Ministerialny projekt zmiany ustawy o Polskiej Akademii Nauk: Centralistyczno-biurokratyczna wizja

Fragment rozmowy z dr. hab. inż. Piotrem Lampartem, przewodniczącym Krajowej Sekcji NSZZ „Solidarność” Polskiej Akademii Nauk, kierownikiem Ośrodka Energetyki Cieplnej i Zakładu Turbin, profesorem Instytutu Maszyn Przepływowych PAN, która ukaże się w listopadowym Magazynie Solidarność.

Rozmawia Artur S. Górski

– Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zabrało się za „porządki” w Polskiej Akademii Nauk. W lipcu tego roku opublikowano założenia nowelizacji ustawy o PAN. Czy nie jest zastanawiające, że akurat w wakacje został zaprezentowany ten projekt?

– Z dystansem podchodzę do dopatrywania się w dacie niecnego spisku. Minister nauki dał czas na konsultacje nad zaproponowanym projektem do 16 września. Jednak jeśli wprowadza się zmiany bez jasno określonego celu tych działań – to one nie mają sensu wobec instytucji naukowej o własnych tradycjach (Akademia w swej formule działa od 1951 r., a obecna ustawa pochodzi z 30 kwietnia 2010 r. – dop. red.). Nie ma palącej potrzeby, aby na siłę wprowadzać zmiany, w szczególności wobec instytucji, która jest najlepiej w kraju oceniana, jeśli chodzi o poziom badań naukowych. Czemu nowa ustawa ma służyć? Nie daje ona odpowiedzi, w jakim kierunku PAN ma iść i jak zapewnić ciągły rozwój Akademii oraz ciągły wzrost poziomu prowadzonych badań naukowych. Za to realizuje wizję centralistyczno-biurokratyczną, gdyż wbrew deklaracjom Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego prowadzi do centralizacji, w efekcie do ograniczenia autonomii PAN.

– „Solidarność” w PAN zajęła stanowisko wobec zmian, podobnie jak władze Akademii i jej gremia od instytutów po Zgromadzenie Ogólne. I są to zdania współbrzmiące, krytyczne wobec projektu lansowanego przez wiceministra Macieja Gdulę z Nowej Lewicy…

Ustawa wymaga przepracowania. Obawiamy się obniżenia rangi Akademii, która w projekcie staje w jednym szeregu z uczelniami wyższymi, instytutami resortowymi podlegającymi ministerstwom. Obniżenie rangi PAN upatrujemy w planach osłabienia roli prezesa PAN, a w ślad za tym Akademii grozi utrata samodzielności. Po 14 latach od wprowadzenia poprzedniej ustawy, także nie najlepszej, oczekiwalibyśmy spójnego projektu, zadowalającego środowisko naukowe, w tym władze Akademii, członków korporacji i pracowników instytutów PAN, oraz że poprzedzą go konsultacje z nami.

– Konsultacji zabrakło?

– Nie konsultowano z nami zapisów projektu. Projekt ministerstwa powstał bez konsultacji w środowisku PAN. W rozdzielniku instytucji, które otrzymały projekt do konsultacji, zabrakło Krajowej Sekcji NSZZ „Solidarność” PAN, której członków ten projekt  bezpośrednio dotyczy. Pracownicy Polskiej Akademii Nauk powinni mieć głos w sprawie kształtu projektu ustawy, bo oni tworzą Akademię. Nasze zdanie staraliśmy się przekazać i przekazywaliśmy, zarówno panu profesorowi Gduli, jak i jego poprzednikom. Postulowane przez Związek rozwiązania nie znalazły się w projekcie ustawy.

– Rozpoczęła się dyskusja polityczna i medialna o roli i organizacji PAN. Czy projekt resortowy godzi w niezależność i w swobodę prowadzenia badań?

– Nie bezpośrednio, ale należy podchodzić z ostrożnością do deklarowanych na rządowych stronach zapewnień ministerialnych o intencjach nakierowanych na budowanie pozycji i prestiżu Akademii i poszanowania swobody badań naukowych. Słusznym celem zmiany ustawy o PAN jest „ugruntowanie pozycji PAN, jako silnej i autonomicznej instytucji, kierującej się zasadą wolności badań naukowych”. Zapisy projektu jednak przeczą deklarowanym celom. A skutkować będą obniżeniem rangi PAN, wzrostem zależności od administracji rządowej, a dalej i zagrożeniem dla swobody rozwoju nauki. Podnosimy np. kwestię przeniesienia nadzoru nad PAN z KPRM do ministerstwa oraz nadzoru kontrolnego, zmierzającego do ograniczenia samodzielności finansowej. Akademia podlega teraz premierowi (7 października br. doszło do spotkania prezesa PAN prof. Marka Konarzewskiego z premierem Donaldem Tuskiem na temat m.in. stanowiska PAN wobec projektu zmian ustawy o Akademii – dop. red). Polska Akademia Nauk  zarządza i dysponuje znacznym majątkiem. Czy nie będzie marginalizacji wybieralnych władz PAN po przejęciu przez resort nauki faktycznych uprawnień do dysponowania majątkiem, gdy ulegną rozluźnieniu więzi między instytutami i władzami PAN na rzecz więzi z MNiSW i wprowadzenia ręcznego sterowania? To minister będzie zatwierdzał statut Akademii, zanim pochyli się nad nim Zgromadzenie Ogólne PAN.

– Są też pracownicy Akademii i sprawy pracownicze, na które zwraca uwagę Krajowa Sekcja NSZZ „Solidarność” Polskiej Akademii Nauk.  

Nasza krajowa sekcja kilkukrotnie zgłaszała ministerstwu postulaty konieczne do zawarcia w ustawie w zakresie praw pracowniczych i roli związków zawodowych. Nie zostały one w najmniejszym stopniu uwzględnione w przedłożonym w lipcu projekcie.

– A oprócz tych solidarnościowych postulatów?

Projekt ustawy w ogóle nie dotyka spraw pracowniczych. Jest minimalistyczny. To my zgłaszaliśmy postulaty, aby określić i wpisać rolę związków zawodowych oraz prawa pracownicze w ustawie. A o pracowników trzeba dbać. W takich dokumentach jak ustawa czy regulaminy należy eksponować prawa pracownicze. Pracownicy naukowi, także nienaukowi, powinni czuć, że instytuty PAN to środowisko dla nich życzliwe. Taka jest rola związków zawodowych, żeby o tym przypominać. Także w Akademii.

– Skąd u naukowca związkowy duch i temperament?

Byłem sympatykiem „Solidarności” od 1980 roku, a zacząłem działalność związkową przed ponowną rejestracją Związku, pod koniec lat 80. Moja mama Małgorzata była w latach 80. w oświatowej „Solidarności” w szkole średniej w Olsztynie, podobnie moja mama chrzestna Renata – aktywnie działała w 1981 roku.

– Tradycja zobowiązuje?

Owszem, chociaż to przede wszystkim sprawa moich wewnętrznych przekonań i spojrzenia na relacje państwo – zakład pracy – pracownicy. Wracając do spraw PAN, zwróćmy uwagę, że rola związków zawodowych jest określona w tzw. Ustawie 2.0, czyli w Prawie o szkolnictwie wyższym i nauce. Przedstawiciele związku zawodowego zasiadają w senatach uczelni, zasiadają też w Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w radach naukowych i w radach wydziałów. Opiniują uczelniane dokumenty i uczestniczą w rozdysponowywaniu funduszu świadczeń socjalnych. Dlaczego zatem w ustawie o PAN nie ma ani słowa o roli związków zawodowych? Zwracaliśmy się wielokrotnie na przestrzeni kilku lat o wprowadzenie symetrycznych zapisów w ustawie o PAN – tak do wiceministra Macieja Gduli, jak jego poprzednika wiceministra Włodzimierza Bernackiego. Dywersyfikacja osób zasiadających w gremiach doradczych i decyzyjnych, zwiększenie kompetencji czynników społecznych, sama możliwość wypowiedzi przedstawicieli pracowników byłyby przejawem demokratyzacji w instytutach PAN.  

– Jest też w ustawie o szkolnictwie wyższym zapis, że „obowiązkiem władzy publicznej jest tworzenie optymalnych warunków dla wolności badań naukowych i twórczości artystycznej, wolności nauczania oraz autonomii społeczności akademickiej”. Warto go przełożyć na relacje pracownicze w Akademii?

– Trzeba woli i dialogu. Fundamentem nauki jest wiedza i są ludzie. Nie można wyobrazić sobie rozwoju nauki bez uzdolnionych osób, które realizują pasje badawcze. I to niezależnie od wieku. W projekcie ustawy np. seniorów – członków korporacji traktuje się jak osoby zbędne, które tracą z dnia na dzień swój status w Zgromadzeniu Ogólnym i w radach naukowych instytutów PAN. Oczekujemy, że ministerstwo przedstawi lepszy pomysł na zagospodarowanie ich potencjału intelektualnego i eksperckiego. Z kolei nie ma co spodziewać się, że w instytutach pracować będą najzdolniejsi młodzi ludzie za wynagrodzenie na poziomie minimalnej krajowej pensji. Zapisy w nowej ustawie o PAN powinny akcentować charakter środowiska przyjazny dla pracowników instytutów. 

(…)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej