiemy, jak ważna jest solidarność – dodaje przewodniczący.

 – W sposób ciągły przeprowadzane są testy wśród pracowników przebywających na kwarantannie. Spółka uruchomiła dodatkowe 4 wymazobusy, które służą do badań pracowników PGG S.A. Systematycznie przeprowadzana jest także dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc – łaźni, lampowni, cechowni i ważnych ciągów komunikacyjnych. Codziennie odbywa się pomiar temperatury u wchodzących na teren zakładu pracowników– podkreślono w komunikacie na stronie internetowej PGG.

Kwarantanną objęto 1489 pracowników PGG.

Do niedzieli wieczorem 10 maja br. w Polsce liczba zakażonych wynosi 15 996, zmarło 800 osób, a 5698 chorych wyzdrowiało. W woj. pomorskim zachorowało 481 osób i niestety odnotowano 26 zgonów.  

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej