Majątek połowy społeczeństwa ma wartość ujemną

Najbogatsze 10 proc. ludzkości w 2021 r. posiadało 76 proc. światowego majątku, a uboższa połowa mieszkańców Ziemi 2 proc. globalnego bogactwa – wynika z najnowszego raportu o nierównościach przygotowanego przez Paris School of Economics.

Jak na tym tle wygląda Polska? W Polsce zmniejszają się nierówności dochodowe, gorzej z wynagrodzeniem. Nierówności u nas nie są tak ostre, ale zgromadzony przez biedniejszą połowę społeczeństwa majątek ma wartość… ujemną. Długi tych ludzi są warte więcej niż zgromadzony przez nich majątek – podał Business Insider Polska za Paris School of Economics. A to dane niepokojące, wskazujące na postawy „klientelistyczne” i uzależnienie się rodaków od instytucji finansowych oraz od wsparcia państwa.

Według ekonomistów z Paris School of Economics, przeciętny roczny dochód na świecie liczony w parytecie siły nabywczej wynosi 16,7 tys. euro. Biedniejsza połowa ludzkości   statystycznie zarabia rocznie 2,8 tys. euro, czyli 230 euro miesięcznie. „Średniacy” zarabiają   16,5 tys. euro rocznie (ok. 1375 euro miesięcznie), a należący do grona najbogatszych 10 proc. – 87,2 tys. euro w skali roku, miesięcznie ok. 7300 euro.

– Biedniejsza połowa posiada zaledwie 2 proc. łącznego majątku, podczas gdy bogatsza połowa posiada 98 proc. światowego bogactwa. W przypadku biedniejszych 50 proc. to przeciętnie aktywa warte 2,9 tys. euro (zazwyczaj ziemia, domy, depozyty czy samochody). Środkowe 40 proc. społeczeństwa posiada 22 proc. globalnego majątku (przeciętnie wartego 40,9 tys. euro na jedną dorosłą osobę), a najbogatsze 10 proc. posiada 76 proc. majątku (550 900 euro na jedną dorosłą osobę, w tym znaczny udział majątku finansowego w postaci akcji i obligacji) – piszą autorzy raportu i zaznaczają, że gdyby majątek liczony był nie w parytecie siły nabywczej, ale po cenach rynkowych, różnice byłyby większe.

Polska jest 19 w rankingu zamożności w Europie. Przeciętna wartość zgromadzonego majątku to 49,4 tys. euro, a przeciętny dochód roczny to 26,6 tys. euro, co w przeliczeniu paryskich naukowców daje ok. 68 950 zł. 10 proc. najlepiej sytuowanych ma 61,8 proc. majątku (przeciętna wartość to 305 tys. euro), a generują oni 37,8 proc. dochodów.

Popularna ostatnio tzw. klasa średnia (środkowe 40 proc.), według PSE, posiada 38,9 proc. majątku (jego wartość w przeliczeniu na jedną dorosłą osobę to 48 tys. euro, około 125 tys. zł) i generuje 42,8 proc. łącznego dochodu (28,5 tys. euro, czyli 74,1 tys. zł rocznie).

Gorzej sytuacja wygląda, gdy spojrzymy na biedniejszą połowę, Majątek tej części społeczeństwa w ujęciu statystycznym jest ujemy. Co to oznacza? Długi przewyższają wartość kontrolowanego bogactwa – mieszkań, oszczędności, ziemi czy samochodów. Dochody tej grupy to 19,5 proc. wszystkich dochodów generowanych w Polsce, a ich średnia wysokość roczna to 10,4 tys. euro. Podobna sytuacja jest jedynie w RPA, Chile, Meksyku i Brazylii.

– Nierówności dochodowe w Polsce są wysokie, jak na państwo europejskie – zauważają autorzy raportu i dodają, że sytuacja majątkowa Polaków odstaje od państw zachodnioeuropejskich.

Średnia wartość zgromadzonego przez gospodarstwo domowe majątku 49,4 tys. euro jest porównywalna z Rosją (52 tys. euro) i wyższa niż w Turcji (39 tys. euro).

