Międzyregionalna Sekcja Muzeów NSZZ „Solidarność” Polski Północnej. Muzealnik to nie eksponat, pracować i zarabiać musi 

Muzealnik jeszcze do niedawna jawił się nam jako ten, który w miękkich kapciach opiekuje się zbiorami, otrząsa kurz z eksponatów, od czasu do czasu przypomina, by nie dotykać eksponatów. Jak każdy stereotyp, z definicji bywa on błędny lub przesadny. Dzisiaj pracownik muzeum prowadzi ewidencję i konserwuje artefakty, publikuje, bierze udział w konferencjach, projektach naukowych.

Realizacja polityki historycznej to nie tylko domena IPN i Polskiej Fundacji Narodowej.

We wrześniu 2012 r. na wniosek Grupy Inicjatywnej i Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” w Gdańsku doszło do powołania Międzyregionalnej Sekcji Muzeów Regionu Gdańskiego i Słupskiego (obecnie Polski Północnej). Skupia ona 294 muzealników – związkowców z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, Muzeum Narodowego w Gdańsku, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, Muzeum Zamkowego w Malborku, Muzeum KL Stutthof w Sztutowie, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, Muzeum Kaszubski Park Etnograficzny we Wdzydzach Kaszubskich.

Muzealnik brzmi dumnie…

21 kwietnia 2023 r. odbyły się wybory władz sekcji i siedmioosobową Radę Sekcji tworzą: Jolanta Justa, Olga Krukowska, Katarzyna Barszcz, Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka, Małgorzata Paszylka-Glaza, Zbigniew Szewczyk i Dariusz Ochocki. 

Jolanta Justa

– Jesteśmy najliczniejszą sekcją zrzeszoną w Sekretariacie Kultury i Środków Masowego Przekazu NSZZ „Solidarność”. Jest to mój osobisty powód do satysfakcji, gdyż jestem w „Solidarności” od 1989 roku. Uwielbiam swoją pracę oraz działanie na rzecz ludzi – relacjonuje Jolanta Justa, przewodnicząca sekcji, mediewistka po studiach na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalizująca się w dziejach Zakonu Szpitala NMP Domu Niemieckiego w Jerozolimie, w jego dyplomacji i ówczesnej propagandzie. 

Praca w muzeum nie jest przypadkiem. To też jest pasja.  

– Niemal od zawsze chciałam być archeologiem. Brałam udział  w badaniach archeologicznych, prowadziłam odkrywki wczesnośredniowieczne w okolicach Torunia i na Wyspie Spichrzów – mówi Olga Krukowska, wiceprzewodnicząca sekcji, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ „S” w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku, archeolog, kustosz, ekspert od szkła zabytkowego. Dodaje, że dzisiaj prace archeologiczne na terenie miasta prowadzone są tylko przy okazji inwestycji budowlanych, a miejsce archeologów z muzeum zajęły prywatne firmy archeologiczne.

Muzeum jako korporacja?

Mimo (pozornie) spokojnej pracy, związkowiec ma co robić w muzeum.

– Organizacje związkowe w każdej rzeczywistości i w realiach pracy mają pole do działania. Zmieniają się przepisy prawa pracy, regulaminy. Konieczne są szkolenia i zaplecze eksperckie. Tym bardziej że do muzeów przenikają modele i zachowania korporacyjne – zauważa Jolanta Justa.

Muzea są instytucjami zajmującymi się edukacją,w tym realizują duże programy edukacyjne, ubiegają się o granty, konkurują programami wystawienniczymi i konserwatorskimi.

– Muzea muszą nadążać za trendami światowymi. Rzeczywistość ekonomiczna zmusza muzea do zarabiania pieniędzy. Są dotacje Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a dla tych podlegających pod samorządy – marszałka województwa lub miejskich włodarzy. Nasze budżety są skrojone według dyrektorskich wniosków i planów finansowych. Wnioski ministerstwo analizuje pod kątem zapotrzebowania, biorąc też pod uwagę dochody własne instytucji muzealnych. Muzeum Zamkowe w Malborku ma wysokie dochody własne, więc nie mamy tak wysokich dotacji, jak inne muzea narodowe – wyjaśnia Jolanta Justa, działająca przez wiele lat w Sekcji Krajowej Muzeów i Ochrony Zabytków.

Z danych Ministerstwa Kultury wynika, że owe wsparcie budżetowe wygląda dobrze, ale dotyczy ono muzeów, które podlegają ministerstwu, jak Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Narodowe Muzeum Morskie, Muzeum Zamkowe w Malborku czy takie asy, jak Wawel, Wilanów, Zamek Królewski w Warszawie – trzy ostatnie od wielu lat mają wyższe dotacje.

– Działając w muzeach samorządowych wiemy, jakie pieniądze otrzymujemy, czyli znamy ogólną kwotę, ale jest problem z dokładnym rozeznaniem, w jaki sposób są rozdysponowywane. Istnieje dysonans między pensjami pracowników merytorycznych a wynagrodzeniem pracowników administracji – zauważa Olga Krukowska.

Pensje muzealników, po dekadzie zastoju, „drgnęły” w 2019 roku w wyniku porozumienia zawartego przez ministra prof. Piotra Glińskiego z delegacją Krajowej Sekcji Muzeów i Instytucji Ochrony Zabytków NSZZ „Solidarność”. W ubiegłym roku było 7,8 proc. podwyżki, podczas gdy „Solidarność”, by zniwelować skutki inflacji z lat 2021–23, domaga się 20 procent. 

– Nasi związkowcy siadają do stołu z dyrektorami. NSZZ „Solidarność” jest wiodącą organizacją w muzeach, o ile negocjuje skutecznie, to dlatego, że ma wiedzę, przygotowanie i posiada zaplecze eksperckie. Sporo zależy od operatywności i wiedzy dyrektora, który daje wniosek do ministerstwa lub do samorządowych urzędów. Dzięki nam udało się zdobyć pieniądze z ustawy okołobudżetowej – tłumaczy przewodnicząca Justa.

Jednak muzealnicy muszą upominać się o finansowe docenienie ich pracy.

Olga Krukowska

– Pracownicy merytoryczni są dobrze wykształceni, doświadczeni, publikują, biorą udział w konferencjach. Jednak to wszystko okazuje się niewystarczające, aby mogło wpłynąć na podwyższenie wynagrodzenia. Czym jeszcze można się zasłużyć? – zastanawia się Olga Krukowska.

Z nieba na ziemię

– Ludzie przychodzą do nas, do Związku, z rozmaitymi problemami, chcą, by w ich imieniu prowadzić negocjacje, by czasem coś wymóc na kierownictwie, a czasem chcą porozmawiać lub oczekują wsparcia – mówi przewodnicząca Justa.

W muzeach zdarzają się wypadki przy pracy – zabytkowe schody i posadzki bywają nierówne. Kolana i stawy są przeciążone od przenoszenia eksponatów. Praca w obiektach zabytkowych to też wilgoć, przeciągi, niedostateczne doświetlenie.

– W szpilkach nikt z muzealników nie chodzi. Za to turystki tak, nagminnie. Wbijają szpile w zabytkowe podłogi drewniane – uśmiechając się nieco relacjonuje Krukowska.

Pracownicy techniczni nieraz dźwigają detale architektoniczne, obiekty do konserwacji, przy tym siła mięśni jest niezbędna.

– Niektóre muzea przyznawały dodatki ze względu na warunki pracy i część pracowników takie dodatki za pracę w warunkach szkodliwych, na przykład z chemikaliami, otrzymywała. Jednak minister Bogdan Zdrojewski przed kilkunastu laty wycofał odpowiednie rozporządzenie, uzasadniając, że warunki pracy należy poprawiać. I tak zostało. Ale jak na przykład mielibyśmy powiększyć gotyckie okienko? – pyta retorycznie Jolanta Justa.

W niektórych obiektach konserwatorzy mają skrócone godziny pracy, bo pracują w specyficznym mikroklimacie, z pleśniami i z grzybami. Archeolodzy podczas wykopalisk nieraz muszą się zmagać z raną dłoni czy nóg, nawet taką niepozorną, która jednak z trudem się goi.

Dlaczego „Solidarność”?

Jolanta Justa mówi, że dla niej „Solidarność” jest bardzo bliska, bo miała w sobie antysystemową postawę w PRL, choć do NZS nie należała. Pamięta dobrze stan wojenny i atmosferę buntu na UMK, w akademikach.

– W 1982 roku w Toruniu dochodziło do dramatycznych wydarzeń. Brutalnie poczynało sobie ZOMO. Dochodziło do bicia ludzi przed kościołami, nawet na bulwarach i pod pomnikiem Kopernika. W obronie studentów stanęli rektor i profesorowie, którym udało się dogadać z dowodzącymi milicjantami – wspomina Justa wiosnę i jesień 1982 roku.

Olga Krukowska niejako wychowała się w cieniu Stoczni Gdańskiej, wówczas noszącej w nazwie pseudonim „im. Lenina”.

– Rodzice wychowali mnie na – jak myślę – uczciwego człowieka. W latach 80. uczęszczałam do I LO w Gdańsku, mieszczącego się w pobliżu stoczni. Specyfikę tego liceum tworzyła bliskość gigantycznego zakładu pracy. Były ulotki, bibuła. Dzisiaj w mojej działalności związkowej priorytetem jest dobro i poszanowanie pracownika. Stworzenie godnych warunków pracy i rozwoju dla dobra instytucji. Nie polityka i nie ideologia – podsumowuje Olga Krukowska.

Polityka historyczna

Edukacja muzealna jest jedną z trzech podstawowych funkcji muzeów, obok funkcji ochronnej i estetycznej. Polityka historyczna jest domeną państwa i jego instytucji. W przestrzeni miejskiej pojawiły się więc współczesne muzea narracyjne, jak Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie, Muzeum II Wojny Światowej. Zostały otwarte Muzeum Bursztynu w Gdańsku, Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku i Centrum Szyfrów Enigma w Poznaniu w Collegium Martineum UAM (po ukończeniu plan zwiedzania obejmować będzie kurs szyfrów, dzieje złamania kodu Enigmy oraz rewolucji cyfrowej). W budowie jest Muzeum Sztuki Nowoczesnej, na finiszu Muzeum Historii Polski i Muzeum Wojska Polskiego, jako części projektu przekształcenia Cytadeli Warszawskiej, oraz Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Budynek muzealno‑edukacyjny powstał w sąsiedztwie zabytkowego dworku Piłsudskich w Sulejówku. Warto też wspomnieć Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN i jego pełen symboliki budynek projektu Rainera Mahlamäkiego, a także Muzeum Śląskie, powstałe na terenie  kopalni Katowice.

Związkowcy podkreślają, że to zacne działania, ale pora zwrócić uwagę, by pracujący w tych obiektach mieli szansę finansowego usamodzielnienia się, kupna mieszkania i założenia rodziny. Szczycąc się poziomem polskiej kultury, warto zauważać człowieka.  

Artur S. Górski

(Tekst ukazał się w październikowym Magazynie Solidarność)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej