Krzyż. Pod tym Znakiem zwyciężysz!

W Zmartwychwstaniu Jezusa zostały zrealizowane nowe możliwości bycia człowiekiem, które mają znaczenie dla wszystkich i otwierają przed ludźmi przyszłość, nowy rodzaj przyszłości – pisał Benedykt XVI w trylogii „Jezus z Nazaretu” i wyjaśniał, że w poranek Zmartwychwstania stało się coś rzeczywiście nowego, coś, co zmienia świat i sytuację człowieka. Wtedy bowiem Bóg naprawdę się objawił.

Podczas Wigilii Paschalnej ciszę i smutek, w których pogrąża się Kościół po śmierci i złożeniu do grobu Pana, przerwie okrzyk zwycięstwa: „Chrystus zmartwychwstał i na zawsze zwyciężył śmierć!”  

Zaczyna się trzecie tysiąclecie odkąd Jezus Chrystus wędrował przez Galileę, by dojść na Miejsce Czaszki – na Golgotę. Z klęski ukrzyżowania narodziło się zwycięstwo Zmartwychwstania.

Nim zaświtał poranek Zmartwychwstania Odkupiciel przeszedł Drogę Krzyżową – Via Dolorosa/Via Crucis. Na jej końcu był Krzyż.

Góra Krzyży (lit. Kryžių kalnas), wzgórze na północ od Szawli

Ze znaku hańby drzewo krzyża stało się symbolem wiary. Dzisiaj niektórzy chcą ów znak wyrugować z przestrzeni publicznej. By zniknął, tak jak zniknęła w odmętach dziejów i kolejnych przebudowach i straganach tamta jerozolimska Via Dolorosa.

Cesarz Konstantyn Wielki uczynił krzyż swoim godłem i umieszczał go na monetach i sztandarach wojskowych. Przed bitwą przy moście Mulwijskim w roku 312 cesarz Rzymu miał ujrzeć na niebie krzyż oraz usłyszeć słowa In hoc signo vinces („Pod tym znakiem zwyciężysz”).  

Krzyż, jako symbol chrześcijański, był znany długo przed Konstantynem Wielkim. To wprost wynika z pism Tertuliana, Orygenesa, Barnaby, Klemensa Aleksandryjskiego. Ba, krzyż przewija się przez całe niemal nasze dzieje.

Podczas chrztu kapłan kreśli na czole znak krzyża. Znak krzyża stał się z czasem powszechniej używany niż znak ryby. W sensie mistycznym symbolizuje mękę Chrystusa i wypełnienie dzieła zbawienia. Jest obecny w kościołach, na nagrobkach, na pomnikach, na tarczach herbowych, na flagach i sztandarach, w miejscach pracy i w szpitalach.

Wasilków. Święta Woda i podlaska Góra Krzyży

Symbolika krzyża przewija się w znakach pradawnych Sarmatów, wielkich stepowych jeźdźców, którzy zniknęli w V wieku p.n.Chr. W ich kulturze, o dziwo, pojawia się krzyż przeniesiony do polskiej heraldyki. Ich insygnia (tu – jako symbole władzy i własności) – „tamgi”, były dla polskiej szlachty dowodem, że jest ona w prostej linii sarmacka. 

Kultura naszego narodu została ukształtowana przez wartości chrześcijańskie. Chrześcijaństwo było osnową państwa polskiego. Rozumiał to dobrze książę Mieszko i Bolesław Chrobry, wódz wielki, dążący trzy dekady do korony, którą nałożył mu na głowę biskup gnieźnieński na dwa miesiące przed śmiercią.

Kiedy Mieszko I przyszedł do chrzcielnicy w Wielką Sobotę 966 roku zaczął tkać ową osnowę, na której on i Bolesław Chrobry, zbudowali Państwo Polskie, wprowadzając nas do zbudowanej na chrześcijaństwie Europie.

My, Polacy dalej będziemy więc wędro­wać drogą powrotu do źródeł, do kośćca polskości. Nie istnieje bowiem neutralność światopoglądowa, na którą powołują się niejednokrotnie przeciwnicy obecności krzyża i innych symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Każde państwo budowane jest na wartościach. Ich odrzucenie w trakcie rewolucji we Francji (określanej jako rewolucja francuska) skutkowało niebywałymi zbrodniami. Po niej przyszły kolejne przewroty, ze zbrodniczą i bezbożną bolszewicką rewoltą na czele.

Góra Grabarka, święta góra prawosławia (Podlasie, okolice Siemiatycz)

Totalitaryzmy XX wieku, narodowy socjalizm i komunizm, swoją drogę ku władzy kończyły rozprawą z religią w jej tradycyjnej formule, wprowadzając na jej miejsce własną obrzędowość. Czerwony kolor flag, okultystyczne obrzędy, mumifikowanie nowych „świętych”, parady i pochody oraz symbole – swastykę i skrzyżowane młot i sierp.

Od kilku dekad dyktat krzewicieli „kultury świeckiej” doprowadza do defensywy chrześcijaństwa. Co stać się może niebawem z całą Europą, z Polską, pokazuje przykład Francji, od czasów Karola Młota „wielkiej córy Kościoła”, w  której kościoły świecą pustkami (może poza Doliną Loary, historyczną Wandeą, i dramatem pożaru katedry Notre Dame), a islam kroczy dumnie przez jej terytorium. To nie jest państwo laickie, jak chcieli wolnomyśliciele – żyje tam bowiem 8 milionów głęboko wierzących muzułmanów. Podobnie rzecz ma się w Wielkiej Brytanii, w której prawo angielskiej korony zastąpił de facto w setkach parafii i dziesiątkach dystryktów szariat.

Wolnomyśliciele, których drażni krzyż, są nie tyle złowieszczy, co groteskowi w pędzie do nowoczesności. Nie pomną, że kiedy czterysta lat po zmartwychwstaniu Chrystusa rozpadł się rzymski ład, a zachodnie Cesarstwo Rzymskie przestało istnieć, depozytariuszem łacińskiego ładu stał się biskup Rzymu. Wiara biednych rybaków i rzymskich legionistów potrafiła wypełnić duchową pustkę i „ostatecznie rozwinęła triumfalny sztandar Krzyża na ruinach Kapitolu”.

Sam Jezus jednak nie rzucał wyzwania władcom imperium, nie pozostawił po sobie tajnej organizacji i politycznego przesłania. Przeciwnie – udaremniał próby łączenia Go ze sprawami politycznymi: „Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego – Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4,8-10). A Jego „królestwo nie jest z tego świata” (J 18,36).

Wzajemną relację Kościoła do Państwa można wyprowadzić ze sporu Jezusa z faryzeuszami, którzy Go pytają: czy dozwolone jest płacenie cesarzowi podatków? Jezus nakazuje pokazać sobie denara z wizerunkiem i z imieniem cesarza. I pada odpowiedź Pana Jezusa: „Oddajcie cesarzowi, co należy do cesarza, a Bogu, to, co należy do Boga” (Mt 22,21). Jezus władzę polityczną nad człowiekiem wyraźnie ogranicza do materialnych podstaw życia.

Nie dowiedziono Mu żadnej winy. Nauczał po prostu – „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”. 

Dzisiaj chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią. Giną, cierpiąc niewyobrażalne męczarnie, wyznawcy Chrystusa w Indiach, w Syrii, w Nigerii, w Sudanie. Dzisiaj tylko 10 tysięcy chrześcijan, w tym niespełna tysiąc katolików, mieszka w liczącej 900 tysięcy mieszkańców Jerozolimie. Wspiera ich Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie; sto lat temu chrześcijanie w Jerozolimie stanowili jedną czwartą jej mieszkańców.

Dla wyznawców Chrystusa triumf chrześcijaństwa i krzyża jest wolą Boga. To był, nadal jest i będzie symbol naszego trwania. Symbol Zwycięstwa.

Warto zatem pochylić się nad godłem Polski – nad białym Orłem, ale w koronie zamkniętej, zwieńczonej krzyżem. Przywrócenie corona clausa naszemu godłu byłoby wprost nawiązaniem i domknięciem tradycji państwowości, zaś umieszczenie na niej krzyża – podkreśleniem naszego dziedzictwa kulturowego.

Zamknięta korona, obecna od XV wieku w oficjalnej symbolice państwowej, zgodnie z zasadami heraldyki stanowi o niezawisłości i suwerenności państwa. Krzyż na koronie, począwszy od korony Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, był obecny niemal każdym kraju w Europie (vide węgierska Korona św. Stefana).  Ale to projekt polityczny, dla wielu nie do przyjęcia.

Wsłuchajmy się więc w Triduum Paschalnym w opowieść o Jezusie z Nazaretu, o Jeszu Ha Nocri, jak go nazywali, skazanym na ukrzyżowanie za panowania cesarza Tyberiusza, gdy prokuratorem Judei był Poncjusz Piłat – ten ugiął się przed żądaniem Sanhedrynu i skazał wędrownego cudotwórcę na śmierć. O zmarłym w Jerozolimie i z martwych Powstałym.

W tych kilku dniach – jeśli brakuje komuś z nas wiary, niechaj znajdzie czas i sięgnie po zakurzoną, zapomnianą na półce, Biblię. I niech czyta. En arche en ho logosU podstaw wszystkiego był porządek/ Na początku było Słowo

(Artur S. Górski)

[dkpdf-button]
Strona korzysta
z plików Cookies.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na ich używanie. Dowiedz się więcej