Paryscy ekonomiści zauważają, że od 1990 r. wzrost nierówności w Polsce jest „spektakularny”. 32 lata temu biedniejsza połowa społeczeństwa odpowiadała za 28 proc. dochodów (dziś 20 proc.), a udział najbogatszych 10 proc. wzrósł z 20 proc. do 38 proc. W ocenie ekspertów z PSE taki wzrost przypomina proces znany z Rosji i innych państw bloku wschodniego, za co odpowiada „polityka liberalizacji i prywatyzacji, faworyzująca przede wszystkim zamożne grupy”.

W tym kontekście warto też przyjrzeć się jak zadziała tzw. Polski Ład? Czy klin finansowy zostanie stępiony w wyniku zaproponowanej redystrybucji? Jest on programem, w którym „niewielu złoży się na wielu, aby owych wielu mogło mieć niewiele więcej, niż ma”.  Zarabianie powyżej średniej krajowej może wydawać się oczywistością w bogatszych rejonach kraju, czy np. w stolicy. Gdy przeniesiemy się do reprezentatywnej rzeczywistości wg danych GUS, okaże się, że do progu średniej krajowej w gospodarce nie zbliżyło się 70 proc. polskiego społeczeństwa.

Raport platformy SpotData (podał dane „Puls Biznesu”) powstały w oparciu o najnowsze dane GUS, pokazuje, że 17 proc. Polaków nie dysponuje oszczędnościami, które umożliwiłyby utrzymanie się przez tydzień po utracie pracy, 19 proc. nie ma środków na przeżycie miesiąca, a 22 proc. na przeżycie kwartału.  

Nad tą sytuacją zastanawiali się 18 stycznia br. na antenie Radia Gdańsk w audycji „Ludzie i Pieniądze” Marek Lewandowski, rzecznik KK NSZZ „Solidarność” i Maciej Wośko, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.

– To typowe zachowanie społeczeństwa na dorobku, przy dynamicznie rozwijającej się gospodarce, gdy ambicje i możliwości są coraz większe, a mamy kilkudziesięcioletnią zapaść po komunizmie, jeżeli chodzi np. o budowanie majątków poszczególnych rodzin. Bardzo często ta ujemna wartość majątku bierze się stąd, że nieruchomości kupowane są na kredyty, co – szczególnie w przypadku kredytów walutowych, ale również w przypadku złotowych, w których zmienia się stopa procentowa, a ostatnio warunki ich spłaty znacznie się pogorszyły –  sprawia, że wartość zadłużenia przekracza wartość nieruchomości, którą te kredyty finansowały. Z jednej strony to pokazuje, że przy dynamicznie rozwijającej się gospodarce chcemy więcej i zaczynamy się bardziej dynamicznie dorabiać, niestety na kredyt, a z drugiej pokazuje, że wartości kredytów z dnia na dzień mogą spowodować, że coś, co wcześniej było więcej warte, jest warte mniej – przekonywał na antenie Marek Lewandowski.

– Już dawno mówiliśmy o tym, że kryzysy mają to do siebie, że bogatsi stają się jeszcze bogatsi, a biedniejsi – jeszcze biedniejsi. Wchodząc na nasze podwórko, trzeba sobie jasno powiedzieć – nie dorobiliśmy się w Polsce klasycznej klasy średniej, budowanej przez pokolenia na sukcesji majątku – zauważył Maciej Wośko. 

Patrząc na komentarze i dane o Polskim Ładzie, zauważmy, że kwoty rzędu zwykle kilkudziesięciu czy kilkuset złotych, które w portfelu najuboższych mają swe znaczenie, nie zmieniają życia o 180 stopni.  Pozytyw, który znalazł w Polskim Ładzie to podniesienie kwoty wolnej od podatku, co może pomóc zwiększyć aktywność zawodową Polaków. Jednak nad gospodarką wisi widmo nawet dwucyfrowej inflacji. Tarcza antyinflacyjna pozwoli odsunąć inflację w czasie – do czerwca br., a w efekcie zadziała „proinflacyjnie”. Stąd konieczne jest pilne uruchomienie narzędzi w rękach rządu, parlamentu i NBP, które mogą ją okiełznać.     

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej